Podstrony
- Strona startowa
- Wiktor Krawczenko Wybrałem wolnoœć. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza
- Dołęga Mostowicz Tadeusz Drugie życie doktora Murka
- Cawthorne Nigel Zycie erotyczne wielkich dyktat
- Harris Charlaine Lily Bard 01 Czysta jak Å‚za
- Jarosław Bzoma Krajobrazy Mojej Duszy cz.V KSIĘGA O PODRÓŻY NOCNEJ
- Joanna Chmielewska Wielkie zaslugi 3JU3SCWIAQCPC32
- Jan Lam Pan komisarz wojenny
- Eco Umberto Wachadlo Foucaulta (SCAN dal 82
- McCaffrey Anne Damia
- Pardo Robert The Evaluation And Optimization Of Trading Strategies, Second Edition
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frenetic.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie potrafiłbym powiedzieć, w jakiej fazie mojej oceanicznej tułaczki sięto stało.Czas, jak już mówiłem wcześniej, był dla mnie teraz czymś abstrakcyj-nym.Musiało to nastąpić gdzieś pomiędzy setnym a dwusetnym dniem.Byłempewien, że nie przeżyję kolejnego.Do rana następnego dnia zniknął cały strachprzed śmiercią i postanowiłem umrzeć.Doszedłem do smutnego wniosku, że niemogę się dłużej opiekować Richardem Parkerem.Poniosłem porażkę, zawiodłemjako opiekun.Przejmowałem się bardziej jego bliskim zgonem niż własnym.Alezałamany i wykończony, nie mogłem już naprawdę nic dla niego zrobić.Moje ciało poddawało się szybko.Czułem, jak ogarnia mnie śmiertelna sła-bość.Wiedziałem, że umrę najdalej po południu.%7łeby sobie nieco ulżyć, posta-nowiłem przynajmniej ugasić nieznośne pragnienie, które dręczyło mnie od takdawna.Wypiłem tyle wody, ile mógł pomieścić mój żołądek.Gdybym jeszczemiał cokolwiek do jedzenia! Usadowiłem się na środku szalupy, opierając się nazrolowanym brezencie.Zamknąłem oczy i czekałem, aż uleci ze mnie ostatnietchnienie. %7łegnaj, Richardzie Parkerze wymamrotałem. Przykro mi, żecię zawiodłem.Starałem się, jak mogłem.%7łegnaj.Drogi ojcze, matko, Ravi, po-zdrawiam was serdecznie.Wasz kochający syn i brat wkrótce się z wami spotka.Nie było takiej godziny, żebym o was nie myślał.Chwila, w której was zobaczę,będzie najszczęśliwszą chwilą w moim życiu.A teraz pozostawiam swoje sprawyBogu, który jest miłością i którego kocham bezgranicznie.I wtedy usłyszałem głos: Czy jest tu ktoś?To zdumiewające, co człowiek słyszy, pogrążając się samotnie w mroku za-mierającej świadomości.Same dzwięki bez kształtu i koloru brzmią dziwnie.Byćślepym to słyszeć inaczej. Czy jest tu ktoś? powtórzył głos.Uznałem, że tracę zmysły.Było to smutne, ale prawdziwe.Niedola lubi towa-rzystwo, a obłęd je przywołuje.186 Czy jest tu ktoś? powtórzył głos z uporem.Wyrazistość moich halucynacji była zdumiewająca.Głos miał swoje indywi-dualne brzmienie, był znużony i ochrypły.Postanowiłem podjąć grę. Oczywiście, że ktoś tu jest odpowiedziałem. Zawsze gdzieś jest jakiśktoś.A tak nawiasem mówiąc, kto pyta? Miałem nadzieję, że jest tu k t o ś j e s z c z e. Jak to, k t o ś j e s z c z e? Czy ty w ogóle wiesz, gdzie jesteś? Jeśli niepodoba ci się ten figiel twojej wyobrazni, to spróbuj innego.Jest ich mnóstwo dowyboru.Hmmm.Figiel.F i g-iel.Figa byłaby nie najgorsza. A więc nie ma tu nikogo? Cśśś.Marzę o figach. O figach! Naprawdę masz figę? Mógłbyś mi dać troszeczkę? Błagam! Tyl-ko kawałeczek.Umieram z głodu. Mam niejedną figę.Mam całą wielką figową fikcję. Całą figową fikcję! Och, proszę, daj choć ugryzć? Ja.Głos, czy też poszum wiatru i fal, zaniknął. Są dojrzałe, soczyste i pachnące ciągnąłem. Gałęzie uginają się podich ciężarem.Pewnie jest ze trzysta fig na tym drzewie.Milczenie.Po chwili głos powrócił. Porozmawiajmy o jedzeniu. Zwietny pomysł. Co byś zjadł, gdybyś mógł wybierać? Doskonałe pytanie.Urządziłbym sobie wspaniałą wyżerkę.Zacząłbym odryżu i sam bara.Potem zjadłbym ryż z ciecierzycą i dałem, i ryż z brokułami,i. A ja bym. Jeszcze nie skończyłem.A do ryżu zjadłbym pikantny sambar z tamarysz-kiem i sam bar z cebulą, i. Coś jeszcze? No właśnie mówię.Zjadłbym też jarzynowe sagu i jarzynową kormę,i ziemniaczaną masalę, i kapuściany wadai, i masalę dosai, i pikantny soczew-kowy rasam, i. Rozumiem. Chwileczkę.I jeszcze faszerowane bakłażany, i kokosowe jam kutu, i ryżo-we ciasto idli, i kalafiorowy wadai, i jarzynowe badżdżi, i. Brzmi to bardzo. Czy już mówiłem o chutneyu? Kokosowy chutney i miętowy chutney, i ma-rynowana zielona chilli, i marynata z agrestu, wszystko podane oczywiście z chle-bem nan, ciastkami popadam z soczewicy, plackami parata i ciastkami puri.187 Brzmi to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]