Podstrony
- Strona startowa
- Herbert Frank Swiat Pandory 01 Epizod z Jezusem
- Silverberg Robert Zamkniety swiat (SCAN dal 983)
- Andre Norton SC 1.2 Swiat Czarownic w pulapce
- Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933 (3)
- Pratchett Terry Swiat Dysku T W Polnoc Sie Odzieje
- Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933 (2)
- Silverberg Robert Zamkniety swiat
- Gaardner Jostein Swiat Zofii
- Stephen King Marzenia i Koszmary 2 (3)
- Wielki diament t.2 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostrza byÅ‚y wypolerowane, uformowane w ksztaÅ‚t liÅ›ci, ostre jak brzytÂwa.PÄ™tla Å‚agodnie pociÄ…gnęła go za szyjÄ™.SzedÅ‚ tam, gdzie go prowadzono.8.Selver dawno nie widziaÅ‚ Ljubowa.Ten sen poszedÅ‚ z nim do Rieshwelu.ByÅ‚ z nim, kiedy po raz ostatni mówiÅ‚ do Davidsona.Potem odszedÅ‚ i może spaÅ‚ teraz w grobie Å›mierci Ljubowa w Eshsenie, bo nigdy nie przyszedÅ‚ do Selvera w mieÅ›cie Broter, gdzie teraz mieszkaÅ‚.Ale kiedy wróciÅ‚ wielki statek i Selver poszedÅ‚ do @Eshsenu, Ljubow spotkaÅ‚ go tam.MilczaÅ‚ i byÅ‚ bardzo smutny, tak że w Selverze obudziÅ‚ siÄ™ stary, ciężki żal.Ljubow zostaÅ‚ z nim, cieÅ„ w umyÅ›le, nawet kiedy Selver spotkaÅ‚ jumenów ze statku.To byli ludzie wÅ‚adzy - inni niż wszyscy jumeni, których dotÄ…d znaÅ‚, poza jego przyjaÂcielem, ale znacznie silniejsi niż Ljubow.Jego jÄ™zyk jumenów zardzewiaÅ‚ i z poczÄ…tku pozwalaÅ‚ mówić głównie im.Kiedy byÅ‚ już caÅ‚kiem pewny, jakiego rodzaju sÄ… ludźmi, wysunÄ…Å‚ ciężkie pudÅ‚o, które przyniósÅ‚ z Broteru.- WewnÄ…trz jest dzieÅ‚o Ljubowa - rzekÅ‚ szukajÄ…c słów.- WiedziaÅ‚ o nas wiÄ™cej niż inni.NauczyÅ‚ siÄ™ mojego jÄ™zyka i Mowy Mężczyzn; wszystko tu zapisaÅ‚.RozumiaÅ‚ nieco z tego, jak żyjemy i Å›nimy.Inni nie.Dam wam to dzieÅ‚o, jeÅ›li zabierzecie je do miejsca, do którego chciaÅ‚.Ten wysoki, biaÅ‚oskóry, Lepennon, wyglÄ…daÅ‚ na @uszczęśliwionego i podziÄ™kowaÅ‚ Selverowi mówiÄ…c mu, że te papieÂry rzeczywiÅ›cie zostanÄ… zabrane tam, gdzie chciaÅ‚ Ljubow, i że bÄ™dÄ… wysoko cenione.To sprawiÅ‚o Selverowi przyjemÂność.Lecz gÅ‚oÅ›ne wymawianie imienia przyjaciela sprawiaÂÅ‚o mu ból, bo twarz Ljubowa nadal byÅ‚a rozgoryczona i smutnÄ…, kiedy zwróciÅ‚ siÄ™ do niej w duchu.WycofaÅ‚ siÄ™ nieco od jumenów i @obserwowaÅ‚ ich.Dongh, Gosse i inni ź Eshsenu byli tam razem z tÄ… piÄ…tkÄ… ze statku.Nowi wyglÄ…dali czysto, wypolerowani jak nowe żelazo.Starzy pozwolili wÅ‚osom wyrosnąć na swoich twarzach, tak że wyglÄ…dali trochÄ™ jak ogromni Athsheanie o czarnym futrze.Nosili jeszcze ubrania, ale byÅ‚y one stare i nie utrzymane w czystoÅ›ci.Nie byli chudzi, z wyjÄ…tkiem Starego CzÅ‚owieÂka, który od Nocy Eshsenu ciÄ…gle niedomagaÅ‚; lecz wszyscy wyglÄ…dali trochÄ™ jak ludzie, którzy siÄ™ zgubili lub oszaleli.Spotkanie nastÄ…piÅ‚o na skraju lasu, w tej strefie, w której na mocy cichej umowy przez te ubiegÅ‚e lata ani ludzie lasu, ani jumeni nie wybudowali domów ani nie obozowali.Selver i jego towarzysze usadowili siÄ™ w cieniu wielkiego jesionu, który staÅ‚ z dala od skraju lasu.Jego jagody byÅ‚y jeszcze tylko maÅ‚ymi zielonymi kÄ™pkami na gaÅ‚Ä…zkach, jego liÅ›cie byÅ‚y dÅ‚ugie i miÄ™kkie, zmienne, letnio-zielone.ÅšwiatÅ‚o pod wielkim drzewem byÅ‚o miÄ™kkie, skomplikowane cieÂniami.Jumeni naradzali siÄ™, przychodzili i odchodzili, aż w koÅ„cu jeden z nich podszedÅ‚ do jesionu.To byÅ‚ ten twardy ze statku, komandor.PrzysiadÅ‚ na piÄ™tach obok Selvera, nie pytajÄ…c o pozwolenie, ale bez widocznego zamiaru obrazy.PowiedziaÅ‚:- Czy możemy trochÄ™ porozmawiać?- OczywiÅ›cie.- Wiesz, że zabierzemy z sobÄ… wszystkich Ziemian.PrzyprowadziliÅ›my drugi statek, aby ich zabrać.Wasz Å›wiat nie bÄ™dzie już wykorzystywany jako kolonia.- TÄ™ wiadomość usÅ‚yszaÅ‚em w Broteru, kiedy przybyliÂÅ›cie trzy dni temu.- ChciaÅ‚em siÄ™ upewnić, że rozumiecie, iż jest to trwaÅ‚y ukÅ‚ad.Nie wracamy.Wasz Å›wiat zostaÅ‚ objÄ™ty Zakazem Ligi.W waszych warunkach oznacza to, że mogÄ™ obiecać, iż tak dÅ‚ugo, jak bÄ™dzie trwaÅ‚a Liga, nikt tu nie przybÄ™dzie wycinać drzew lub zabierać waszych ziem.- Nikt z was nigdy nie wróci - rzekÅ‚ Selver; byÅ‚o to stwierdzenie lub pytanie.- Nie, przez pięć pokoleÅ„.Nikt.Potem może paru ludzi, dziesiÄ™ciu lub dwudziestu, nie wiÄ™cej niż dwudziestu, mogÅ‚oby przybyć, aby rozmawiać z twoim ludem i badać wasz Å›wiat, jak robiÅ‚o to paru ludzi tutaj.- Naukowcy, spece - powiedziaÅ‚ Selver.ZamyÅ›liÅ‚ siÄ™.- Wy podejmujecie decyzje od razu, wasz lud - rzekÅ‚, znowu pomiÄ™dzy stwierdzeniem a pytaniem.- Co masz na myÅ›li? - Komandor wyglÄ…daÅ‚ na ostroÂżnego.- No, mówisz, że żaden z was nie bÄ™dzie wycinaÅ‚ drzew na Athshe; i wszyscy przestajÄ….A jednak żyjecie w wielu miejscach.Otóż gdyby przywódczyni Karachu wydaÅ‚a poÂlecenie, ludzie z sÄ…siedniej wioski nie wykonaliby go, a z peÂwnoÅ›ciÄ… nie wykonaliby go natychmiast wszyscy ludzie na Å›wiecie.- Nie, ponieważ wy nie macie jednego rzÄ…du nad wszystkimi.Lecz my mamy - teraz - i zapewniam ciÄ™, że jego polecenia sÄ… wykonywane.Przez wszystkich z nas od razu.Ale tak naprawdÄ™, z opowiadaÅ„, które sÅ‚yszeliÅ›my od kolonistów, wydaje siÄ™, że kiedy ty wydaÅ‚eÅ› polecenie, Selverze, wykonali je od razu wszyscy na każdej wyspie.Jak ci siÄ™ to udaÅ‚o?- Wtedy byÅ‚em bogiem - odparÅ‚ Selver z obojÄ™tnÄ… twarzÄ….Kiedy komandor odszedÅ‚, nadszedÅ‚ powoli ów wysoki @biaÅ‚y i spytaÅ‚, czy może usiąść w cieniu drzewa.Ten byÅ‚ taktowny i niezwykle sprytny.Selver czuÅ‚ siÄ™ przy nim nieswojo.Tak jak Ljubow, ten byÅ‚ Å‚agodny; rozumiaÅ‚, a jednak sam byÅ‚ absolutnie niezrozumiaÅ‚y.NajuprzejÂmiejsi spoÅ›ród nich byli bowiem tak nieosiÄ…galni jak @najokrutniejsi.Dlatego obecność Ljubowa w jego umyÅ›le pozosÂtaÅ‚a dla niego bolesna, podczas gdy sny, w których widziaÅ‚ i dotykaÅ‚ swojej nieżyjÄ…cej żony Thele, byÅ‚y cenne i peÅ‚ne spokoju.- Kiedy byÅ‚em tu przedtem - zaczai Lepennon - spotkaÅ‚em tego czÅ‚owieka, RajÄ… Ljubowa.MiaÅ‚em bardzo maÅ‚o sposobnoÅ›ci porozmawiania z nim, ale pamiÄ™tam, co mówiÅ‚; miaÅ‚em czas przeczytać część jego studiów nad twoim ludem.Jego dzieÅ‚o, jak mówisz.Głównie z powodu tego dzieÅ‚a Athshe przestaÅ‚a być ziemskÄ… koloniÄ….MyÅ›lÄ™, że ta wolność staÅ‚a siÄ™ celem życia Ljubowa.Ty, jako jego przyjaciel, zrozumiesz, że Å›mierć nie powstrzymaÅ‚a go przed osiÄ…gniÄ™ciem celu, przed ukoÅ„czeniem podróży.Selver siedziaÅ‚ nieruchomo.Niepokój w jego umyÅ›le przerodziÅ‚ siÄ™ w strach.Tamten mówiÅ‚ jak Wielki ÅšniÄ…cy.Nie odpowiedziaÅ‚.- Czy powiesz mi jednÄ… rzecz, Selverze? JeÅ›li to pytanie ciÄ™ nie urazi.Po nim nie bÄ™dzie już żadnych pytaÅ„.ByÅ‚y zabójstwa: w Obozie Smitha, potem tutaj, w Eshsenie, w koÅ„cu w obozie na Nowej Jawie, gdzie Davidson przeÂwodziÅ‚ grupie buntowników.To wszystko.Nic wiÄ™cej od tego czasu.Czy to prawda? Czy nie byÅ‚o wiÄ™cej zabójstw?- Nie zabiÅ‚em Davidsona.- To nie ma znaczenia - oÅ›wiadczyÅ‚ Lepennon, nie zrozumiawszy; Selver chciaÅ‚ powiedzieć, że Davidson nie byÅ‚ martwy, lecz Lepennon zrozumiaÅ‚, że Davidsona zabiÅ‚ ktoÅ› inny.Selver nie poprawiaÅ‚ go, odkrywajÄ…c z ulgÄ…, że jumen mógÅ‚ być w bÅ‚Ä™dzie.- A wiÄ™c nie byÅ‚o wiÄ™cej zabójstw?- Å»adnych.Oni ci powiedzÄ… - odparÅ‚ Selver i skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… w kierunku puÅ‚kownika i Gosse'a.- To znaczy miÄ™dzy twoimi ludźmi.Athsheanie zabijaÂjÄ…cy Athshean.Selver milczaÅ‚.SpojrzaÅ‚ w górÄ™ na Lepennona, na tÄ™ dziwnÄ… twarz, biaÅ‚Ä… jak maska Ducha Jesionu, która zmieniÅ‚a siÄ™ pod jego wzrokiem.- Czasami przychodzi bóg - rzekÅ‚ Selver.- Przynosi nowy sposób robienia rzeczy lub nowÄ… rzecz do zrobienia.Nowy rodzaj Å›piewu lub nowy rodzaj Å›mierci.Przynosi to przez most miÄ™dzy czasem snu i czasem Å›wiata.Kiedy on to zrobi, jest to już zrobione.Nie można rzeczy istniejÄ…cych w Å›wiecie próbować z powrotem wepchnąć do snu, trzymać je wewnÄ…trz snu za pomocÄ… Å›cian i pozorów.To szaleÅ„stÂwo.Co jest, jest.Nie ma sensu teraz udawać, że nie wiemy, jak zabijać siÄ™ nawzajem.Lepennon poÅ‚ożyÅ‚ swÄ… dÅ‚ugÄ… dÅ‚oÅ„ na dÅ‚oni Selvera tak szybko i Å‚agodnie, że Selver przyjÄ…Å‚ dotyk, jak gdyby rÄ™ka nie byÅ‚a rÄ™kÄ… obcego.Nad nimi drgaÅ‚y zielono-zÅ‚ote cienie jesionowych liÅ›ci.- Ale nie możecie udawać, że macie powody zabijania siÄ™ wzajemnie.Morderstwo nie ma powodu - rzekÅ‚ LeÂpennon z twarzÄ… tak zaniepokojonÄ… i smutnÄ… jak twarz Ljubowa.- My odejdziemy.Za dwa dni nie bÄ™dzie tu nas.Nikogo.Na zawsze.A wtedy lasy Athshe bÄ™dÄ… takie jak dawniej.Z cieni umysÅ‚u Selvera wyszedÅ‚ Ljubow i powiedziaÅ‚:- Ja tu bÄ™dÄ™.- Ljubow tu bÄ™dzie - powtórzyÅ‚ Selver
[ Pobierz całość w formacie PDF ]