Podstrony
- Strona startowa
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Lucy Maud Montgomery W strone milosci
- Grochola Katarzyna Podanie o milosc.BLACK
- Grochola Katarzyna Podanie o Miłosc
- Markiz de Sade Zbrodnie milosci
- Az milosc nas uniesie Courtney Cole
- Frister Roman Milosc niemożliwa
- De Sade D. A. F. Zbrodnie milosci
- Pozwolcie Ogarnac Sie Milosci
- Listy do Marysienski Sobieski J
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym miejscu możemy być odziani w modę prosto z raju.– O nie, nie, nigdy nie lubiłam plaż dla nudystów, nie rozumiałam ich nagiej mentalności, choć pruderyjna nie jestem.Uważam, że typowy listek Ewy wzbudza większą ciekawość niż„goła prawda”.– Don`t worry! To jest plaża dla takich nagusów, jak my, ale skoro nie chcesz rozebrać się sama, zrobię to za ciebie ja.– Moje nowe bikini jest tak skąpe, że może pozostać na ciele.Yvett zaczęła się pieścić, a York cieszyć oczy jej kobieco-dziecięcą grą.Przytulny i wygodny komplet wypoczynkowy, w kształcie litery L, z kwadratowymstolikiem, na którym ciocia Birgit postawiła talerz z owocami oraz wazon pełen herbacianych róż z jej ogrodu wypełniał środek pokoju.Róże to właśnie te kwiaty, po które wysyłała mama Yvett w dzieciństwie do miasta, zawsze przed imieninami babci albo cioci.Kup pięć harbacianych róż, pamiętaj pięć, to musi być liczba nieparzysta, mawiała.Od tego momentu zrodziła się u Yvett miłość do tych właśnie królewskich kwiatów, obok róż nigdy nie mogła przejść obojętnie.Naprzeciw kominka, za kremową kotarą w dość dużej wnęce, która mogłaby być oddzielnym pokojem stało podwójne łoże, ubrane na biało, ze stoliczkami po obu stronach.Natomiast przy kominku stały dwie oświetlane, narożne witryny z angielską porcelaną w jednej i z kolekcją pięknych muszli w drugiej.Yvett nie mogła oderwać od nich oczu, naprawdę wyszukane egzemplarze.Dekoracje morskie były wszechobecne, na kominkowym gzymsie poza kilkoma rodzinnymi fotografiami rzucała się w oczy miniatura latarni morskiej, białe koralowce i jedna duża czerwona muszla.Na stoliczkach nocnych następne „murex ramosus”, nad wyraz dekoracyjne z Indopacyfiku.Komodę obok telewizora dekorowało szklane naczynie wypełnione piaskiem, małymi muszelkami i czerwonymirozgwiazdami, a i w łazience nie brakowało miejscowych dekoracji.Niezmiernie przytulny pokój o ciepłych ścianach wyłożonych tapetą w kolorze pudrowo–brzoskwiniowym i podłogą pokrytą parkietem z jasnych desek.Balkonowe okno zdobiły spięte po bokach kremowe kotary, można było wyjść na taras, usiąść w fotelu, wypić kawę przy okrągłym stoliku, podziwiać bogaty ogród, a w oddali, jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, zielonkawy ocean.Któż nie pozazdrościłby takiego widoku?– Przecudnie! Jaka piękna jest nasza ziemia – wykrzyknęła z podziwem Yvett.– Moja oaza ciszy i spokoju.Warto wybrać się w podróż, nieprawdaż?Yvett przysiadła się na kolanach Yorka, chwyciła za oba jego policzki i pocałowała go w usta.– Za co to wyróżnienie?– Za całokształt i za to, że tutaj tak bajkowo pięknie i za to, że dojechaliśmy na miejsce cało, zdrowo i szczęśliwie.Właśnie dzięki tobie.Po wzięciu przez obojga odświeżającej kąpieli York sięgnął po kupione na promieperfumy, a Yvett po dwa egzemplarze jej książki o snach.– Chcę, aby Birgit i Silke, co rano w nie zaglądały.– Skarbie, chyba nie chcesz ich do tego zmusić? – spojrzał lekko ubawiony, a Yvett poszła na przedpokój przeczesać grzywkę udając, że nic nie usłyszała.– A co mamy dla Thomasa?– „Das Gilde Ratskeller Premium Pils” jest jednym z najstarszych niemieckich piw i należy do klasycznych pilsnerów z Hanoweru.Mam w aucie całą paletę, Thomas tutaj takiego nie kupi, choć tradycyjnym trunkiem Kornwalii jest również piwo, ale daleko mu do naszego.Niemieckie jest najlepsze na świecie, ucieszy się.– Och, wy mężczyźni.– Posiedzimy godzinkę i wrócimy na górę, w końcu wiedzą, że mamy za sobą długąpodróż – York uśmiechnął się, a Yvett czytając w jego myślach stanęła na palcach i pocałowała go jeszcze raz.York poczuł się jeszcze szczęśliwszy.Nagle powróciły przykre wspomnienia, Klara daleka była od takich spontanicznychczułości.York dokonał pierwszych porównań, Yvett to kobieta, na którą miał zaczekać.Po raz pierwszy w życiu towarzyszyło mu uczucie, że ludzie mogą być dla siebie stworzeni.– Muszę zadzwonić do mamy i przekazać jej, że już jesteśmy na miejscu, w przeciwnym razie zamodli się na amen – Yvett wzięła telefon do ręki.– Mamusiu, zajechaliśmy, „eden” mówię tobie, „paradis”, raj na ziemi.Teraz schodzimy na kolację, pa do jutra.Mama Yvett odetchnęła z ulgą.Kręconymi, spiralnymi schodami zeszli ostrożnie w dół, do jadalni, która znajdowała się w suterenie i połączona była z kuchnią.To tutaj, codziennie, spotykali się goście z właścicielami pensjonatu nie tylko na posiłki.To tutaj mieli okazję do bliższego poznania się, zasięgnięcia informacji i snucia planów na najbliższe dni.Willa Birgit cieszyła się dużym powodzeniem, a prawie rodzinna atmosfera była magnesem przyciągającym stale te same twarze.Pokoje były często rezerwowane na kilka miesięcy wprzód.Jadalnia położona była na dwóch podestach, na podwyższeniu, w mniejszej sali, siadała rodzina Yorka, dwa schodki niżej goście.Ściany jadalni, w której stało osiem drewnianych, prostokątnych stołów wyłożono do połowy jasną boazerią, a od połowy słoneczną tapetą, którą zdobiły kolorowe fotografie przedstawiające Saint Yves, okolice oraz romantyczne wschody i zachody słońca.Obrazy opatrzone były szyldem z ceną.Kącik jadalny rodziny Smith byłodgrodzony w części kwiatami, żywa zieleń nadawała pomieszczeniom ciepła i atmosfery.Pierwsze spojrzenie Yorka przylgnęło do jego prac, zszedł na dół, aby przyjrzeć się im z bliska.Yvett przysiadła się do rodzinnego stołu, z ukrytych głośników dobiegała nastrojowa muzyka.– Przytulnie tutaj – pochwaliła.– Cieszy mnie, że się tobie u nas podoba – Birgit uśmiechnęła się.– Jak się czujesz, po tak długiej podróży?– Z Yorkiem mogłabym jechać bez końca i pewnie wcale nie czułabym się zmęczona.Muszę przyznać, że półtorej godziny spałam tak słodko, jak w domu na kanapie.– York to moje oczko w głowie – ciocia uśmiechnęła się i obejrzała za swoimsiostrzeńcem.– Mówicie o mnie? – Birgit, Silke, moje kochane panie, mam dla was niespodziankę –York postawił na stole dwa starannie opakowane prezenty.– Proszę zamknąć oczy i wyciągnąć rękę na środek stołu, ten prezent należy do ciebie, który dotkniesz – zaproponował ubawiony.Panie zamknęły oczy, a on pokręcił pudełkami, jak pionkami na planszowej grze.Panie postąpiły zgodnie z zaleceniem, po chwili każda trzymała w ręce jej nowy zapach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]