Podstrony
- Strona startowa
- Black Americans of Achievement Anne M. Todd Chris Rock, Comedian and Actor (2006)
- Perez Reverte Arturo Terytorium Komanczow.BLACK
- Crowley John Pozne lato.BLACK
- Niziurski Edmund Ksiega urwisow.BLACK
- Grochola Katarzyna Podanie o milosc.BLACK
- Christie Agatha Slonie maja dobra pamiec (SCAN
- Eschbach Andreas Black Out
- Ruiz Zafón Carlos Cień Wiatru
- Kossakowska Maja Lidia Siewca W
- Marsden John Kroniki Ellie 03 PrzyciÄ…gajÄ…c burzÄ™
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Widziałem ich na własne oczy! Jak myślisz, po co cię opatruję? %7łebyś powiedziałprawdę swoim zasranym przełożonym.yrenice Głębianina zwęziły się. Gadasz, że ich widziałeś podchwycił zaczepnie. Czemu nie byłeś z oddzia-łem? Czemu nie zawiadomiłeś swoich?Usta Drago drgnęły.257 Nie zdążyłem.Brakuje mi skrzydła, więc zostawili mnie za barierą, bo nie mo-głem przefrunąć górą. To jakim cudem tu jesteś? syknął ranny. Wlazłem po niej! wrzasnął zirytowany Gamerin. Powiedziałem ci prawdę,zrobisz z tym, co zechcesz.Głębianin przymknął powieki.Starał się nie okazywać, że cierpi, ale na jego twarzymalował się grymas bólu. Wierzę ci szepnął. Dawaj, odwalimy tę gałąz powiedział Drago. Dasz radę mi pomóc?Kruk z trudem skinął głową.Gamerin podciągnął konar w górę.Był ciężki jak ka-mienna belka.Szarpnął z całych sił w bok i gałąz upadła na ziemię. Jesteś przytomny? spytał.Posiniałe wargi ledwo się poruszyły. Tak. Pewnie masz połamane kości. Nie wiem.Pewnie tak.258 Dałbym ci środki przeciwbólowe, ale są poświęcone.Tylko by ci zaszkodziły.Będziesz musiał wytrzymać bez nich.Głębianin skrzywił się z pogardą. Nie martw się szepnął. Ani mi to w głowie.Drago podciągnął kurtkę czarnego munduru, żeby odsłonić ranę na boku Kruka, aleten nagle dzwignął się na łokciach. Sam to zrobię! warknął.Anioł wzruszył ramionami.Twarz Głębianina poszarzała, ściągając się w upiornąmaskę, kiedy niezdarnie przycisnął opatrunek do boku.Gamerin obawiał się, że Krukzemdleje. I sam się zabandażujesz? spytał drwiąco.Ranny przymknął powieki. Chyba nie wymamrotał. Też tak myślę mruknął Drago, odwijając bandaż.%7łółte oczy Kruka pociem-niały z bólu.259 Jak się nazywasz? zapytał anioł. Litiel. Marnie z tobą, ale wyjdziesz z tego.Głębianin zdobył się na grymas, udającyuśmiech. Tyle to sam wiem. No, to cholernie cwany jesteś, Kruku. Dlaczego to zrobili, jak ci tam.Synu Gehenny? Nazywam się Gamerin.Drago Gamerin.A czemu ktoś zapragnął, żebyśmy sięwyrżnęli? Wzruszył ramionami. Bo ja wiem.%7łeby nie dopuścić do wykonaniazadania, żeby znów poróżnić Królestwo i Otchłań.Sam powinieneś wiedzieć, skorojesteś taki cwany, Kruku.Litiel oblizał suche wargi. Wiem jedno.Trzeba stąd spieprzać, zanim dorwą nas psy tego Teratela.Pewniejuż ruszyli. Racja zgodził się Drago. Dasz radę iść? Jasne syknął ranny.260Komandos Królestwa spojrzał na niego z powątpiewaniem.Kruk zacisnął zęby i za-czął wstawać.Lewą ręką uchwycił się pnia, podciągnął w górę.Prawy bark, który przy-gniotła gałąz, wyraznie był uszkodzony, bo ramię zwisało bezwładnie.Litiel dzwignąłsię na nogi.Zranione kolano ugięło się pod nim, więc zawisł, uczepiony pnia.SkóraGłębianina nabrała odcienia popiołu, po skroniach płynęły strużki potu.Zagryzł wargę.Niedowierzanie w oczach Drago zmieniło się w podziw. Oprzyj się na mnie powiedział. Nie trzeba wychrypiał Głębianin, ale gdy spróbował zrobić krok, kolano cał-kowicie odmówiło posłuszeństwa.Upadłby, gdyby anioł go nie podtrzymał.Wsparł sięna nim ciężko, dysząc z wysiłku.Ważył tyle, co wór ołowiu. Chodzmy, skrzydlaty wymamrotał.Powlekli się w stronę bariery, szerokim łukiem omijając polanę zasłaną trupamiprzyjaciół.Szli z trudem, ale sprawniej, niż Drago przypuszczał.Kruk okazał się twardyjak stal, chociaż coraz mocniej opierał się na ramieniu anioła, a oddech zmienił mu sięw wysilone rzężenie.Przynajmniej kulejemy na tę samą nogę, ironicznie skonstatowałkomandos.261Wreszcie dotarli do niewidzialnej ściany. Dobra powiedział Drago. Spróbuj przefrunąć, a ja przeleżę.%7łegnaj, Litiel.Opowiedz w Głębi, jak było naprawdę. Masz swój klucz, Synu Gehenny? spytał Kruk.Drago kiwnął głową. To go wyjmij.Zanim zdążył zrozumieć, o co chodzi, oderwał się od ziemi w żelaznym uchwyciepalców Litiela. Hej! wrzasnął Gamerin. Co ty wyrabiasz?! Trzymaj się mnie, cholerny skrzydlaty! wychrypiał Głębianin.Jego wielkie,czarne skrzydła z wysiłkiem biły powietrze.Znalezli się już tak wysoko, że anioł, chcącnie chcąc, musiał z całej mocy uczepić się Kruka, gdyż upadek oznaczał śmierć.Pędpowietrza gwizdał w uszach, wokół rozlewał się blady błękit, a korony drzew, widzianez góry, wyglądały jak falujący zielony dywan.Jednak w blokadę wbili się za nisko, boLitiel w gwałtownym tempie tracił siły.Ostatnim wysiłkiem walnął w ścianę.Ustąpiłaniechętnie, rażąc ich boleśnie zygzakami błękitnych wyładowań.Przed oczami Głębia-262nina wirowały czarne smugi, serce waliło o żebra jak komornik w drzwi, a ból niemalodbierał przytomność.Właściwie spadli, a nie wylądowali, waląc się na mokrą ściółkępo drugiej stronie bariery. Odbiło ci? wydyszał Drago.Ręce mu zdrętwiały od kurczowego zaciskaniapalców.Litiel nie był w stanie się odezwać.Leżał na wznak, z trudem łapiąc oddech.Drago usiadł, krzyżując nogi.Wyciągnął z kieszeni tytoń i bibułki, zaczął robićskręta. Szlag by cię trafił, Głębianinie mruknął z podziwem. Zapalisz? Z mirryi kadzidła. Aha szepnął z wysiłkiem Litiel.Gamerin wetknął skręta między pobladłe wargi. Zostaw mnie wychrypiał Kruk. Zaraz tu będą. Jasne, straszliwi najemnicy Teratela.Mam ich w dupie, bracie.Podoba mi się tusiedzieć i palić, więc siedzę.Zabronisz mi?263Harab Serapel nie odpowiedział.Zamknął powieki i zaciągnął się dymem.Zakasz-lał, co wyraznie sprawiło mu dotkliwy ból, bo znieruchomiał z papierosem w zębach,pozwalając mu dopalić się do końca.Drago słuchał lasu.Wiatr szumiał przyjemnie między gałęziami drzew.Anioł zro-bił kolejnego skręta, wypalił go, oparty wygodnie plecami o pień.Czekał.WreszcieKruk doszedł do siebie.Podniósł się na łokciach, potem ukląkł z lewą nogą dziwaczniewyprostowaną.Spróbował się dzwignąć.Stanął z wysiłkiem, ale w miarę pewnie.Drago przyglądał mu się, mrużąc oczy. Dasz radę iść?Litiel skinął głową. Masz. Gamerin podał mu gruby kij, elegancko oczyszczony z gałązek. Dzięki mruknął Głębianin. %7łegnaj, Synu Gehenny.Zawahał się i dodał: Drago Gamerinie. %7łegnaj, Litielu, wrogu Królestwa powiedział Drago, ale uśmiechnął się.264Na dnie żółtych ślepiów coś dziwnie zalśniło, lecz Kruk już się nie odezwał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]