Podstrony
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- J. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara Ognia
- Rowling J K Harry Potter i Komnata Tajemnic
- J. K. Rowling 3 Harry Potter i więzień Azkabanu
- Bartoszewski Władyslaw Warto być przyzwoitym
- Barker Clive Wielkie sekretne widowisko
- A..b..c.. Eliza Orzeszkowa
- Encyclopedia of networking
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- betaki.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I jeszcze to: "Nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki".Nie ma powrotu do przeszłości.Nie cofaj się, Jasonie, idź naprzód.I Jason grał, grał, grał, usiłując chwycić za rękaw umykające przeczucie: oto zaraz, zaraz coś się na pewno stanie.Stało się.Z głębi sali nadeszła Meta.Z dwoma oksydowanymi lufami, patrzącymi do góry, nieco ponad jego głową i nieco w bok.Sztywni panowie odskakiwali jak zające, wysztafirowane damy rozbiegały się z wdziękiem rozgdakanych kur.- Przecież cię ostrzegałam, Jasonie, że nie popuszczę żadnej kobiecie przy twym boku.Pierwszy strzał dosięgnął ślicznotki.Jej głowa rozbryznęła się zieloną galaretą.Wtedy panika doszła do szczytu.Meta wyciągnęła skądś trzeci pistolet, podała Jasonowi i szybko wyszeptała:- Wycofujemy się.Wycofywali się, ostrzeliwali, rzucali granaty, zostawiając po sobie dymiące szczątki stołów i rozpływający się po podłodze kisiel z rozwalonych androidzich głów.- Meto! Nic nie rozumiem.Przecież to mój osobisty świat wyobrażeń! Jak zdołałaś się do niego przebić?- A jakie to ma znaczenie? Nie taki to znowu świat wyobrażeń, nawiasem mówiąc.Najważniejszy jest teraz pośpiech, bo odkryłam wyjście.Ale ono działa tylko przez jakiś czas.Jeśli nie zdążymy, zamknie się.A ty filozofujesz! Szuler jeden!- Nie rozumiem - mamrotał Jason, niemal wleczony przez Metę po tak ulubionych przez Solvitza przejściach, windach i schodach.- Przecież siedzimy w kabinie łączności, to znaczy w bibliotece i grzebiemy w informacjach z archiwum Solvitza? Tak czy nie?- Tak.- No więc ja idę swoją drogą, ty swoją.I lecimy z trzydziestokrotnym przyspieszeniem przez czas.- Dobrze, że wspomniałeś o przeciążeniu - zauważyła zaczerwieniona, ale dzięki temu jeszcze bardziej czarująca Pyrrusanka.- Przygotuj się.Zaraz nastąpi zmiana skali.Chronoprzeskok zwalił się na Jasona w postaci znanych już niemiłych odczuć i ostatnią rzeczą, jaką zapamiętał, była na poły żartobliwa, na poły złośliwa wypowiedź Mety:- Co za głąby z tych mężczyzn! Zapętlił się: nie rozumiem i nie rozumiem! Czego tu nie rozumieć! Jeśli naprawdę kochasz, znajdziesz kochanego człowieka wszędzie - czy to w piekle, czy w wirtualnej rzeczywistości.- Koniec! - rzucił Kerk wpadając do dyspozytorni.- Natychmiast zawracam okręt w stronę Pyrrusa.Otrzymałem alarmujące wezwanie od Naxy.Całe to podstępne plugastwo tylko czekało, byśmy opuścili planetę z naszymi najlepszymi ludźmi i najlepszym wyposażeniem.Tam się zaczęła prawdziwa rzeź.Zrywam kontrakt, a my wracamy na Pyrrusa.Revered Berwick patrzył na niego i czekał na dalszy ciąg.- Słyszysz, Berwick? Zrywam kontrakt! - wrzasnął jeszcze głośniej Kerk.- Kiedyś, gdy zachciało nam się nowych ziem, ledwo nie przegraliśmy wszystkiego.Dzisiaj, pomagając światom Zielonej Gałęzi, nie chcę jednocześnie stracić ojczystego globu.Dość! Jestem za stary na takie gierki: nieśmiertelność, tajne zgromadzenia, ratunek ludzkości.Odlatujemy, panie Berwick.Reprezentant Korpusu Specjalnego i Stowarzyszenia Gwarantów Stabilności cierpliwie milczał i tylko ze smutkiem patrzył na szalejącego siwowłosego olbrzyma.- I tak nie jesteśmy wam potrzebni! - krzyczał Kerk.- Wasze sprytne plany są dla Pyrrusan zbyt skomplikowane.Nie zamierzacie wykorzystać siły bojowej "Argo", a strzelać do stworów spod lodu mogą nawet lekkie niszczyciele floty Konsorcjum.Planetarne bomby są już zamontowane.Zapalniki zostawię panu w prezencie albo za zaliczkę, jeśli jeszcze nie została spłacona.- Już dawno została spłacona - cicho powiedział Rhes.- Tym bardziej! - nieco spokojniej rzucił Kerk.- Nie mam teraz czasu zajmować się obliczeniami.- A co z naszymi przyjaciółmi, którzy tam zaginęli? - cicho zapytał Rhes.- Jason? Ten się wykręci i bez nas.Zbyt dobrze go znam.A Meta i Troy.Do licha, przecież pewnie od dawna już nie żyją.Pyrrusanie potrafią przyjąć śmierć z godnością, a Meta pierwsza kazałaby mi lecieć do domu, a nie wyciągać jej nie wiadomo skąd.Tym bardziej Troy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]