Podstrony
- Strona startowa
- Rafał Krupski Zarzšdzanie strategiczne. Ujęcie zasobowe 0
- Paul Sorensen Moving Los Angeles, Short Term Policy Options for Improving Transportationť (2008)
- Zerdzinski Maciej Opuscic Los Raques
- Ziemkiewicz Rafal A Czerwone dywany odmierzony krok (3)
- Ziemkiewicz Rafał Czerwone dywany odmierzony krok
- Ziemkiewicz Rafał Polactwo
- Peter Zarrow China in War and Revolution, 1895 1949 (2005)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Silva Daniel Ostatni szpieg Hitlera
- Grisham John Lawa przysieglych (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zorientowawszy się w sytuacji, zapytał o najstarszego stopniem i pokazawszy blachę raz jeszcze nakazał mu natychmiast zabrać się z baru razem ze swoimi ludźmi i o wszystkim zapomnieć.Wychodząc w tak błahej sprawie nie wziął ze sobą komunikatora, musiał więc skorzystać z telefonu w barze, by zawiadomić o fakcie komendanturę.Przysłani przez nią ludzie pojawili się w barze po dwóch minutach i zaczęli od początku wypytywanie właściciela, pracujących w kuchni kobiet i zatrzymanych gości o przebieg wydarzeń.Dwie godziny później do garderoby generała-gubernatora Paskudnikowa, przygotowującego się właśnie w towarzystwie dwojga pomocników do uroczystości podpisania Gwarancji, wkroczył jeden z jego przybocznych.Bez słowa podał generałowi-gubernatorowi wydruk.Paskudników gestem kazał odsunąć się garderobianej, przeczytał meldunek o zamordowaniu Gumy wraz z wyciągiem danych na jego temat, jakim dysponowała ambasada Wszechrosji.Twarz wyraźnie mu stężała.Wydał z siebie krótkie sapnięcie, parę razy nerwowo przejechał dłonią po twarzy, wreszcie nakazał otaczającym go ludziom:- Łączcie natychmiast z żółtą centralą.Szczegółowy raport dla ministerstwa.Uprzedźcie Polaków, że się spóźnię.Milczał przez chwilę, zamyślony, kiedy pomocnicy pomknęli wypełnić polecenia.- No, i co sądzisz? - zapytał przybocznego, który przyniósł mu wiadomość.Wiedział doskonale, co usłyszy.- Birłukin zaczął wojnę z Dąsaj ewem.- Taaa - pokiwał głową Paskudników.- Zaczął wojnę, dureń.No to będzie tego, swołocz, strasznie żałował.Przyboczny miał na ten temat odmienne zdanie.Zachował je jednak dla siebie.·Kiedy uświadomił sobie, że prorocy jego młodości byli głupcami? Nie pamiętał, jaki to był dzień, miesiąc i rok, ale w każdym razie musiała to być jedna z tych chwil, gdy odpoczywał po ciężkim dniu, skulony na krześle w kuchni, opierając się barkiem i głową o sosnową boazerię.Lubił tak odpoczywać, siedząc w swoim domu, w domu Kataryniarza, pełnym rzeczy i Miłości.Tamten Robert nie lubił rzeczy.W balladach, których potrafił słuchać do rana, z ogniem w duszy, przy butelce, gitarze i rozmowach o życiu, jego prorocy szydzili z rzeczy.Judzili, że być, a nie mieć, śmiali się z takich, co to marzą o telewizorze, meblach i małym fiacie i wyśpiewywali dziesiątki podobnych bzdur, a Tamten wierzył w to głęboko.Wierzył, że jeśli chce płonąć wysokim ogniem i nie porastać mchem, musi odrzucić wszystko, co swym ciężarem ciągnie w dół i nie pozwala poszybować wprost ku niebu.Ale potem w życiu Tamtego pojawiła się Miłość i stopniowo przerastała go całego, aż zmieniła wszystko.Nigdy nie zauważył tej zmiany, choć była daleko większa niż zwiotczała skóra czy pierwsze nitki siwizny.Nigdy nie dowiedział się, że nie można być kochanym bezkarnie.Można zaznać Miłości, zgubić ją i pozostać takim samym.Ale nie można pozostać takim samym, jeśli chce się Miłość zachować, zakląć w swym codziennym życiu jak w krysztale, by płonęła miarowym, jasnym światłem, dzień po dniu, aż do końca.Te wszystkie rzeczy, którymi otoczyli się z Wiktorią, podtrzymywały ich płomień.Jeśli można czegoś nie utracić, nie zagubić w tym ciągłym wirowym ruchu obijających się o siebie atomów, w ciągłym pędzie i jazgocie, to tylko wtedy, gdy nada się każdej ulotnej chwili gęstość i ciężar przedmiotu.Każda deska w tym domu, którą układał i przybijał własnymi rękami, każdy mebel, wybierany starannie wspólnie z żoną, każdy skrawek tkaniny, zdobiącej okno lub stół, nasiąknięty był jedną z tych chwil, które miały być teraz z każdym dniem coraz bardziej nieodżałowane.W każdej ścianie, każdym zdobiącym ją obrazku, w każdym drobiazgu rzuconym na półki tleniły się czułe szepty, miłosne zaklęcia, muśnięcia niecierpliwych palców.Gdy wieczorem Robert siadał przy kuchennym stole do swego spóźnionego obiadu, opierał się ramieniem o zatopione w miodowozłocistym lakierze słoje boazerii, budziły się w nich z uśpienia powierzone im chwile
[ Pobierz całość w formacie PDF ]