Podstrony
- Strona startowa
- IGRZYSKA ÂŒMIERCI 01 Igrzyska ÂŒmierci
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwa
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- John Ringo Dziedzictwo Aldenata 03 Taniec z Diabłem
- H.P. Lovecraft 16 opowiadan
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Narodziny Smokow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyle że kiedy słyszę, co wygadują te chłopaki, jestem tak samo zaniepokojona jak ty.Nie wiedziałam, dlaczego jej to wszystko mówię, ale należała do tych ludzi, którymczłowiek instynktownie ufa.- Z jednej strony jest Jake Douglass, który ma tyle odwagi co wypatroszona świnkamorska i jest tak głupi, że aż niebezpieczny, a z drugiej Homer, który jest naprawdę odważny,ale czasami też rzuca jakieś bojowe teksty.Tak samo jak Jess, kiedy niedawno do mnieprzyjechaliście.Mam od tego mętlik w głowie, a bardzo nie lubię spraw, które wywołująmętlik w głowie.- Chyba na razie lepiej nie liczyć na to, że wszystko stanie się jasne - powiedziałaBronte, co miało chyba oznaczać, że jeszcze przez jakiś czas sytuacja będzie wywoływałamętlik w głowie.Dołączyła do nas Jess.Lubiłam ją, ale tamtego wieczoru u mnie w domu miałamwrażenie, że Bronte za nią nie przepada.- Zwietna lekcja historii - powiedziała Jess.- Tak, właśnie opowiadałam o niej Bronte.Serio, nie wiem, co wstąpiło w tychchłopaków.Chyba postradali swoje maleńkie rozumki.Wielu ludzi zachowuje się tak, jakbyjeszcze nie mieli dość wojny.Nie wiem, ile jej potrzebują.Mnie wystarczy na kilka wcieleń.Tacy ludzie jak Jake Douglass wpędzają mnie w paranoję.To znaczy w większą paranoję niżta, na którą cierpiałam do tej pory.- Hej, zafunduję ci prawdziwą paranoję - powiedziała Jess.- Wiesz, co myśli mójojciec? On uważa, że wróg nas rozpracowuje, że szykuje się do następnej inwazji.Ta rozmowa była ponad moje siły.Odwróciłam się i zaczęłam się bawić pajęczyną.Położyłam na niej liść, żeby sprawdzić, czy pajęczyna pęknie.Usłyszałam, jak Bronte pyta:- Dlaczego mieliby znowu na nas napadać?Jej głos brzmiał spokojnie, ale Bronte w ogóle wydawała się spokojną osobą.- Bo spora część tamtejszych radykałów jest naprawdę wściekła na własny rząd.Twierdzą, że zbyt łatwo się poddał, że nie powinien był iść na kompromis, że nie powinienbył oddać tak dużego terenu.- Oddać tak dużego terenu! - krzyknęłam przez ramię.- Przecież ten teren nie był ichwłasnością! Jak mogliby go oddać.Jess miała gotową odpowiedz na wszystko.Położyłam na pajęczynę kawałek kory.Struktura wytrzymała.- Dobra, dobra - powiedziała Jess.- Tylko spokojnie.Użyłam niewłaściwych słów.Chociaż uważam, że tak naprawdę jednak go oddali, bo przecież opanowali ogromny kawałnaszego kraju.Własność to dziewięć dziesiątych prawa.- No więc - powiedziała Bronte głosem kogoś, kto prowadził tę rozmowę już kilkarazy, jak nauczyciel pytający uczniów przez siedemnasty rok z rzędu: Jak myślicie, drodzyuczniowie, jakie zasady powinniśmy ustanowić w tym roku? - co zrobią, jeśli znowu dojdziedo inwazji?Dorzuciłam do kory gałązkę.Pajęczyna ugięła się, ale wytrzymała obciążenie i niepękła.- To samo, co zaczęli robić w niektórych miejscach za pierwszym razem.Jaknajszybciej sprowadzą osadników, a nas zepchną na obrzeża.Będziemy mieszkali wgównianych miejscach i odwalali gównianą robotę, a każdy, kto będzie sprawiał problemy,zostanie zamknięty albo zniknie w tajemniczych okolicznościach.- Zamilkła, a po chwilidodała: - Krążą plotki, że właśnie dlatego nie wypuścili niektórych jeńców.Zidentyfikowalipewne osoby jako potencjalne zródło kłopotów, które w razie drugiej inwazji przysporzyłobyim problemów.Myślą sobie: Po co stwarzać sobie dodatkowe utrudnienia? Ogłośmy, że ciludzie nie żyją albo że nie wiemy, gdzie są, a będzie nam łatwiej rozpocząć następnąinwazję.- Następną inwazję - warknęłam na nią.- Nie ma mowy o żadnej następnej inwazji.Nie, jeśli będę miała cokolwiek do powiedzenia w tej sprawie.Ale już gdy to mówiłam, wiedziałam, że nie mogłabym mieć niczego do powiedziaław tak ważnej kwestii.%7łe nikt do mnie nie przyjdzie, żeby poprosić o pozwolenie na inwazję.Uderzyłam pajęczynę ciosem karate.Tym razem się zerwała.Rozdział 8Nigdy nie czułam się równie młoda i niekompetentna jak nazajutrz, kiedy siedziałamw gabinecie dyrektorki banku.W szkole była przerwa na lunch, więc przybiegłam naumówione spotkanie.W banku miał na mnie czekać pan Yannos, ale się nie pojawił.Lubiłamtatę Homera, lecz musiałam przyznać, że nie jest on najbardziej niezawodnym człowiekiemna świecie.No więc nagle znalazłam się w gabinecie dyrektorki i musiałam wyjaśnić,dlaczego powinna mi pożyczyć małą sumkę: następne sto tysięcy dolców.Przez kilkapierwszych minut ledwie starczyło mi powietrza, żeby poprosić o szklankę wody, ale jakimścudem rozpaczliwe pragnienie zatrzymania farmy rozwiązało mi język w wystarczającymstopniu, bym mogła wykrztusić kilka słów.A kiedy zaczęłam, zdania popłynęły trochęszybciej.Byłam już winna bankowi zapierającą dech w piersiach, porażającą i wstrząsającąsumę czterystu osiemdziesięciu tysięcy dolarów.Prawie pół miliona.Ale jak powiedziałampani dyrektor, bank był na bezpiecznej pozycji ze względu na zastaw w postaci farmy,samochodów i maszyn.Poza tym miałam stado bydła, które razem z cielętami liczyłodziewięćdziesiąt sześć sztuk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]