Podstrony
- Strona startowa
- Smith Lisa Jane Pamiętniki Wampirów 06 Dusze cieni (bez korekty)
- Jackson Lisa Montana 03 Urodzona dla Âœmierci
- Smith Lisa Jane Wizje w mroku Opętany
- Christie Agatha Slonie maja dobra pamiec (SCAN
- Tony Buzan Pamięć na zawołanie
- Piers Anthony Pamiec absolutna
- Chandler Raymond Zegnaj Laleczko
- Kuttner Henry Kraina Mroku
- Flagg F. Smazone zielone pomidory
- Willocks Tim DwanaÂścioro z Paryża
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fruttidimare.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W związku z tymi brakami Vivien i służący uciekli się doimprowizacji.Jej szyję otoczono delikatną brązową gazą, byukryć sińce, i spięto ją maleńką złotą szpilką do fularów wkształcie korony.Szpilki nie można było z niczym pomylić, byłto dar króla dla detektywów, którzy ochraniali go przyspecjalnych okazjach.Jedyny element osobistej biżuterii, jakiposiadał Grant.Wiedział, że charakterystyczna szpilka ozdabiająca ślicznąszyję Vivien wzbudzi falę plotek.Wszyscy na balu założą, żezostała kochanką Granta.Na poły zadowolony, na poły zirytowany posłał pytającespojrzenie Kellowowi.Wysokie, łysiejące czoło pokojowegopokryło się rumieńcem.- Hm.Pani Buttons zapytała, czy mamy jakąś szpilkę, którejmogłaby użyć - szepnął ze skruchą.- Tylko tę zdołałemznalezć, sir.- Na przyszłość postaraj się nie pożyczać moich przedmiotówosobistych, nie zapytawszy mnie uprzednio o zgodę - mruknąłGrant.- Oczywiście, sir.Vivien zeszła w końcu na dół i wygięła cynamonowe brwi wniemym pytaniu.Grant spojrzał na nią bez uśmiechu.- Może być - mruknął szorstko.Nie mógł powiedzieć więcej,bo głos by mu się załamał.Zapadła cisza.Był świadom, że cała służba mierzy gopotępiającymi spojrzeniami.Nagle wszyscy zaczęli obsy-pywać Vivien górnolotnymi komplementami, jakby chcieli jejwynagrodzić brak wychowania swego pana.- Jest panienka śliczna jak obrazek!- Nikt panienki nie zaćmi.-.jak królowa w tej sukni.W piersi Granta rozprzestrzeniał się kłopotliwy żar, zapragnąłwarknąć na nich za to, jak bezwstydnie troszczą się o uczuciazawodowej prostytutki.Nie posunął się jednak do tego.ponieważ tak jak oni nie oparł się jej urokowi.Zdawkowa konwersacja w zamkniętym powozie szybkozanikła, gdy jechali aleją prowadzącą do londyńskiejposiadłości Litchfieldów.Vivien była wyraznie zdener-wowana, a Grant czuł się winny, że nie potrafi ukoić jej obaw.Lada moment miała stanąć twarzą w twarz z tłumemnieznajomych.W dodatku wiedziała, że po tym wieczorzeznów stanie się celem mordercy.Grant podziwiał jej odwagę, jej zewnętrzny spokój i fakt, żegotowa była powierzyć mu swoje bezpieczeństwo.Z rozmysłem jednak powstrzymał się od dodania jej otuchy.Był na nią wściekły za to, że jest taka piękna, że wiodła życie,przez które to wszystko stało się konieczne.Pragnął ją ukaraćza to, że tak szafowała seksualnymi względami.że niezaczekała na niego.Ta myśl go zszokowała, lecz nie zdołał się jej pozbyć.Pragnąłwyłącznych praw do Vivien w przeszłości, terazniejszości iprzyszłości.Nie było to ani możliwe, ani rozsądne.Powtarzał sobie, że to hipokryzja - czynić z przeszłościVivien zarzut przeciwko niej.Sam przecież nie żył jak mnich.Vivien nie miała takiej mocy, by zmienić to, co już zrobiła.Twierdziła, że żałuje swej rozwiązłości, a on jej wierzył.Niebył jednak w stanie kontrolować własnej zazdrości.zazdrościo dziwkę.Och, jego przyjaciele i wrogowie czerpalibyperfidną radość z jego sytuacji, gdyby tylko wiedzieli.Nikt nigdy nie może się dowiedzieć, nawet Vivien, jakimuczuciem ją obdarzył.- Jak sądzisz, ile osób zjawi się na balu? - zapytała, patrzącprzez okno na przestronny dom zbudowany na planie litery E, zdwuspadowym dachem, z masywnym frontowym gankiem idwoma skrzydłami z kamienia w kolorze bursztynu.Tereny pobokach i z tyłu domu otaczały wysokie ściany ogroduzwieńczone rzezbami lwów, które obserwowały okolicę zwładczą pogardą.- Co najmniej trzy setki - odparł krótko.Przeszedł ją widoczny dreszcz, nie odrywała wzroku odszyby.- Tyle osób będzie mi się przyglądać.Cieszę się, że nie będęmogła tańczyć.- Oparła się na siedzeniu i uniosłabrzeg sukni, odsłaniając zgrabną kostkę w jedwabnejpończoszce.Zmrużył powieki na ten widok.Tak bardzo pragnął jejdotknąć, przesunąć dłoń nad kolano, po wewnętrznej stronieuda i wyżej, że aż bolały go palce.Znów zapadła martwa cisza.Vivien spojrzała na niego z troską.- Coś się stało - oświadczyła.- Zachowujesz się.cóż, jesteśtaki odległy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]