Podstrony
- Strona startowa
- IGRZYSKA MIERCI 01 Igrzyska mierci
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Vinge Joan D Krolowe 01 Krolowa Zimy
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Dzieła ÂŚw. Jan od Krzyża(1)
- (Ross Enamait) The Underground Guide To Warrior Fitness
- 3.Glen Cook Biala Roza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uwielbiał patrzeć w roześmiane oczy Fancy.– W takim razie powinieneś wybrać się na polowanie do miasta,przyjacielu.Obawiam się, że w tych lasach brakuje chętnych do współpracyślicznotek.– Masz rację, Fancy – powiedział zmienionym, poważnym tonem Caz – ipowinnaś o tym pamiętać wybierając się na kolejną samotną przejażdżkę potym cholernym pustkowiu.Swoją lekkomyślnością doprowadzasz Harta doszaleństwa.Jeśli jeszcze tego nie zauważyłaś, to chciałbym cię poinformować,że ten chłopiec jest w tobie zakochany.Inni też, oczywiście, ale jego uczucia sąwiększe.– Wypił ostatni łyk herbaty, odstawił kubek i wstał nie czekając naodpowiedź.Podał jej rękę i zaczął otrzepywać trawę i liście ze swoich spodni.– Jesteś przyjacielem każdego z nas, prawda Caz? – zapytałaniespodziewanie Fancy.– Cholera, pewnie, że tak.Czy w życiu liczy się coś jeszcze? – pochylił sięi pocałował ją w czoło.Wrócił do wykopu.Fancy myła kubki.Życie byłobytakie proste, pomyślała, gdybyśmy mogli kochać tych, którzy kochają nasStrona nr 167najbardziej.I gdyby nie zżerała nas ambicja.Strona nr 16830.P odaj mi szybko tę swoją słodką, małą rączkę –powiedział Bandana.– Pokażę ci coś naprawdę niezwykłego.Położył na jej dłoni bezkształtny kawałek skały.Był przepiękny wiosennydzień.Stali przy małym obelkowanym otworze prowadzącym w głąb góry.Kopanie tego tunelu kosztowało ich rok nieprzerwanej pracy.– Widzisz? Tak właśnie powinna wyglądać Esmeralda,– Esmeralda? Kto to jest Esmeralda?– Nie „kto”, a „co”, Fancy.Esmeralda to główna żyła.Właśnie ta, którąchciałem znaleźć, nim umrę.Uważam ją za kobietę, kuszącą jak grzechpopełniony w rodzinnym domu.– A czym się to różni od innych kamieni? – zapytała Fancy wpatrując sięw niepozorną, szarą bryłkę.– To jest Bonanza, kochanie, przez duże B – przeciągał sylaby, żeby niktnie miał najmniejszych wątpliwości co do wagi tego słowa.– Czekała tu namnie tysiące lat, siedziała i rozmyślała o mnie, tak jak ja myślałem o niej.Zupełnie jak kobieta.Kapryśna i trudna do zdobycia.Zasłuchana Fancy oparła się o skałę.Z rozkoszą wdychała ciepłewiosenne powietrze.– Mów dalej Bandana.Właśnie cholernie by mi się przydała jakaśbonanza.Bandana skinął głową i spojrzał jej w oczy.Wyczuwał w tej maleńkiejistotce napięcie i desperację.Wiedział, że nie zostanie z nimi już zbyt długo.Przypomniał sobie coraz dziwniejsze zachowanie chłopców i pomyślał, że jejwyjazd może mieć również dobre strony.– Powiem ci coś, Fancy.Mimo, że przysięgałem sobie, że nigdy tego niezrobię.Podzielę się z tobą tajemnicą Esmeraldy– Tajemnice to moja specjalność.Strona nr 169– Wiem, staruszko.W końcu jesteś moją przyjaciółką, prawda? I dlategoopowiem ci historię Esmeraldy – Bandana usiadł i oparł się wygodnie.Fancyzastanawiała się, ile lat może mieć ten tajemniczy poszukiwacz złota.– Jakieś piętnaście lat temu, mniej więcej wtedy, gdy odkryto Comstock,kopałem w Six Mile Canyon.Nie było tam wiele złota, ale nadziei starczało dlasetek mężczyzn z łopatami.Pewnego dnia stałem w strumieniu, wypłukującswoje pieniądze na fasolę, gdy jakiś stary ramol wypełzł na brzeg.Siedział tak isiedział, nic nie mówiąc.Wyglądał jak ostatni listopadowy liść na klonie.Napierwszy rzut oka było widać, że nie może narzekać na nadmiar szczęścia.Byłw pułapce.I był stary.Sama wiesz, że tutaj wielu mężczyzn wygląda staro,wykańcza ich ta praca i ciągłe rozczarowania.Ale ten dziwak był naprawdęstary, a dla mnie, wtedy jeszcze zupełnego dzieciaka, wyglądał jak starszy bratMatuzalema.Próbowałem dalej pracować, ale coś w tym staruchu nie dawałomi spokoju.Sprawiał wrażenie zbyt wycieńczonego, żeby napić się wody zestrumienia.Pomyślałem, że musiał przebyć daleką drogę.Miał zakurzoneubranie, uświnione jakimiś liśćmi i trawą, jak gdyby spał na gołej ziemi.Pojakimś czasie cała ta sytuacja zaczęła mnie naprawdę męczyć, krzyknąłem więcdo niego: „Ej, dziadku, jak leci?”, a on odpowiedział: „Kiepsko, synku,kiepsko, nie mam nawet w co naszczać”.Wtedy wszyscy faceci stojący wstrumieniu zaczęli się śmiać.Ale to nie był miły śmiech, śmiali się z niego, a niez nim.A więc krzyknąłem tak głośno, jak umiałem: „To może damy temustaruszkowi godzinkę?”.To znaczy, że cokolwiek wypłuczesz w ciągunastępnej godziny, oddajesz jakiemuś facetowi, który jest rzeczywiście wpaskudnej sytuacji.Czasem się tak robiło.Ale poszukiwacze zignorowali to,co powiedziałem.No więc mówię do tego dziadka, „Masz u mnie godzinkę,staruszku”.Wypłukałem trochę pyłu i samorodka.Nic wielkiego, alewystarczyło, żeby pociągnął jeszcze parę dni.Prawdę mówiąc, ten samorodekbył więcej wart niż wszystko.co wypłukałem tego dnia dla siebie.Pomyślałem,że dziadkiem opiekuje się najwidoczniej jakiś dobry duch.Dałem mu to złoto,podzieliłem się z nim jedzeniem i kocem, no i byłem cholernie dumny zeswojego miłosierdzia, gdy układaliśmy się do snu, ten starzec opowiedział mi oEsmeraldzie.Mówił, że znalazł żyłę, prawdziwą, wielką żyłę.Opisał ją zwszystkimi cholernymi szczegółami.Wierzyłem mu, bo mówił takprzekonująco o najmniejszych detalach i jednocześnie nie wierzyłem, bo byłzupełnie zwariowany, jak większość poszukiwaczy pracujących samotnie.Dzięki wspaniałemu nauczycielowi o nazwisku McBain wiesz już, że złotopojawia się tu w bardzo różnych formach.Zerka na ciebie w formiekryształków, nitek, siatek, listków i żyłek.Możesz znaleźć je w kwarcu,galenicie i dziesiątkach innych dziwacznych miejsc, w które powtykała jekiedyś kapryśna natura.Ale Esmeralda to najprawdziwsza żyła numer jeden.Tak wielka i wspaniała, że samo spojrzenie na jej blask powodujeprzyśpieszone bicie serca.Następnego ranka obudziłem się bez koca, zapasówżarcia i osiołka.Oczywiście zniknął również ten stary ramol.Ale na ziemi,Strona nr 170przyciśnięta kamieniem leżała kartka.Napisał, że jest mu bardzo przykro, żeodpłaca za okazałą mu dobroć kradzieżą, ale pragnie umrzeć w domu i nie mainnego wyjścia.W zamian za to, oddaje mi Esmeraldę, bo i tak jest zbyt stary,żeby do niej wrócić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]