Podstrony
- Strona startowa
- Holmberg Ake Ture Sventon w Sztokholmie (SCA
- Dean R. Koonz Tunel strachu
- superpamiec
- Wagner Karl Pierscien Z Krwawnikiem (SCAN d
- Foundations of Object Oriented Languages Kim B. Bruce
- Trocki Lew Moje życie
- Kres Feliks W Krol Bezmiarow
- Seth Vikram Pretendent do ręki
- Marcin Wolski Agent dolu
- Kraszewski Józef Ignacy Infantka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oczkomarcelka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam trzymacie przecier jabłeczny, prawda? Elżbieto przygotuj ciepłą kąpiel!Kiedy Henryk otworzył drzwi do piwnicy i zapalił światło, jego oczom przedstawił się żałosny widok.Pani Eriksson siedziała na worku z ziemniakami, miała związane ręce i nogi, usta zakneblowane chustką do nosa, a dolną część twarzy owiniętą jakąś okropną szmatą.Oswobodzona przez Henryka prędko poszła do łazienki, gdzie Elżbieta kręciła się w kłębach pary.- Dobrze, że o tym pomyślałaś! - rzekła.- To wujaszek Sventon powiedział, że mam przygotować kąpiel - wyjaśniła Elżbieta.“Świetny prywatny detektyw - stwierdziła pani Eriksson leżąc w dobroczynnej gorącej wodzie.- Bardzo sprytny”.Szybkie uwolnienie pani Eriksson dzięki Sventonowi zrobiło bardzo dobre wrażenie na zebranych: wszyscy poczuli kojący wpływ wzmożonego zaufania.Kiedy z daleka doszły odgłosy pluskania się w łazience, pan Eriksson uspokoił się nieco.Ciocia Agda nie siedziała już tak nieruchomo na krześle, choć wcale nie zamierzała dać się oszukać.,,Ta historia z przecierem jabłecznym mogła być czystym przypadkiem.Połóżcie wpierw rubiny na stole” - pomyślała.- No tak - odezwał się Sventon.- Ciekawe zakończenie całej tej afery.Czy mogę zapalić cygaro, panie jubilerze? - spytał otwierając pudełko z cygarami dla gości, które stało na stoliku koło kanapy, i podając je Omarowi.Potem poczęstował też jubilera, który również zapalił - swoje własne, przeznaczone dla gości cygaro,Pan Eriksson nie mógł już dłużej powstrzymać się od zapytania:- Niech mi pan powie, panie Sventon, co z sejfem? Czy wszystko w porządku? Czy nie opróżnili go? - Rzucił okiem na ciocię Agdę, która czekała okropnie przerażona.- Nic nie brakuje.Mam klucze - rzekł Sventon potrząsając pęczkiem kluczy od sklepu.- Ale skąd pan może wiedzieć tak na pewno, że oni nie zdążyli dostać się do sejfu? Widzi pan, ja tam zawsze przechowuję najwartościowsze rzeczy - powiedział pan Eriksson i znów spojrzał na ciocię Agdę.- Bardzo mądrze.Słuszna zasada - rzekł Sventon z największym spokojem, zaciągając się cygarem.- Niech pan się jej trzyma.- A czy nie lepiej, żebyśmy poszli i sprawdzili? Jeśli pan pozwoli klucze.- Wolałbym wpierw opowiedzieć całą historię, jak tylko pani Eriksson wyjdzie z kąpieli, bo może i ją to zainteresuje - rzekł Sventon i popatrzył na zegarek.- Ale czy my nie moglibyśmy tymczasem pójść zobaczyć?- To całkiem niepotrzebne - odparł Sventon strząsając popiół z cygara.- Jakie dobre cygaro! Wspaniały aromat.- Dlaczego niepotrzebne? Nie ma jubilera, który by uważał, że nie trzeba sprawdzać zawartość sejfu.- Dlatego że rzeczy wartościowe w sejfie były przez cały wieczór pod specjalną ochroną.ROZDZIAŁ SIEDEMNASTYSventon zdaje sprawę z przebiegu wydarzeń- Dobry wieczór pani - rzekł Sventon, kiedy lekko parująca pani Eriksson zjawiła się w salonie.- To przykra sprawa.Powinienem był pomyśleć w porę o tej marmoladzie.W piwnicy zawsze wilgotno i nieprzyjemnie.I Sventon zaczął wyjaśniać całą sprawę.Wszyscy siedzieli w milczeniu.- Rzeczą charakterystyczną dla Wielkiego Gangu Platerowego jest to, że pracuje cicho, w sposób porządny i nie rzucający się w oczy.Nic nie zostaje rozbite, nic stłuczone czy popsute.Wchodzą do domu cicho i grzecznie i zabierają klucze, nikogo nie budząc, nikomu nie przeszkadzając.A potem, co kradną? Drogie kamienie, złoto, kosztowności? Nie.Tylko zwykłe rzeczy.Tylko tandetne platery.- Tandetne? - rzekł jubiler.- Ja trzymam wyłącznie.- Tak jest, tak jest, panie Eriksson - powiedział Sventon.- Wyjątkowe rzeczy.Urocze.Ale musimy pamiętać, że istnieje jednak ogromna różnica między, na przykład, platerowaną salaterką a rubinem.Przy słowie rubin wszyscy podskoczyli.- Właśnie! - powiedziała ciocia Agda, nie mogąc już dłużej milczeć.- Więc gdzie są wobec tego rubiny?- On mówi, że jest różnica między platerowaną salaterką a rubinem! - wykrzyknął pan Eriksson, łapiąc się za głowę.Wszystko ma swoje granice.Jubiler nie lubił, żeby go pouczano na temat różnicy między salaterką i rubinem.- Prawda, gdzie są rubiny? - odezwała się pani Eriksson, spoglądając na Sventona.Sventon z kolei patrzył to na jednych, to na drugich.Ta rodzina z jakiegoś powodu nie znosiła słowa “rubin”.Byli najwyraźniej przewrażliwieni na punkcie rubinów, tak jak ktoś inny mógł być uczulony na koty czy świeżo skoszoną trawę.No tak, różnie z tym bywa, pomyślał.- Chciałem tylko powiedzieć - wyjaśniał dalej - że wyroby platerowane mają mniejszą wartość niż, na przykład, brylanty.Gang okradał z platerów jeden sklep po drugim.Zabierali przedmioty atrakcyjne, pożyteczne, lecz nie rzucające się w oczy.Płatni byli prawdopodobnie od kilograma przez swego szefa.- Przez jakiego szefa? - spytał jubiler.- Wilhelma Łasicę - odparł Sventon.Zapadło milczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]