Podstrony
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- John Ringo Dziedzictwo Aldenata 03 Taniec z Diabłem
- Ringo John Wojny Rady Tom 1 Tam Będš Smoki
- Craig James John Carlyle 02 Londyn we krwi
- JOHN DEREE 4120 4720 instrukcja obslugi [ENG]
- acces2000expert
- Dzieła ÂŚw. Jan od Krzyża(1)
- Engels Rozwój socjalizmu od utopii do nauki (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kress-ka.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nicdziwnego, że wydawał się zestresowany.Nic dziwnego, że ciągle narzekał na brak pieniędzy.- A co to jest hipoteka? - zapytałam.Dość często słyszałam to słowo, ale nigdy niezadałam sobie trudu, żeby się dowiedzieć, co ono oznacza.- To znaczy, że jeśli nie możesz spłacić kredytu, oferujesz w zamian jakąś własność -powiedział.- W twoim wypadku umowa wygląda tak, że jeśli nie będziesz w stanie zwrócićpieniędzy, bank dostanie farmę, tę część, która nadal należy do ciebie.Dzwoniło mi w uszach, jakbym doznała wstrząsu mózgu.Siedziałam i gapiłam się napana Sayle a.- Chce pan powiedzieć, że mogę stracić ziemię i dom? - zapytałam.- Wszystko?- Chcę powiedzieć, że je stracisz.Tak.Właśnie to chcę powiedzieć.ZnoWu na mnie spojrzał, a kiedy nie odpowiedziałam, zaczął mówić dalej, zaglądającdo notatek.- No cóż, z tego, co widzę, najważniejsze aktywa składają się z gruntów i różnychdodatków, w tym z domu, warsztatu, szopy do strzyżenia owiec i kilku innych budynkówgospodarczych, trzech pojazdów silnikowych, dwóch traktorów, quada, trzech motocykli, zktórych jeden jest w kiepskim stanie, około sześćdziesięciu sztuk bydła i różnego rodzajuinnego inwentarza żywego, narzędzi i wyposażenia.Jest jeszcze prawie osiem tysięcy naróżnych rachunkach bankowych i mały portfel akcji, które na tym etapie nie mają większejwartości z powodu wojny.Nie możemy ich uwzględnić w tych obliczeniach, ale ostateczniekiedyś znowu mogą być coś warte.Podniósł głowę i czekał, aż coś powiem.- Co on mówi? - zapytał mnie Gavin.Klęczał na stoliku do kawy, praktycznie już na moich kolanach, i ze skupieniemwpatrywał mi się w twarz.Wyczuł napięcie i najwyrazniej doszedł do wniosku, że czytanie zust pana Saylea to zbyt wielkie wyzwanie.Jeśli chciał być na bieżąco, musiał polegać namnie.- Mówi, że nie mamy pieniędzy - odparłam z goryczą.- Mówi, że stracimy farmę icałą resztę.%7łe będziemy musieli znalezć jakiś inny dom.- Wierz mi, Ellie - powiedział pan Sayle.- Bardzo mi przykro z tego powodu.Przyglądałem się tym cyfrom ze wszystkich stron i długo szukałem lepszego rozwiązania.Aleobawiam się, że nie ma innego wyjścia.Zresztą nie zostaniesz z niczym, w żadnym wypadku.Jest duży popyt na ziemię, choć niestety nie ma za dużo pieniędzy, żeby za nią zapłacić.- Więc ile bym dostała? - wykrztusiłam.Kiedy to powiedziałam, Gavin jęknął ze złością i potrząsnął mną za ramiona.- No cóż, rzeczoznawca przedstawił mi wstępną wycenę i jego zdaniem gospodarstwopowinno przynieść około czterystu pięćdziesięciu tysięcy dolarów.Różne pojazdy iwyposażenie dałby pewnie od osiemdziesięciu do stu tysięcy.Bydło sto osiemdziesiąt tysięcy.Wydawało mi się, że to dużo.Ale trudno było się skupić, bo Gavin trzymał mniekurczowo i wpatrując się we mnie, próbował złowić każde słowo.- Więc po dodaniu pieniędzy z rachunków bankowych mielibyśmy jakieś siedemsetdwadzieścia tysięcy.Należałoby pokryć z tego różne wydatki związane z wykonaniemtestamentu, kosztem pogrzebów i moich usług, zwrotem pożyczek zaciągniętych w banku,karami pieniężnymi za przedterminowe zerwanie umowy dzierżawy oraz kosztami ogłoszeń isprzedaży nieruchomości w i ruchomości.Po odjęciu tego wszystkiego powinno ci zostaćokoło stu sześćdziesięciu tysięcy dolarów.Spojrzał na mnie rozpromieniony.- W zasadzie całkiem niezła suma.- Aatwo panu powiedzieć.Uśmiech natychmiast zniknął z jego twarzy.Jak wygaszacz ekranu.- A gdybym chciała zatrzymać farmę, co musiałabym zrobić? - zapytałam.Gavin po raz pierwszy się odwrócił i spojrzał na pana Saylea.Pan Sayle się skrzywił.- No cóż, to jest zwyczajnie niewykonalne.Musiałabyś generować większy dochód,niż to możliwe.Tysiąc dolarów tygodniowo, żeby zapłacić za dzierżawę, plus siedemsettrzydzieści dolarów tygodniowo dla banku.Twój tata uregulował te płatności do końcabieżącego miesiąca, czyli do następnego wtorku.Poza tym są oczywiście zwykłe kosztyzwiązane z prowadzeniem gospodarstwa tej wielkości.Czyli wszystko: od paliwa po nasiona,nawozy, części do traktora, jedzenie na twoim stole i ubranie na twoim grzbiecie.Twoim itego młodzieńca.Słyszałem o nim.Teraz, kiedy siedziałam na skarpie i patrzyłam na dom, zobaczyłam, jak młodzieniec wychodzi na podwórze.Podniósł kij, co natychmiast wzbudziło entuzjazmMarmie, naszego nowego psa rasy border collie.Myślałam, że Gavin zacznie zabawę wrzucanie i aportowanie.Ta zabawa potrafiła dostarczać im obojgu rozrywki przez długiegodziny. Taki z niego jeszcze dzieciak - pomyślałam, patrząc na Gavina.Gavin wymaszerował z podwórza, a Marmie skwapliwie popędziła za nim.Zamiastrzucić kij, oparł go sobie na ramieniu.Nie rozglądając się, poszedł prosto do żlebu.Zaczynałysię tam pokazywać pierwsze żółte kwiaty zapowiadające plagę żarnowca.Gavin rzucił kij.Marmie z radością cofnęła się, a potem ruszyła w pogoń.Ale po chwili, ku jej rozczarowaniu,Gavin przestał na nią zwracać uwagę, mimo że paradowała przed nim ze swoją zdobyczą.Zastanawiałam się, co on knuje.Podszedł do płotu, zakasał rękawy i ku mojemu największemu zdumieniu zacząłwyrywać żarnowiec.O mało nie upadłam i nie stoczyłam się na samo dno urwiska.Z otwartymi ustamipatrzyłam, jak Gavin wyciąga z ziemi roślinę po roślinie.Pracował spokojnie i metodycznie.To była idealna pora na wyrywanie żarnowca, który nie zdążył jeszcze zakwitnąć i rozsiaćnasion.W dodatku ziemia była miękka.Wyrywanie żarnowca to najlepszy sposób napozbycie się go.Chemikalia są drogie i trujące.Zcinanie sprawia, że w następnym rokuwyrastają trzy albo cztery łodygi, które o wiele trudniej wyrwać, choć w pewnych miejscachścięcie to jedyne rozwiązanie.Tyle że nie mogłabym ściągnąć do żlebu kosiarki.Problem z żarnowcem polega na tym, że chwast szybko się rozplenia i zajmuje sporączęść dobrych pastwisk.Tata wielokrotnie próbował namówić Gavina i mnie do przyłączeniasię do tej antyżarnowcowej kampanii, ale nie odniósł większego sukcesu, bo to dość nudnarobota. Och, tato - pomyślałam - wróć, a już zawsze będę wyrywać żarnowiec.Zostanę twojążarnowcową księżniczką.W zasadzie nigdy nie byłam dla niego żadną księżniczką - raczej kumpelką,pomocniczką, doradczynią, córką.Po dwudziestu minutach stwierdziłam, że dłużej tego nie zniosę.Zeszłam ze skarpy.Gavin był tak pochłonięty pracą, że nie zauważył, jak się zbliżam, ale Marnie nagle mniezauważyła i przybiegła w podskokach, żeby się przywitać.Bez kija.Dała sobie z nim spokój.Wtedy Gavin się wyprostował.Już wcześniej zauważyłam, że wyczuwa każdą zmianęw otoczeniu.Był odwrócony do Marmie plecami, ale najwyrazniej wiedział, że coś jązainteresowało.Spojrzał na mnie i wrócił do pracy.Nie zdziwiłam się.Poprzedniego dnia prawie siędo mnie nie odzywał.Był wściekły, że uległam panu Sayleowi.- Co robisz? - zapytałam.Traciłam czas, bo znowu odwrócił się do mnie plecami.Wzruszyłam ramionami, znalazłam rządek żarnowca równoległy do jego rządka izaczęłam wyrywać chwasty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]