Podstrony
- Strona startowa
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- James Wallance Bill Gates i jego imperium Micr
- Peter Berling Dzieci Graala Krew krolow
- Przygody Hucka Twain
- Terry Pratchett Zbrojni (2)
- Kress Nancy Zebracy na koniach
- Summits. Six meetings that shap Dav
- Chang Jung Dzikie łabędzie. Trzy c ory Chin
- Lewis Heather Drugi podejrzany
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Talerz był pusty i czysty, za to on czuł się bardzo najedzony.- Mieliśmy szczęście, co?- Gdzie je zdobyłeś?- Blakely powiedział mi, że sprzedaje je jakiś Australijczyk.- Jonesowi odbiło się.- Kupiłem od niego wszystko, co miał.- Spojrzał na Smedly-Taylora.- Szczęście, że miał pan pieniądze.- Tak - mruknął Smedly-Taylor, a potem rozłożył portfel i rzucił na stół trzysta sześćdziesiąt dolarów.- Starczy jeszcze na sześć.Nie mamy co sobie żałować, prawda, panowie?Sellars spojrzał na banknoty.- Jeśli chował pan w zanadrzu aż tyle pieniędzy, dlaczego wcześniej nie wydał pan choć trochę?- Właśnie, dlaczego? - spytał Smedly-Taylor, wstał i przeciągnął się.- Ponieważ odkładałem je na dzisiejszy dzień! I to wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia - dodał, utkwiwszy w Sellarsie kamienne spojrzenie.- Och, człowieku, ani mi się śni ciągnąć pana za język.Po prostu nie pojmuję, jak pan tego dokonał.Jones uśmiechnął się.- Trzeba mieć bezpośrednią “wtyczkę” - powiedział.- Słyszałem, że Król o mało co nie dostał ataku serca!- A co ma wspólnego Król z moimi pieniędzmi? - spytał Smedly-Taylor.- Nic - odparł niewinnie Jones i zabrał się do przeliczania dolarów.Rzeczywiście, było ich trzysta sześćdziesiąt, a więc dość, żeby nabyć dwanaście udek rusa ticusa po trzydzieści dolarów sztuka, a nie, jak sądził Smedly-Taylor, po sześćdziesiąt.Jones uśmiechnął się pod nosem pomyślawszy, że pułkownika stać na zapłacenie podwójnej ceny, skoro ma tyle pieniędzy.Ciekaw był, w jaki sposób Smedly-Taylorowi udało się okraść Króla, wiedział jednak, że pułkownik ma rację, trzymając język za zębami.Podobnie jak on sam miał rację, zatajając trzy udka rusa ticusa, które z Blakelym ugotowali potajemnie i zjedli dziś po południu.Blakely zjadł jedno, a on dwa.Tamte dwa razem z tym, które dopiero co sprzątnął, sprawiły, że poczuł się syty.- O mój Boże - powiedział, głaszcząc się po brzuchu.- Chyba nie dałbym rady co dzień tyle zjeść!- Przyzwyczaisz się - rzekł Sellars.- Ja jestem jeszcze głodny.Postaraj się, chłopie, o więcej, dobrze?- A może tak roberka? - zaproponował Smedly-Taylor.- Znakomicie odparł Sellars.- Kogo weźmiemy na czwartego?- Samsona?Jones roześmiał się.- Byłby niepocieszony, gdyby się dowiedział o mięsie - rzekł.- Ile czasu zajmie naszym dotarcie do Singapuru? - spytał Sellars, starając się nie okazać po sobie niepokoju.Smedly-Taylor spojrzał na Jonesa.- Kilka dni.Najwyżej tydzień.Jeśli miejscowi Japończycy rzeczywiście złożą broń.- Skoro zostawili nam radio, to chyba mają taki zamiar.- Oby.Oby tak było.Popatrzyli po sobie, zapominając o pożywnym posiłku, zatroskani o przyszłość.- Nie martwmy się.Wszystko.wszystko na pewno będzie dobrze - powiedział Smedly-Taylor bez przekonania.Był przerażony myśląc o Maisie, synach, córce i gubiąc się w domysłach, czy żyją.Tuż przed świtem nad obozem zahuczał samolot.Nikt nie wiedział - aliancki czy japoński, ale gdy tylko usłyszano silniki, spodziewających się gradu bomb jeńców ogarnęła panika.Kiedy bomby nie spadły i warkot samolotu ucichł, znów zapanował blady strach.A może o nas zapomniano? - myśleli.A może nigdy nikt tu się nie zjawi? Ewart wszedł po omacku do baraku i zbudził Marlowe’a.- Peter, ludzie mówią, że ten samolot krążył nad lotniskiem i że ktoś wyskoczył z niego na spadochronie.- Widziałeś to?- Nie.- Rozmawiałeś z kimś, kto to widział?- Nie.Tylko tak mówią - odparł Ewart, starając się ukryć lęk.- Boję się, że jak tylko nasza flota wpłynie do zatoki, Japończycy wpadną w szał.- Nic podobnego!- Zaszedłem pod kwaterę komendanta.Jest tam cały tłum facetów, którzy ciągle ogłaszają komunikaty.W ostatnim było, że.- Ewart umilkł na chwilę, nie mogąc dobyć głosu -.że liczba ofiar w Hiroszimie i Nagasaki przekracza trzysta tysięcy - ciągnął.- Podobno ludzie wciąż padają jak muchy.Ta straszna bomba robi coś z powietrzem i zabija jeszcze przez długi czas.Mój Boże, gdyby taka bomba spadła na Londyn, a ja miałbym pod sobą obóz taki jak ten, to.to wyrżnąłbym wszystkich do nogi.Słowo honoru, tak bym właśnie zrobił.Marlowe uspokoił go, a potem wyszedł z baraku i skierował się do północnej bramy.Dniało.W duchu ciągle jeszcze bał się i przyznał Ewartowi rację
[ Pobierz całość w formacie PDF ]