Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)
- securing redhat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twarz miał mokrą od potu.Nie mogła znieść widoku jego śmierci.Rozległ się kolejny strzał.Pocisk przeleciał wystarczająco blisko, aby skłonić ją do ucieczki.Odwróciła się od Michaela ze łzami spływającymi po twarzy i rzuciła się do ucieczki.Około pięćdziesięciu stóp od miejsca, w którym umierał Michael, zaczepiła butem o uchwyt włazu.Otworzyła go i zobaczyła prowadzącą w dół drabinę.Rzuciła jeszcze jedno spojrzenie w kierunku Michaela, którego już otaczały sylwetki uczestników zwycięskiego polowania.Mogłaby strzelać w ich kierunku, ale wtedy z pewnością posiekaliby ją kulami na strzępy.Zeszła po drabinie, zamykając za sobą pokrywę włazu.Sześciu niemieckich żołnierzy i trzech gestapowców otoczyło Michaela.Ten, który zabił Adama, warknął:- Mamy cię, ty sukinsynu!Michael wypluł trzymaną w ustach kapsułkę.Jego przytłoczone ciężarem zwłok Adama ciało zadrżało, a nerwy przeszył mu ból.Kiedy gestapowiec nachylał się nad nim, Michael poddał się przemianie.Było to jak wyjście z bezpiecznego schronienia w szalejące dzikie wichry - świadomy wybór, który raz już dokonany, stał się nieodwracalny.Zatrzeszczały kręgi wyginającego się kręgosłupa, a twarz i czaszka zaczęły się odkształcać, aż zahuczało mu w głowie.Zatrząsł się, jęcząc.Ręka gestapowca zastygła w powietrzu.- Żebrze o litość - rzucił ze śmiechem jeden z Niemców.- Wstawaj - rzucił gestapowiec, dając krok do tyłu.- Wstawaj, ty świnio!Jęk zmienił brzmienie.Z ludzkiego przemienił się w zwierzęcy.- Przynieście jakieś światło! - krzyknął Niemiec.Nie wiedział, co się dzieje z leżącym przed nim człowiekiem, ale nie miał ochoty podchodzić bliżej.- Niech ktoś przyniesie światło.Rozległ się trzask pękającego materiału i łamanych kości.Żołnierze cofnęli się o krok.Na twarzy tego, który śmiał się przed chwilą, zastygł głupawy uśmiech.Inny żołnierz wyjął latarkę i podał ją gestapowcowi, który zaczął mocować się z włącznikiem.Coś przed nim sapnęło, poruszając się pod martwym ciałem.Ręce zaczęły mu drżeć.- Do cholery! - krzyknął i wreszcie udało mu się przesunąć włącznik.Zobaczył to coś w świetle latarki i dech zamarł mu w piersi.Przed nim był jakiś piekielny stwór ze świecącymi zielonymi oczami i gładkim muskularnym ciałem, pokrytym czarnymi włosami z siwymi pasmami.Miał kły i podnosił się na czterech łapach.Bestia wstrząsnęła się potężnie, łamiąc ramiona martwego ciała jak patyki i zrzucając je z siebie.Potem zrzuciła też resztki swego ludzkiego przebrania: szary skrwawiony garnitur, białą koszulę z krawatem, bieliznę, skarpety i buty.Wśród ubrań była kabura z lugerem, ale bestia miała groźniejszą broń.- O.mój.Gestapowiec nie zdążył wezwać na pomoc swego bóstwa.Nie było przy nim Hitlera, a Bóg wiedział, co znaczy sprawiedliwość.Stwór skoczył Niemcowi do gardła z otwartą paszczą i zanurzył zęby w jego szyi, rozrywając ciało i tętnice w fontannie krwi.Wszyscy, z wyjątkiem dwóch żołnierzy i jednego gestapowca, wrzasnęli rzucając się do ucieczki.Jeden żołnierz pobiegł w złym kierunku - i uderzył z łomotem o jezdnię.Gestapowiec, który został na miejscu, pozujący na bohatera głupiec, uniósł pistolet, aby strzelić do skaczącego nań zwierza, ale dzikie oczy bestii zahipnotyzowały go może na pół sekundy - i to już wystarczyło.Zwierz rzucił się na niego, znacząc pazurami krwawe ślady na jego twarzy i obrywając mu usta.Wrzask gestapowca wyrwał z transu obydwu żołnierzy.Rzucili się do ucieczki, ale jeden z nich przewrócił się, a drugi potknął o niego i też upadł.Michael Gallatin wpadł w szał.Kłapał z trzaskiem szczękami, a z pyska ciekła mu krew, której gorący aromat jeszcze bardziej potęgował jego wściekłość.Mózg wilka kalkulował w ludzki sposób, przed jego oczami nie było ciemności nocy, ale półmrok, w którym malujące się na niebiesko sylwetki biegły w kierunku wejścia, piszcząc jak szczury.Michael słyszał ich serca bijące panicznie w rytm bębna szalonego dobosza, w zapachu potu wyczuł kiełbasę i sznapsa.Jego muskuły i ścięgna pracowały jak doskonałe tryby maszyny do zabijania.Skoczył do przodu na usiłującego podnieść się na nogi żołnierza.Spojrzał przez ułamek sekundy na jego twarz i zauważył, że to bardzo młody, nie więcej niż siedemnastoletni chłopiec.Niewinny chłopiec, zepsuty przez karabin i książkę o tytule „Mein Kampf”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]