Podstrony
- Strona startowa
- Iskry z popiołów nieznane opowiadania XIX wieku
- Lem Stanisław Ratujmy kosmos i inne opowiadania
- Lem Stanislaw Ratujmy kosmos i inne opowiadan
- Lovecraft H.P 16 Opowiadan (www.ksiazki4u.prv
- Conrad Joseph Tajfun i inne opowiadania
- Kiryl Bulyczow Nowe Opowiadania Guslarskie
- Conrad Joseph Tajfun i inne opowiadania (2)
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa Grć…dzkiego
- Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1 (SCAN d
- Rachel Laudan The Food of Paradise, Exploring Hawaii's Culinary Heritage (1996)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.,—— Nie pogniotę—rzekł Krebs.;Siostra usiadła przy stole i przypatrywała mu się, kiedy czytał.— Dziś po południu gramy w szkole w baseball pokojowy — powie-działa.— Ja będę rzucała piłkę.— Dobra — rzekł Krebs.— Jak tam twoja łapina?— Rzucam lepiej niż cała masa chłopców.Wszystkim mówię, że to tymnie nauczyłeś.Inne dziewczynki nie są za dobre.· ·— Tak? — spytał Krebs.·— Mówię im wszystkim, że ty jesteś mój kawaler.Bo czy nie jesteś,Harku?— No pewnie.-,-— Czy brat naprawdę nie może być czyimś kawalerem tylko dlatego, żejest bratem?;— Nie wiem.^· —- Jasne, że wiesz.Nie mógłbyś być moim kawalerem, gdybym byładtSfoślejsza igdybyś miał ochotę?—;^_ pewnie.Już teraz jesteś moją dziewczyną.—' y-t- Naprawdę jestem?—-— Jasne.— A kochasz mnie?— Aha.—— I będziesz mnie zawsze kochał?— Jasne.— Przyjdziesz popatrzeć, jak gram?— Może.— E, Harku, ty mnie wcale nie kochasz.Gdybyś mnie kochał, miałbyśchęć przyjść i popatrzeć, jak gram.Matka Krebsa weszła z kuchni do jadalnego pokoju.Niosła talerz z dwo-ma sadzonymi jajkami i kruchym boczkiem i drugi z gryczanymi plackami.— Zmykaj, Heleno — powiedziała.— Chcę porozmawiać z Haroldem.Postawiła przed nim jajka z boczkiem i przyniosła dzbanuszek syropuklonowego do placków.Potem usiadła przy stole naprzeciw Krebsa.— Chciałabym, żebyś na chwilę odłożył tę gazetę, Haroldzie — po-wiedziała.- ! ! · '·1'1 ·'' ! ' " ; ! · ' · ' " i's°"'i ' ·126Krebs wziął gazetę i złożył ją., , ; ,.,.;— Czy już się zdecydowałeś, co będziesz robił? — spytała matka zdejmu-jąc okulary, - · , , : , ,,.— Nie — odparł Krebs.;.b.»'.·;'.i;Pytał mnie też o różne rzeczy i z niektórych rzeczy, które ja mu mówiłem,bardzo się śmiał.A potem opowiadał rozmaite historie: o tym, jak jeździłw Egipcie albo na lodzie w St.Moritz jeszcze przedtem, nim umarła mama,;albo w czasie wojny na południu Francji, kiedy urządzano wyścigi bezżadnego totka ani zakładów, ani ludzi, tylko po to, żeby konie utrzymaćw formie.Tak, to były prawdziwe wyścigi! Dżokeje wyciskali siódmepoty z koni.Ojej, mogłem godzinami słuchać, jak ojciec opowiadał, zwłasz-cza jeśli wypił przed tym parę whisky.Opowiadał mi, jak był małym chłop-cem i mieszkał w Kentucky, i chodził polować na szopy, o dawnych czasachw Stanach, nim wszystko wywróciło się do góry nogami.I mówił: „Joe,,kiedy zbierzemy trochę forsy, wrócisz do Stanów i pójdziesz tam do szkoły."A ja pytałem: „Po co mam wracać do Stanów, kiedy tam jest wszystkowywrócone do góry nogami?" „To zupełnie co innego" — odpowiadałi wołał kelnera, który liczył szklanki, i braliśmy wtedy taksówkę na dwo-rzec St.Lazare, i jechaliśmy do Maisons.Któregoś dnia w Auteuil, poWyścigu z przeszkodami koni przeznaczonych na sprzedaż, mój stary kupiłzwycięzcę tego biegu za trzydzieści tysięcy franków.Musiał się trochę po-targować, nim go kupił, ale w końcu właściciel ustąpił, i w ciągu tygodniaojciec miał pozwolenie na udział w biegach i własne barwy.Ojej, jaki byłemdumny, że mój stary jest właścicielem konia.Umówił się o miejsce w stajniz Charlesem Drake'em i już nie przyjeżdżał do Paryża.Znowu zaczął swojeporanne jazdy i pocenie się.On i ja stanowiliśmy całą obsługę stajni.Naszkoń nazywał się Gilford — irlandzkiej rasy, dobry, łagodny skoczek.Mójstary uważał, że jak go sam ujeździ i potrenuje, to ta inwestycja się opłaci.Ja byłem bardzo z wszystkiego dumny i uważałem, że Gilford to równiedobry koń jak War Cloud.To był pierwszorzędny, pewny skoczek, ka-sztan, miał dobrą szybkość na płaskim, jeśli się; tego od niego zażądało,i w ogóle ładny koń.jak na niego spojrzeć.' ··: 'Tak, naprawdę przywiązałem się do Gilforda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]