Podstrony
- Strona startowa
- Huelle Pawel Mercedes Benz (SCAN dal 852)
- Feist Raymond E Mistrz magii (SCAN dal 735)
- Feist Raymond E Adept magii (SCAN dal 734)
- Norton Andre Na skrzydlach Magii (SCAN dal 1
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Feist Raymond E. Adept Magii
- R02B (2)
- Ziemianski Andrzej Achaja Tom 1 (2)
- SCARROW, Alex TIME RIDERS 4 Wieczna wojna
- Joseph Heller Paragraf 22
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Vanyel, odczuwając przejmujący przyjaciela ból, złożył obydwie ręce na jego ramionach, próbując wesprzeć go swą obecnością, nie przeszkadzając mu jednocześnie.Tylendel podniósł nań oczy, poklepał jego dłoń i uśmiechnął się nieznacznie.- Widzisz? Myślę, że to dzięki temu tak dobrze się rozumiemy.No cóż, w końcu pojawiła się Gala.Och, bogowie, nie potrafię nawet opisać, co czułem po raz pierwszy patrząc w jej oczy.To było jak spotkanie naszych dusz.W dodatku ulga, uświadomienie sobie, że nie jestem opętany.w mgnieniu oka przebyłem całą drogę z piekła do niebios.Westchnął i na długą chwilę zatopił się w swych wspomnieniach.- Co ona zrobiła? - Przede wszystkim otoczyła mnie osłoną i zapewniała panowanie nad moimi zmysłami przez cały czas potrzebny na dotarcie tutaj, zanim Savil przygarnęła mnie pod swoje skrzydła.To wystarczający powód, aby ją kochać, bez względu na łączącą nas więź.Jest moim najlepszym przyjacielem i siostrzaną duszą.Chłodną, prawie zimną ręką dotknął policzka Vanyela.- Ale ona nigdy nie będzie dla mnie tym, czym jesteś ty.Czy pojmujesz, co mówię, kochany? Zawdzięczam jej to, że jestem przy zdrowych zmysłach, lecz pod wieloma względami ona nade mną góruje.Kocham ją taką samą miłością, jaką kocham Savil czy swoją matkę, jak podwładny miłuje władcę.To nie jest uczucie, jakim brat darzy siostrę czy kochanek kochanka.To nie jest miłość istot równorzędnych.Przyłożywszy dłoń do dłoni przyjaciela, spoczywającej na jego policzku, Vanyel ogrzewał ją swym ciepłem.- Kim więc jestem dla ciebie? - Jesteś moim partnerem, moim przyjacielem.i moją miłością.Vanyelu, nie powiedziałem ci tego pośród tylu wyznań ostatniej nocy, ale wiedz, że naprawdę cię kocham.Słowa te padły nieoczekiwanie.Z pewnością Vanyel nie spodziewał się, że ich zażyłość przybrała już takie natężenie.- Ależ.- wyjąkał, niezupełnie pewny, czy narastające w nim uczucie to radość czy strach.- Van, wiem, że nie znamy się zbyt długo, ale naprawdę cię kocham.- powiedział Tylendel, ignorując “ależ” Vanyela.Zwrócił ku niemu oczy i ich spojrzenia się zbiegły.- Kocham cię, ponieważ cię kocham, nie dlatego, że coś ci zawdzięczam, albo dlatego, że jakiś bóg gdzieś tam zadecydował, iż mam być heroldem, czy też dlatego, że jesteś mym ukochanym nauczycielem.Kocham cię, bo jesteś Vanyelem i należymy do siebie i razem, ramię w ramię, możemy stawić czoło wszystkiemu.Z zakłopotaniem Vanyel poczuł pieczenie w oczach.- Nie wiem.naprawdę nie wiem, co powiedzieć - wyjąkał onieśmielony, mrugając powiekami.- Chociaż.Lendelu, po ostatniej nocy.nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek był tak szczęśliwy.Nigdy nikogo nie kochałem i nie wiem, co się wtedy czuje, ale jeżeli.- próbował ująć w słowa swe odczucia - jeżeli gotowość oddania za ciebie życia to miłość.Potarł dłonią piekące oczy i ze wszystkich sił skupił się, by znaleźć słowa dla zwięzłego opisania swych uczuć.Starał się pozbierać nie uporządkowane, wypływające z głębi serca myśli, lecz wciąż z trudem przychodziło mu wyartykułowanie tych wszystkich oszałamiających emocji.Jeszcze nigdy przed nikim nie otwierał swego serca tak, jak robi to dziś, i jeszcze nigdy nie czuł się tak bezsilny.- Zrobiłbym dla ciebie wszystko.Zniósłbym szyderstwa, wytykanie palcami.nie zwracałbym na to uwagi, jeśli tylko mógłbym być z tobą.Gdybym mógł, oddałbym ci wszystko.Uczyniłbym wszystko, aby tylko cię uszczęśliwić.I z przyjemnością podzielę się tobą z Galą.- Wielkie nieba, nie mów tak.- Tylendel zachichotał, choć jego głos zabrzmiał dziwnie nisko, a oczy błyszczały pośród cieni.- Wiesz, że ona chciała podsłuchiwać? Ta lubieżna szkapa na pewno z radością przyjęłaby twą ofertę.Policzki Vanyela oblał gorący rumieniec.Zaśmiał się, wykorzystując chwilowe zakłopotanie do przetrwania chwili, kiedy poczuł się kompletnie bezbronny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]