Podstrony
- Strona startowa
- Barker Clive Wielkie sekretne widowisko (SCA (2)
- Ziemkiewicz Rafal A Pieprzony los kataryniarza (SCA
- Holmberg Ake Ture Sventon w Sztokholmie
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- A..b..c.. Eliza Orzeszkowa
- Advanced Ajax Architecture and Best Practices; Shawn M. Lauriat (Prentice Hall, 2008)
- Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i tajemnice warszawskich fortow
- Andrew, Ashling The Invisible Chains Part 02 Bonds of Fear(1)
- Sean Russel Wojna Łabędzi #2 Wyspa bitwy
- IGRZYSKA ÂŚMIERCI 02 W pierÂścieniu ognia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powinno się skończyć z Mikołajami - rzekł jubiler Eriksson.- Dzięki naszym tu obecnym młodym przyjaciołom udało nam się złapać dwóch członków bandy i osadzić w piwnicy - powiedział Sventon.- Właśnie! Nie miałam pojęcia, kto to jest - powiedziała pani Eriksson.- Poszłam tylko po trochę przecieru do szynki.Sądziłam, że to dwóch lokatorów z jakiegoś innego mieszkania, których widocznie zaatakowano, bo takie rzeczy często się zdarzają.Nie mogłam dostrzec ich twarzy, ale gdy tylko pomogłam im się uwolnić, oni.- A teraz jest już po wszystkim - przerwała ciocia Agda, która nie zapomniała i nie przebaczyła twardego mięsa.- Gdy tylko wszedłem z panem Omarem do sklepu, zdałem sobie sprawę, że ten mniejszy Mikołaj to Łasica.Zobaczyłem, że pod płaszczem ma dobrze zaprasowane, granatowe kamgarnowe spodnie.A także spiczaste buty.Od razu zaczął coś podejrzewać.Widocznie nasze stroje Mikołajów różniły się trochę od tych, jakie mieli rabusie trzymający straż na dworze.Może też mieliśmy brody innego typu.Takie rzeczy mogą się łatwo zdarzyć - powiedział Sventon zaciągając się głęboko cygarem.Wszyscy siedzieli nic nie mówiąc i czekali, aż zostanie odkryta tajemnica zniknięcia Wilusia Łasicy.- Stefek oczywiście nic nie zauważył.Dalej zgarniał platery.Ale Łasica zgasił światło.Gdyśmy je zapalili, już go nie było.Dalsze nasze przygody opowiedzą później Henryk i Elżbieta, bo ja nie mam teraz czasu - rzekł Sventon patrząc na zegarek.- Chciałbym tylko zaznaczyć, że natknęliśmy się na cały gang w podziemiu.Żeby otrzymać pomoc policji, musiałem wysłać na górę jednego z bandy z wiadomością.Sventon wyjął z kieszeni kawałeczek białego materiału, mniej więcej wielkości numeru startowego, jaki mają na plecach biegacze.Albo rowerzyści.W rogach były wpięte szpilki.Sventon podniósł biały skrawek niczym flagę, tak żeby wszyscy mogli przeczytać zawiadomienie, które brzmiało:Przysłać tu policję- Wiedziałem, że Henryk i Elżbieta są gdzieś niedaleko wejścia do podziemnych korytarzy - powiedział Sventon.- A on, jak wyszedł, to stał i gapił się przez chwilę - powiedział Henryk.- Myśmy się schowali tuż obok, za drzewo.- Wyglądał strasznie głupio - dodała Elżbieta.- Kiedy się odwrócił, żeby znów zejść na dół, nie było żadną sztuką przeczytać to w świetle księżyca - rzekł Henryk.- Wtedy pobiegliśmy zatelefonować i czekaliśmy na policję, która przyjechała w dwóch dużych samochodach - powiedziała Elżbieta.- Było ich mnóstwo.- Tak, ponieważ powiedzieliśmy przez telefon, że chodzi prawdopodobnie o Wielki Gang Platerowy - rzekł Henryk.- No i pokazaliśmy im, którędy się wchodzi do podziemi - dodała Elżbieta.- No i sami też zeszliśmy za nimi - powie-dział Henryk.- Czy nie, wujku Sventon? Myśmy też tam byli na dole, prawda?- Oczywiście, młodzi przyjaciele! Oczywiście - rzekł Sventon.- Ale niech mi pan powie - upierał się jubiler - czy wzięli coś z sejfu? Mieli przecież klucze.- Należy przypuszczać - rzekł Sventon - że Łasica pożyczył klucze od Stefka i zaraz zaczął plądrować sejf.Jako zajęcie uboczne, że, tak powiem.Jestem pewien, że napchał kieszenie po brzegi.- Rubinami też? - wykrzyknęła ciocia Agda.- Jeżeli tam były rubiny, to je wziął.Łasica nie odróżnia rubinów od innych kamieni.- Ale, panie Sventon, powiedział pan przed chwilą, że kasa pancerna była pod ochroną przez cały wieczór - wtrącił jubiler złamanym głosem.- Pod specjalną ochroną.Tak pan powiedział.- Przepraszam na chwilę.Czy mogę skorzystać z telefonu? - spytał Sventon wstając.Kiedy wyszedł, w pokoju zapanowała dotkliwa cisza, tak dotkliwa, że pan Omar z iście arabskim taktem poczuł się w obowiązku powiedzenia choć paru słów, żeby uczynić atmosferę nieco lżejszą.- Skoro mowa o cennych kamieniach w sejfie - odezwał się - posiadam w oazie Kaf, gdzie spędzam mój nic nie znaczący urlop, trzy wielbłądy, których imiona brzmią: Klejnot, Szmaragd i Rubin.Po oznajmieniu tego faktu Omar ukłonił się grzecznie.Nikt nie powiedział słowa.Wrócił Sventon.- Panie Eriksson - rzekł.- Chodźmy do sklepu.Panie Omarze, niech pan weźmie rezerwowy pistolet i też pójdzie z nami.Czas już, żebyśmy zakończyli tę przygodę.Sventon wyciągnął z kieszeni swój straszny pistolet służbowy i sprawdził, czy jest naładowany.Wyszedł pośpiesznie z salonu, a oni obaj za nim.Gdy zbiegali po schodach, kroki ich rozlegały się echem w ciszy wigilijnego wieczoru.Elżbieta i Henryk podążyli za nimi.Musieli przecież zobaczyć, jak się ta przygoda skończy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]