Podstrony
- Strona startowa
- Straznik skarbui Walery Jezie Aneta Ponomarenko
- Nienacki Zbigniew Niesamowity dwor scr
- Nancy Kress Hiszpanscy zebracy
- Brosnan John Inwazja Opoponaksow
- Szklarski Alfred Tomek na wojennej sciezce (SCAN
- Salvatore Robert Gwiezdne Wojny Wektor Pierwszy
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa 01 ÂŚcieżki kłamstwa
- Dan Simmons Hyperion
- 3.Glen Cook Biala Roza
- PHP5 CMS Framework Development;
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślałem, że zasnął na wozie, i przysunąłem siębliżej.Tu zająknął się nagle, że nietrudno było domyśleć się, w jakim celu zbliżał się do wozu. Ale niebawem przekonałem się ciągnął dalej z flegmą że maziarz nie śpi, bo od czasudo czasu głośno napędzał konia.Już chciałem wrócić, aż wtem patrzę, a maziarz skręca wszpaler, co prowadzi do Zaklętego Dworu.Ho, ho, myślę sobie! tu się coś święci.I odże-gnawszy od siebie czarta i wszystko złe, nie zważałem na stracha i co tchu pognałem naprzełaj ku dworowi.Przed bramą dworu dwoje osób przechadzało się tam i nazad, jakby ko-goś oczekiwało.Z początku strach mię wziął i aż włosy stanęły mi na głowie, ale ba, patrzę ipoznaję. Poznałeś te osoby? wykrzyknął Juliusz rozciekawiając się w miarę opowiadania eks-żołnierza. Był to, jasny panie, stary klucznik z jakąś panią. Panią! zawołał Juliusz. Panią czy panną, nie mogłem poznać, choć się bardzo blisko zakradłem. Ale widziałeś przecie, jak wyglądała? Uważałem tylko, że miała włosy jak len.Juliusz podrzucił się gwałtownie w swym siedzeniu. Cóż dalej, cóż dalej? natarł porywczo na opowiadającego. A cóż, jasny panie, chciałem jeszcze przysunąć się bliżej, aby lepiej widzieć, ale te prze-klęte brytany, które Kost' wpuszcza co nocy na dziedziniec dworu, jak zaczęły wyć i ujadać,że aż mię strach wziął, aby nie obudziły gdzie nieboszczyka albo żeby ich Kost' nie wypuściłza bramę, bo wtedy ciężka byłaby sprawa! Więc drapnąłem nazad, jak przyszedłem. A skądże wiesz, że Kost' okrada pałac? zapytał Juliusz.Mykita wzruszył ramionami. A proszęż jasnego pana, po cóż by maziarz zajeżdżał furą pod dwór? odpowiedział. I więcej nic nie widziałeś nad to wszystko? Nic, jasny panie.Juliusz sięgnął do kieszeni i dobywając kilka drobnych monet srebrnych, rzucił je obdartu-sowi i zawołał rozkazująco: Ani słówka o tym wszystkim, coś widział.a jutro rano staw się do mnie do Oparek. Dobrze, jasny panie odpowiedział obdartus z niskim ukłonem.Juliusz w dziwnym jakimś, gorączkowym rozdrażnieniu rzucił się w tył powozu i każącwoznicy prędzej popędzać konie, zapadł w głębokie zamyślenie, a od chwili do chwili jakieśniezrozumiałe mruczał przez zęby słowa.144z a b o ż y ć s i ę (ukr.) przysięgnąć na Boga145w y s z t u d y r o w a ć (niem.) wyśledzić83XNOCNA SCHADZKAMieszkanie starego kozaka, Kostia Bulija, stało, jak już wiemy po części z toku opowiada-nia, tuż przy ogrodzie, o kilkanaście kroków w zatyle opuszczonego dworu.Był to dawnydom ogrodnika, okolony teraz starannie ociernionym płotem, który szczelnie zamykał podwó-rze przed wszelkim okiem ciekawym.Za szeroką, z chrustu uplecioną, zawsze zamkniętąbramą ujadało dwa ogromne, czarne jak węgiel brytany, których sam widok mógł już na zaw-sze odstraszyć natręta.Chata starego klucznika rozsiewała nie mniejszy postrach pomiędzy ludem zabobonnym,co sam Dwór Zaklęty.Długoletni sługa i towarzysz nieboszczyka starościca uchodził za jegoprzyjaciela i powiernika także i w pośmiertnym, zagrobowym życiu.Utrzymywano po-wszechnie, że nieboszczyk znosi się poufnie z klucznikiem swego osamotnionego dworu,ilekroć ukaże się z tamtego świata.A szczególna, Kost' Bulij, jakby sam umyślnie chciał podsycać to mniemanie, osłaniał sięstarannie mgłą jakiejś grubej tajemnicy i niezwyczajności.Zawsze ponury, zamyślony, unikałpilnie wszelkiego zetknięcia się z ludzmi, a mieszkając sam jeden jak palec tuż w pobliżuosławionego dworu, nigdy nie przepuścił nikogo za próg swej chaty.Toteż, choć co niedzielę,jak wszyscy inni ludzie, przychodził pilnie do cerkwi i na klęczkach modlił się przez całąprawie mszę świętą, ustaliło się powoli przekonanie między ludem, że Kost' Bulij za pośred-nictwem swego nieboszczyka pana, jak niegdyś Twardowski, za życia zapisał się diabłowi iże jego tak troskliwie dobrane czarne psy, konie i krowy pochodziły wprost z piekła, stano-wiły niejako czartowski zadatek na kupioną duszę.Przy takiej reputacji zagroda Kostia Bulija wyglądała prawie jeszcze pustszą i posępniejsząniż sam Dwór Zaklęty i niełatwo znalazłby się ktoś w okolicy, co by, nie mówiąc już w nocy,w jasny dzień śmiał zbliżyć się do niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]