Podstrony
- Strona startowa
- Christopher Carter Ostatnia zbrodnia Agaty Christi
- Robert.A.Haasler. .Zbrodnie.w.imieniu.Chrystusa.(osloskop.net)
- Robert A Haasler Zbrodnie w imieniu Chrystusa (2)
- Jacquemard Serge Requiem dla krola zbrodni
- Markiz de Sade Zbrodnie milosci
- Jerzy R. Nowak Przemilczane Zbrodnie
- Bova Ben Zbrodnia
- De Sade D. A. F. Zbrodnie milosci
- Mann, Thomas Der Zauberberg
- King Stephen Miasteczko Salem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale ja już do niczego się nienadaję.Nie ma dla mnie odwrotu przed złem.*** Przyszli oboje Jaczynowie.Kogo wpuścić najpierw jączy jego? zapytał sierżant Chwatek. Naturalnie Jaczynową.Panie mają pierwszeństwo od-powiedział Warowski, nie podnosząc głowy znad coraz bardziejpęczniejących akt sprawy pod kryptonimem Digitalis".Kobieta w kwiecistej sukni, o ostro umalowanej twarzy i jas-nych, tlenionych włosach, przystanęła na progu i rzuciła nie-pewne,-spłoszone spojrzenie na porucznika. Proszę, niech pani siada Warowski wskazał jej miejscepo przeciwnej stronie biurka.Ostrożnie przysiadła na brzeżku krzesła, jakby w ten sposóbchciała podkreślić gotowość jak najszybszego opuszczenia tegomiejsca.Prędko i nerwowo podała swoje personalia. Jak nam wiadomo, odwiedziła pani w dniu śmierci w szpi-talu swoją krewną, panią Marię Kostecką.Jaki przebieg miałata wizyta? To było okropne, straszne, nigdy bym się nie spodziewała,że ciocia jest umierająca! Przyszliśmy z mężem i synem, aby jązobaczyć, a ona już całkiem zsiniała i oczy miała zamknięte wybuchnęła nagle potokiem słów. Czy od razu stwierdziła pani, że pani Kostecka znajduje sięw tak krytycznym stanie? No, niezupełnie.Najpierw podeszłam do okna, by wpuścićtrochę świeżego powietrza, bo w pokoju panował-strasznyzaduch.Właśnie w progu minęliśmy się z Edytą Bolecką, a onasię zawsze silnie perfumuje.Tadeusz, to znaczy mój mąż, zbli-żył się do łóżka z kwiatami i pocałował ciocię w rękę. Czy okno było zamknięte, czy uchylone? Nie, mocno zamknięte.Nawet zdziwiłam się, dlaczego, botego dnia zrobiło się bardzo ciepło. Może rozmawiała pani z panią Bolecką? Tylko parę słów.Edyta powiedziała, żeby nie męczyć cioci,bo jest senna, i prędko odeszła.Widocznie się gdzieś spieszyła. Czy podała pani chorej jakieś lekarstwo? Skądże! Biedaczka nie mogłaby nic przełknąć.Ona umie-rała! Zresztą nigdy nawet nie dotykałam żadnych leków, bała-bym się zaszkodzić chorej.Od tego są lekarze i pielęgniarki. I słusznie.Proszę się teraz dobrze skoncentrować i odpo-wiedzieć na moje pytania dotyczące ostatnich chwil życia paniKosteckiej.Czy ciotka pani powiedziała coś przed śmiercią,choćby tylko jedno słowo, albo wykonała jakiś znaczący gest? Nie.Kiedy pochyliłam się nad nią, poruszyła wprawdzieustami, ale już nie mogła wydobyć głosu, słabła coraz bardziej,pot spływał po jej twarzy.To było takie przerażające, że o małonie zemdlałam.Zaraz zaczęłam wołać o pomoc, ale Lucjan, mójsyn, nacisnął dzwonek wzywający pielęgniarkę. Więc z ruchów warg nie mogła się pani domyślić, co chorachciała powiedzieć? Absolutnie nie.To trwało zresztą kilka sekund.Zaraz po-tem wpadła Ewa Gajska i zbadała puls cioci. Jak zachowała się w tym momencie pani Gajska? Wyglądała na zdenerwowaną, ale do nas odniosła się bar-dzo niegrzecznie.Po prostu wyrzuciła nas z pokoju, jak byśmybyli jakimiś intruzami, a nie najbliższą rodziną.Nawetkrzyknęła głośno i kazała się nam wynosić. A czy nie wymagała tego powaga chwili i koniecznośćprzeprowadzenia ewentualnych zabiegów reanimacyjnych,przy których obecność osób postronnych, nawet najbliższychkrewnych, wybitnie przeszkadza lekarzom w ich czynnościach? W każdym razie myśmy zaraz wyszli i nie wiemy, co siędalej działo. Rozumiem.Czy pani znała treść testamentu swojej ciotki? Nie.Ale przyznam się, że mnie zaskoczył.Nie sądziłam, żeEwa Gajska odziedziczy Marysiówkę. Dlaczego? Ona rzadko odwiedzała ciocię.Nie była z nią tak bliskozwiązana.Nie wiem, w jaki sposób wpłynęła na nią, by zapisałajej spadek.To bardzo dziwna sprawa.Ze słów ciotki możnabyło wywnioskować, że raczej myśli o naszym Lucjanku jako oswoim spadkobiercy, ale skoro taka jest jej wola. A zatem spodziewała się pani, że syn pani odziedziczy ma-jątek ciotki? Miałam pewne podstawy tak sądzić, ale teraz to nieważne. Dziękuję pani.Proszę powiedzieć mężowi, że może razemz panią wracać do domu.***Kiedy Ewa Gajska stanęła w progu, a potem przeszła przezpokój, porucznik Warowski musiał przyznać, iż jest kobietąmogącą wzbudzić zamęt w sercach i umysłach mężczyzn, jakrównież ambiwalentne uczucia sympatii i nienawiści wśród płciżeńskiej.Wysoka, zgrabna, w skromnej, białej, płóciennejsukni, lekko opalona, poruszała się swobodnie, z wdziękiemmodelki.Kim była naprawdę? Zbrodniarką trucicielką,czyhającą na zagarnięcie majątku swojej ofiary, czy opiekunkąchorej, z poświęceniem wykonującą swój samarytański zawód?Postać jej rysowała się niejasno w świetle wypowiedziprzesłuchiwanych osób jedni, zwłaszcza mężczyzni, ocenialiją bardzo pozytywnie, w oczach innych zaś, przeważnie kobiet,nabierała drapieżności, zachłanności i wyrafinowania.Ale czytych negatywnych sądów nie dyktowała zawiść? Zawiśćspowodowana niespodziewaną łaskawością losu w postacispadku przedmiotu niezliczonych pragnień oraz waloramijej interesującej urody?W każdym razie, niezależnie od tego, czy Gajska była uoso-bieniem łagodności i dobroci, czy też demonem zła i zakłama-nia, Warowski postanowił odstąpić od schematu pytań wrodzaju: Czy spodziewała się pani spadku lub wiedziała pani, żezostanie pani główną spadkobierczynią denatki.Z tą kobietąmożna było postępować i rozmawiać inaczej niż z innymiprzesłuchiwanymi. Mamy z panią kłopot powiedział na wstępie. A dlaczego? Ludzie różnie mówią o pani: jedni panią chwalą, drudzyobarczają panią odpowiedzialnością za śmierć MariiKosteckiej.Trzeba przyznać, że wiele okoliczności przemawiana pani niekorzyść. Mogę pana zapewnić, że nie zamordowałam ciotki. Nie zeznaje pani jeszcze w tej chwili jako podejrzana.Dla-tego bardzo proszę o szczerą rozmowę i dokładne wyjaśnienia. Postaram się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]