Podstrony
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Mangold Tom, John Penycate Wi podziemna wojna
- Mc Auley Paul J Czterysta miliardow gwiazd
- Encyclopedia of networking
- Wingo Otha Podrecznik Huny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Deck to człowiek nieskomplikowany.Nie ma złożonego charakteru i bywa rozbrajająco szczery, lecz cechuje go swego rodzaju dziwaczność.Dziwaczność zewnętrzna - ta jego twarz! - oraz wewnętrzna, która skłania go do trzymania wszystkiego w tajemnicy.Dlatego podejrzewam, że byli z Bruiserem znacznie bliżej, niż większość z nas myśli, że wspaniały gest Stone’a - nagroda za szybkie załatwienie sprawy Dana Van Landela - to rezultat zabiegów Decka i że Bruiser ostrzegał go przed nieuchronną katastrofą.Tak czy inaczej, kiedy o trzeciej dwadzieścia nad ranem budzi mnie dzwonek telefonu, nie jestem straszliwie zaskoczony.Dzwoni Deck.Tuż po północy federalni zrobili nalot na naszą kancelarię: to wiadomość pierwsza.Bruiser zdążył zwiać z miasta: to wiadomość druga.Ale na tym nie koniec.Zgodnie z nakazem sądowym kancelaria pozostanie zamknięta do odwołania, a ci z FBI prawdopodobnie zechcą przesłuchać wszystkich pracowników Bruisera.Co jeszcze bardziej zaskakujące, wygląda na to, że Książę poszedł w ślady swego starego przyjaciela-adwokata i też przepadł.Deck chichocze.Tylko ich sobie wyobraź - mówi.Dwa wielkoludy z długimi siwawymi włosami i rozwianymi brodami próbujące prześliznąć się incognito przez odprawę paszportową na lotnisku.Oskarżenia mają być wniesione z samego rana, jak tylko słońce wzejdzie.Deck proponuje, żebyśmy się spotkali w naszej nowej kwaterze koło południa, a ponieważ nie mam nic innego do roboty, chętnie na to przystaję.Przez pół godziny gapię się w sufit, wreszcie mam dość.Idę na bosaka przez chłodną, mokrą trawę i zalegam w hamaku.Wokół typów w rodzaju Księcia krąży wiele barwnych plotek.Kochał forsę i już pierwszego dnia pracy “U Yogiego” jedna z kelnerek powiedziała mi, że nie zgłaszał co najmniej osiemdziesięciu procent swoich dochodów.Pracownicy uwielbiali plotkować i spekulować, jaki to szmal Książę tłucze za plecami tych z urzędu skarbowego.Na pewno maczał palce w wielu innych bardzo zyskownych przedsięwzięciach.Kilka lat temu jeden ze świadków występujących w procesie o przekupstwo zeznał przed ławą przysięgłych, że dziewięćdziesiąt procent dochodu właściciela pewnej knajpy ze striptizem napływało w formie gotówki, z czego co najmniej sześćdziesiąt procent szło bezpośrednio do kieszeni szefa, o czym urząd skarbowy oczywiście nie wiedział.Jeśli Bruiser i Książę byli właścicielami jednego albo paru klubików z rozbieranymi panienkami, to nurzali się w złocie.Krążyły plotki, że Książę ma dom w Meksyku, konta bankowe na Karaibach, czarnoskórą kochankę na Jamajce, farmę w Argentynie, i wiele innych, których już nie pamiętam.W jego gabinecie były ponoć tajemne drzwi, a za tymi drzwiami pokój zastawiony pudłami wypełnionymi po brzegi banknotami dwudziesto- i studolarowymi.Jeśli Książę rzeczywiście zbiegł, mam nadzieję, że nic mu nie grozi.Mam nadzieję, że uciekł ze stosem pieniędzy, które tak bardzo kochał, i że nigdy go nie złapią.Nie obchodzi mnie, czy zrobił coś złego, czy nie.Książę jest moim przyjacielem.Dot wskazuje mi znajome krzesło i podaje kawę w znajomej filiżance.Jest wcześnie i w zagraconej kuchni unosi się ciężki zapach smażonego bekonu.Buddy jest tam - powiada, wymachując rękami.Nawet w tamtą stronę nie patrzę.Donny Ray marnieje w oczach, od dwóch dni nie wstaje z łóżka.- Dot, wczoraj po raz pierwszy byliśmy w sądzie.- Już? Tak szybko?- To jeszcze nie proces ani nic takiego.Rozpatrywaliśmy wniosek wstępny strony przeciwnej.Great Benefit robi wszystko, żeby sędzia oddalił pozew.My tego nie chcemy i żremy się na całego.Maksymalnie to upraszczam, ale i tak chyba mnie nie rozumie.Spogląda w brudne okno, ale nie, na pewno nie patrzy na starego forda z kotami na dachu.Dot ma pozew gdzieś, przynajmniej takie odnoszę wrażenie.Dziwne, ale to mnie pociesza.Jeśli sędzię Hale zrobi to, co zamierza, i jeśli nie uda nam się złożyć pozwu w innym sądzie, sprawa upadnie w przedbiegach.Może Blackowie zrezygnowali? Może nie zwymyślają mnie za nieudolność?Jadąc tutaj, postanowiłem, że nie wspomnę o sędzim Hale’u i o jego groźbach.To by tylko skomplikowało naszą ewentualną dyskusję.Na rozmowę o Hale’u przyjdzie czas później, kiedy zabraknie nam innych tematów.- Ci z Great Benefit zaproponowali ugodę.- Jaką ugodę?- Pieniądze.- Ile?- Siedemdziesiąt pięć tysięcy dolarów.Wykalkulowali sobie, że tyle zapłaciliby obrońcom, gdyby doszło do procesu, więc proponują te pieniądze pani, żeby załatwić konflikt ugodowo.Dot czerwienieje na twarzy i mocno zaciska zęby.- Skurwysyny myślą, że można nas kupić, tak?- Dokładnie.- Donny Ray nie potrzebuje pieniędzy.W zeszłym roku potrzebna mu była transplantacja śpiku.Teraz jest już za późno.- Zgadzam się.Podnosi ze stołu paczkę papierosów i przypala mentolowego.Oczy ma zaczerwienione i mokre od łez.Myliłem się.Matka nie zrezygnowała.Matka chce krwi.- Co byśmy zrobili z siedemdziesięcioma pięcioma tysiącami dolarów? Donny Ray umrze, a ja zostanę z nim.- Ruchem głowy wskazuje wrak forda za oknem.- Skurwysyny - mruczy.- Zgadzam się.- I co? Pewnie powiedziałeś, że na to pójdziemy?- Nie, naturalnie, że nie.Nie mogę tego zrobić bez państwa zgody.Decyzję musimy podjąć do jutra rana.Ciągle prześladuje mnie groźba oddalenia pozwu.Cóż, zawsze można złożyć apelację.Trwałoby to co najmniej rok, ale mielibyśmy szansę.Lecz o tym też nie chcę z nią teraz rozmawiać.Długo siedzimy, milczymy i czekamy.I dobrze nam z tym.Próbuję zebrać myśli.Jeden Bóg wie, co chodzi po głowie Dot.Biedna kobieta.Gasi papierosa w popielniczce i mówi:- Chodźmy porozmawiać z Donnym.Przecinamy mroczny salonik i wchodzimy do krótkiego korytarza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]