Podstrony
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Black Americans of Achievement Anne M. Todd Chris Rock, Comedian and Actor (2006)
- Long Julie Anne Siostry Holt 02 Urocza i nieznona
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoci
- Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 mierc Demona
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- Dickson Gordon R. Nekromanta
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- betaki.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie trzeba też go ostrzegać o udarach słonecznych i innych niewygodach przebywania w tropikalnym klimacie.— Bardzo dobrze — krótko podsumowała Menolly i przesunęła portret Boskoneya w kierunku Araminy.— Sebell go poinformuje o nowym miejscu pracy, a ja poproszę T’gellana, żeby wysłał po niego jeźdźca.Muszę przekazać mu opinie o poszczególnych uczniach, żeby wiedział, na jakie problemy powinien zwrócić szczególną uwagę.To taka urocza gromadka.Bardzo mile spędziłam tu czas.Och, niemowlę znowu się obudziło.Boskoney przyjechał i Menolly opowiedziała mu o zdolnościach i możliwościach jego przyszłych uczniów.Zamieszkał w domku harfiarza i od razu poczuł się tak, jakby spędził tam całe życie.Menolly przyrzekła wkrótce odwiedzić znowu Rajską Rzekę, szczególnie gdy Camo wyraził gotowość pozostania w tej ciepłej okolicy.Nie cierpiał chłodu, ale jak wyjaśniła Menolly, wynikało to z faktu, że zapominał włożyć ciepłą kurtkę, gdy nadchodziła zima, a potem wylatywało mu z pamięci, żeby ją zdjąć z nadejściem wiosny.Boskoney zdecydował się pracować wieczorami w siedzibie Cechu Harfiarzy na Lądowisku i zazwyczaj T’lion z Gadarethem wozili go w obie strony.Bardzo to odpowiadało T’lionowi, Gadarethowi i Alemiemu, gdyż ciągle pracowali nad zacieśnieniem kontaktów z delfinami i teraz mieli już wiele stad reagujących na wezwanie dzwonu.Na najwyższym drzewie rosnącym nad brzegiem morza w pobliżu Wschodniej Strażnicy, T’lion sklecił rodzaj dzwonnicy i zawiesił tam dzwon nieco mniejszy niż ten, który miał Alemi na Przylądku Rajskim.Właściwie nawet nie usiłował ukryć swoich poczynań.Pewna tajemniczość wynikała z fascynacji jego i Gadaretha współpracą z delfinami, poza tym nie chciał, żeby jego działalność była lekceważona czy też ośmieszana.Przecież komendant T’gellan doskonale wiedział o przypadkach ratowania rozbitków przez delfiny.Problem polegał na tym, że on, T’lion nie przedstawił we właściwy sposób swoich coraz bliższych kontaktów z tymi zwierzętami.Pewnego poranka został wezwany przed oblicze komendanta.Zupełnie go to nie zaniepokoiło, gdyż T’gellan często osobiście wydawał mu polecenia.Nie spodziewał się jednak spotkać tam brata.Na widok jego zadowolonej miny i surowego wyrazu twarzy T’gellana i Mirrim stracił pewność siebie.— Monarth, nie wiem, co cię tak rozdrażniło — w głowie T’liona zabrzmiał donośnie głos Gadaretha.— Te delfiny, które tu przywieźli ze sobą Starożytni.Ratują rozbitków.Mogą rozmawiać ze wszystkimi.To dało T’lionowi klucz potrzebny do rozwiązania zagadki.K’din śledził go w czasie wieczornych spotkań z delfinami.— Rozumiem, że jesteś mi winien pewne wyjaśnienia, T’lionie — zaczął poważnym głosem T’gellan, surowo marszcząc brwi.Mirrim również wyglądała groźnie.— Czy chodzi wam o sprawę delfinów? — miał nadzieję, że głos nie zdradzał jego zdenerwowania.— O delfiny?— Tak w każdym razie nazywa je Assigi — zauważył, jak komendant wymienił spojrzenia z żoną na wspomnienie tego autorytetu.— Jak wiecie, przybyły tu razem ze Starożytnymi.Podawano im mentasynth w celu rozwinięcia ich zdolności do porozumiewania się za pomocą mowy z ludzkimi partnerami, których nazywano opiekunami — udało mu się wypowiedzieć płynnie wszystkie te ważne słowa.T’gellan zmarszczył czoło.— Byłeś z tą sprawą u Assigi?— Tak!… Nie, to on przeprowadził ze mną wywiad.Mistrz Alemi w Siedlisku Rajskiej Rzeki bardzo blisko współpracuje z delfinami.One mu podają prognozy pogody i wiadomości o ławicach ryb.To bardzo ułatwia pracę rybakom.Co ważniejsze, delfiny ostrzegają ich także o nadchodzących sztormach.— Rzeczywiście to robią! — odpowiedział T’gellan i było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.Równocześnie zastanawiał się nad wyjaśnieniami udzielanymi wesołym głosem przez T’liona.— Jak do tego doszło, że zacząłeś się zajmować delfinami? — chciała się dowiedzieć Mirrim.— No wiesz, Mirrim, jak takie rzeczy się przytrafiają.Tak jak ty kiedyś dokonałaś Przyzwania latających jaszczurek.Zmarszczyła brwi i popatrzyła na niego wzrokiem mówiącym: „Nie rób ze mną takich sztuczek, chłopcze”.— A więc dokonałeś Przyzwania tych stworzeń?— Nic podobnego! — T’lion odrzucił tę sugestię, podkreślając słowa energicznym ruchem ręki.— Sprawa wygląda zupełnie inaczej niż ze smokami — jego ton wskazywał, że dwustronne kontakty mają znacznie mniejsze znaczenie.— Jednakże delfiny też mogą być użyteczne.— Postanowił nie dodawać zdania: „podobnie jak latające jaszczurki”.— Wzywa się je za pomocą wydzwanianego sygnału.Jeżeli mają ochotę, przypływają.Najczęściej robią to chętnie, gdyż stanowimy dla nich nową zabawę.— Nową zabawę? — T’gellan aż pochylił się do przodu.— Tak właśnie twierdził mistrz Alemi.Stado żyjące w tutejszych wodach jest inne od tego, z którym on ma kontakty.Assigi polecił nam ustalić liczebność delfinów i udoskonalić ich zdolność mówienia.— Zdolność mówienia? — zapytała Mirrim, ze zdumienia mrugając oczami.T’lion wzruszył ramionami.— Jest to określenie używane przez Assigi.Delfiny mówią niewyraźnie.Posługują się dziwnym językiem… na przykład mówią „człowieki” zamiast „ludzie”, „dyyyj”, a nie „daj”.W okropny sposób przekręcają słowa.Ja w pewnym sensie mam ich uczyć poprawnej wymowy.K’din wybuchnął pogardliwym śmiechem.— Ty występujesz jako nauczyciel?— W każdym razie znam więcej słów niż one — odpowiedział T’lion pogodnym głosem.— Kiedy prowadzisz z nimi lekcje, T’lionie?Młody jeździec spiżowego rozumiał, że ciągle jeszcze rozmowa znajdowała się w niebezpiecznym dla niego stadium.— Po prostu w wolnych chwilach.Na przykład, kiedy kąpię Gadaretha.On także lubi delfiny.Przepływają pod nim i łaskoczą go po brzuchu.Kiedy szoruję mu skrzydła, przeskakują nad nim.— A więc tak się bawią? — retorycznym tonem stwierdził komendant.T’lion milczał, usiłując zachowywać się naturalnie.Czyżby K’din sugerował, że brat mniej się interesuje Gadarethem lub zaniedbuje go z powodu delfinów? Nie chodzi o to, że mogliby go usunąć ze Strażnicy lub zastosować jakąś podobną karę! Mogą jednak zakazać mu kontaktowania się z delfinami.Czy w dostatecznym stopniu podkreślił rolę, jaką w tej sprawie odegrał Assigi, żeby uspokoić T’gellana? A może trochę z tym przesadził i komendant znalazł się w kłopotliwym położeniu?— Myślę, że powinniśmy zobaczyć te…— Delfiny, komendancie, na pewno bardzo się ucieszą ze spotkania.— T’lion starał się, żeby jego głos brzmiał wesoło i miał nadzieję, że delfiny zademonstrują swoje pożyteczne talenty, a nie wyłącznie ukochane przez siebie zabawy i sztuczki.— Czy mój brat mógłby pójść z nami? Takie spotkanie pozwoliłoby mu dobrze się przyjrzeć delfinom.T’gellan popatrzył na starszego jeźdźca dziwnym wzrokiem.— O, tak, to może przynieść bardzo pożądany efekt.— Ja też tak myślę — dodała Mirrim i obrzuciła K’dina kwaśnym spojrzeniem.— Monarth i Path są zainteresowane.Przekazałem im wszystko o tym, co robimy.Powinniśmy byli wcześniej zawiadomić komendanta i jego żonę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]