Podstrony
- Strona startowa
- Christopher Carter Ostatnia zbrodnia Agaty Christi
- Robert.A.Haasler. .Zbrodnie.w.imieniu.Chrystusa.(osloskop.net)
- Zbrodnia wsrod roz Zofia Kaczorowska
- Robert A Haasler Zbrodnie w imieniu Chrystusa (2)
- Jacquemard Serge Requiem dla krola zbrodni
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Jerzy R. Nowak Przemilczane Zbrodnie
- Porozynska Iwona Milosc kocha czary
- 1653
- linuxadm (8)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W czasach gdy najniebezpieczniejsze książki trafiajądo rąk dzieci równie łatwo jak do rąk ich rodziców i guwernerów, gdy zuchwałość poglądówuchodzi za filozofię, niedowiarstwo za siłę ducha, a libertynizm za bogatą imaginację, żarto-wano początkowo z poglądów młodego Franvala, po trosze go potem ganiono, a wreszcie ipochwalono.Ojciec Franvala, zagorzały wielbiciel modnych sofizmatów, sam zachęcał syna,by we wszystkich sprawach kierował się rozsądkiem.Sam podsuwał mu dzieła, które miałyprzyśpieszyć zepsucie młodego umysłu.W tej sytuacji żaden nauczyciel nie ośmielał sięoczywiście uczyć młodzieńca zasad sprzecznych z poglądami pana domu, któremu zmuszonybył ulegać.Wszelako Franval wcześnie stracił oboje rodziców; miał zaledwie lat dziewiętnaście, gdystary wuj, który zresztą umarł wkrótce potem, przekazał mu w chwili małżeństwa cały mają-tek, należny prawem dziedzictwa.Z taką fortuną pan de Franval winien łatwo znalezć stosowną partię.Proponowano muwiele panien, ale uprosił wuja, aby wyszukał mu dziewczynę młodą i w miarę możności po-zbawioną licznej rodziny.Stary opiekun postarał się zadowolić swojego siostrzana; zapoznałgo z panną de Farneille, córką pewnego finansisty, która była już zresztą półsierotą, wycho-wywaną przez matkę, dziewczyną bardzo młodą, ledwie piętnastoletnią, obdarzoną najbar-dziej uroczą buzią w całym Paryżu, i co więcej, sześćdziesięciu tysiącami liwrów rocznejrenty.Była to jedna z tych niewinnych dziewczęcych postaci, w których wszelkie powaby35łączą się z naiwnością, widoczną w delikatnych i wdzięcznych rysach twarzyczki.Pięknejasne włosy spływały jej do pasa, miała wielkie niebieskie oczy natchnione czułością iskromnością, figurę szczupłą i gibką, liliową karnację i świeżość różanego pączka.Odzna-czała się licznymi talentami, usposobieniem żywym, ale nieco melancholijnym, skłonnościądo owego szczególnego smutku, który każe miłować książki i samotność; są to cechy, który-mi Natura zdaje się obdarzać jedynie istoty przeznaczone ku nieszczęściu, jakby starając się zgóry odjąć im zgorzknienie, a wpoić zdolność do rozkoszy smętnej i wzruszającej, w której zwolna poczynają gustować, przekładając łzy nad frywolną radość jawnego szczęścia, mniejprzejmującą i mniej w końcu realną.Pani de Farneille, która na krótko przed małżeństwem córki ukończyła lat trzydzieści dwa,była osobą pełną wdzięku i zalet umysłu, ale być może nieco zbyt surową i skłonną do rezer-wy.Pragnąc szczęścia jedynej swojej córki dopytywała się wielu osób w Paryżu, co myślą ozamierzonym małżeństwie.Nie miała jednak zbyt wielu krewnych, a dla zasięgnięcia radymogła udać się tylko do paru oziębłych przyjaciół, dla których w końcu wszystko było jedna-kowo warte.Przekonano ją, że młody człowiek starający się o jej córkę jest bez wątpienianajlepszą partią w Paryżu i że dopuściłaby się niewybaczalnej ekstrawagancji, gdyby prze-szkodziła temu związkowi.Odbył się więc ślub.Młodzi ludzie, dostatecznie bogaci, aby odrazu założyć własny dom.zamieszkali osobno od pierwszych chwil małżeństwa.Młody Franval wolny był od tych wszystkich wad lekkomyślności, nierozwagi i nieustat-kowania, które nie pozwalają mężczyznie osiągnąć pełnej dojrzałości przed ukończeniemtrzydziestu lat.Troszczył się o swoją pozycję, lubił porządek, umiał doskonale zarządzaćswoim majątkiem; jeżeli chodzi o tę stronę życiowego powodzenia, Franval miał wszelkieniezbędne kwalifikacje do pełnego szczęścia.Jego wady polegały na czymś zupełnie innym,przejawiały się raczej w występkach wieku dojrzałego niż w zbłądzeniach młodości.Wyróż-niał się zręcznością w intrydze, niechęcią do ludzi, ponurym stosunkiem do świata, ego-izmem, przesadnym politykowaniem, szalbierstwem; ukrywał to wszystko nie tylko dziękiwspomnianym wyżej talentom i osobistemu urokowi, lecz również dzięki elokwencji, nie-skończenie bystremu umysłowi i umiejętności jednania ludzi.Takim był człowiek, któregomamy przedstawić.Zgodnie ze zwyczajem panna de Farneille poznała swego męża zaledwie na miesiąc przedślubem, nic więc dziwnego, że zwiedziona tymi fałszywymi blaskami łatwo dała się oszukać.Dni były dla niej zbyt krótkie, by mogła nasycić się szczęściem obcowania z mężem, ubó-stwiała go do tego stopnia, że egzaltacja młodej osoby wzbudziłaby chyba niepokój otocze-nia, gdyby pewne wypadki nie zatruły rychło słodyczy hymenu, w którym jak mówiła znalazła największe szczęście.Franval traktował kobiety podobnie jak wszystkie inne zjawiska: filozoficznie; patrzył natę czarującą istotę chłodno i spokojnie. Kobieta, która do nas należy powiadał jest stworzeniem oddanym nam przez po-wszechny zwyczaj w zupełną niewolę.Powinna być łagodna, posłuszna i rozsądna.Nie dla-tego, bym przywiązywał jakiekolwiek znaczenie do rozmaitych przesądów na temat kompro-mitacji i hańby, którą może okryć się żona, naśladując męskie wybryki; po prostu dlatego, żenie lubię, aby ktoś obcy wchodził w moje prawa.Reszta nie ma znaczenia; nic nie dodaje, aninie ujmuje pełnemu szczęściu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]