Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Asimov Isaac Fundacja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frenetic.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem zwykłą turystką.- Bellissima.Pani jest wystarczająco piękna, żeby być aktorką.- Uśmiechnął się do niej.- Ale ona nie jest aktorką - powiedziała szorstko Silvana.Alberto Fornali zignorował ją.- Jestem producentem filmowym - poinformował Tracy.- Na pewno pani słyszała: „Dzikie bestie”, „Tytani kontra Superkobieta”.- Rzadko chodzę do kina - usprawiedliwiła się Tracy.Poczuła dotyk jego tłustej nogi na swojej.- Chętnie pokażę pani kilka swoich filmów.Silvana pobladła z gniewu.- Czy wybierasz się do Rzymu, moja droga? - Przesuwał nogą po jej łydce, w górę i w dół.- Właściwie planuję pobyt w Rzymie po zwiedzeniu Wenecji.- Wspaniale! Benissimo! Spotkamy się wszyscy razem na obiedzie.Prawda, cara? - Rzucił szybkie spojrzenie na Silvane i ciągnął dalej: - Mamy piękną willę przy Via Appia.Dziesięć akrów.- - Wykonał ręką szeroki gęsi, przewracając sosjerkę wprosi na suknię swojej żony.Tracy nie mogła się domyślić, czy zrobił to niechcący, czy rozmyślnie.Silvana Luadi zerwała się, patrząc na szybko rosnącą plamę na swojej sukience.- Sei un mascalzone! - krzyknęła.- Tieni le tue puttane lontano da me.Pospiesznie opuściła salę restauracyjną, odprowadzana spojrzeniami pasażerów.- Co za wstyd! - zauważyła Tracy półgłosem - taka piękna suknia.- Miała ochotę uderzyć tego mężczyznę za upokorzenie własnej żony.„Ona zasługuje na każdy karat tej biżuterii - pomyślała Tracy - i znacznie więcej”.- Fornali kupi jej inną sukienkę - westchnął.- Nie zwracaj uwagi na jej zachowanie.Ona jest bardzo zazdrosna o Fornali.- Na pewno nie bez powodu - Tracy pokryła swą ironię lekkim uśmieszkiem.- Masz rację.- Spojrzał na nią.- Wszystkie kobiety uwielbiają Fornali.Tracy ze wszystkich sił panowała nad sobą, by nie roześmiać się w twarz temu pompatycznemu, małemu człowieczkowi.- To całkiem zrozumiałe.- Fornali cię lubi - powiedział cicho.Sięgnął przez stół i ujął jej rękę.- Podobasz mu się bardzo.A w jaki sposób ty zarabiasz pieniądze?- Jestem sekretarką w sądzie.Bardzo długo oszczędzałam na tę podróż.Mam nadzieję, że znajdę w Europie interesującą pracę.Jego wyłupiaste oczy lustrowały każdy fragment jej ciała.- Na pewno ją znajdziesz, Fornali ci to przyrzeka.On lubi pomagać ludziom, którzy są dla niego mili.- To bardzo przyjemna cecha - nieśmiało zauważyła Tracy.- Może porozmawiamy o tym po obiedzie w twoim przedziale? - zniżył głos.- Lepiej nie.- Perche? Dlaczego?- Jesteś zbyt sławny.Przypuszczam, że nie ma w tym pociągu osoby, która by cię nie poznała.- Oczywiście.- Jeśli zauważą, że wchodzisz do mojego przedziału, wtedy.niektórzy mogliby to niewłaściwie zrozumieć.Oczywiście, jeśli nasze przedziały są blisko siebie.Jaki jest numer twojego?- E settanta, siedemdziesiąt - spoglądał na nią z nadzieją.- Mój jest w zupełnie innym wagonie - westchnęła Tracy.- Może jednak spotkamy się w Wenecji.- Bene.- Ucieszył się.- Wyobraź sobie, że moja żona większość czasu spędza w swoim pokoju.Nie chce opalić sobie twarzy.Czy byłaś kiedyś w Wenecji?- Nie.- Ach! Popłyniemy razem na Torcello - to taka piękna, mała wysepka z bardzo elegancką restauracją.Nad restauracją jest mały hotel, nazywa się „Locanda Cipriani” - jego oczy rozbłysły - molto privato.- To brzmi jak bajka.- Tracy uśmiechnęła się ze zrozumieniem.Spuściła oczy, zbyt podniecona żeby mówić.Fornali nachylił się ku niej, chwycił jej rękę i szepnął namiętnie:- Nie znasz jeszcze takich bajek, cara.W pół godziny później Tracy była już z powrotem w swoim przedziale.Orient Express pędził przez ciemność nocy, wioząc swych uśpionych podróżnych przez Paryż, Dijon i Vallarbe.Poprzedniego dnia wszyscy pasażerowie oddali paszporty konduktorom, którzy mieli za nich załatwiać formalności.O 3.30 rano Tracy bezszelestnie wyszła z przedziału.Czas odgrywał w tej operacji bardzo ważną rolę.Za kilka godzin pociąg minie granicę szwajcarską, w Lozannie będzie o 5.21, a już o 9.15 przybędzie do Mediolanu we Włoszech.Ubrana w piżamę i szlafrok, niosąc małą walizeczkę z narzędziami, Tracy skradała się korytarzem, czujna, z mocno bijącym sercem.W przedziałach nie było toalet, najbliższe znajdowały się przy końcu każdego wagonu.Jeśli przypadkiem któryś z konduktorów zapytałby ją o przyczynę tego spaceru, powie, że szuka toalety.Ale konduktorzy i bagażowi spali głęboko, pewni bezpieczeństwa swych pasażerów.Tracy bez kłopotów dotarła do przedziału E70.Ostrożnie nacisnęła klamkę.Drzwi były zamknięte na klucz.Tracy otworzyła walizeczkę, wyjęła z niej niewielki metalowy przedmiot oraz małą buteleczkę ze strzykawką i zabrała się do pracy.Dziesięć minut później była już z powrotem w przedziale, a po półgodzinie zapadła w sen.Lekki uśmieszek zastygł na jej wargach, nadając całej twarzy pogodny, anielski wyraz.O 7.00, na dwie godziny przed planowym przybyciem Orient Expressu do Mediolanu, w jednym z wagonów rozległy się przeraźliwe krzyki.Wydobywały się one z przedziału E70 i rozbudziły pasażerów w całym wagonie.Niektórzy wysunęli głowy z przedziałów, ciekawi, co takiego się wydarzyło.W chwilę później ujrzeli konduktora, który przebiegł wzdłuż wagonu i otworzył drzwi przedziału E70.Silvana Luadi miotała się w ataku histerii.- Aiuto! Pomocy! - krzyczała.- Przepadła cała moja biżuteria! W tym strasznym pociągu roi się od ladri - złodziei!- Proszę się uspokoić, madame - błagał konduktor.- Uspokoić się! - krzyczała głosem wyższym teraz o całą oktawę.- Jak mogę się uspokoić, stupido maialel?! Ktoś ukradł mi biżuterię wartą ponad milion dolarów!- Jak to się mogło stać? - zapytał Alberto Fornati.- Drzwi były zamknięte, a Fornati nie sypia mocno.Gdyby ktoś wszedł, obudziłbym się natychmiast.Konduktor westchnął.Bardzo dobrze wiedział, jak to się stało, bo podobny wypadek już kiedyś miał miejsce.W nocy ktoś podszedł korytarzem do drzwi i przez dziurkę od klucza rozpylił strzykawką trochę eteru w przedziale.Otwarcie zamków dla złodzieja dobrze obeznanego ze swoim fachem jest drobnostką.Wszedł, zamknął za sobą drzwi, splądrował kabinę i zabrawszy wszystko, czego potrzebował, cicho wrócił do siebie.Jego ofiary przez cały czas spokojnie spały.Ale obecny wypadek różnił się od poprzednich pewnym szczegółem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]