Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)
- Card Orson Scott Alvin czeladnik (SCAN dal 707)
- Wszystko Czerwone
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sowiecki żołnierz padając, wystrzelił w niebo serię z karabinu.Jego ciało wygięło się jak w tańcu i upadło na krawędź drogi.Rourke zerwał się na nogi.Był to ostatni zastrzyk, jaki miał, ale zarazem ostatni, którego potrzebował.Wyjął zza pasa drugi pistolet i odbezpieczył go.Nie mógł biec.Ruszył więc chwiejnym krokiem w stronę krawężnika.Rozejrzał się dookoła i poszedł w lewo.Miał przed sobą jeden, może dwa budynki.Gdy tylko dotrze do motoru, zrobi sobie zastrzyk z B-complexu, który powinien szybko zadziałać.Wciąż bolała go głowa i mięśnie, ale uczucie zimna oraz nudności powoli ustępowały.Przyśpieszył kroku, gdyż coraz częściej eksplozje rozrywały ziemię wokół niego.Po obu stronach ulicy szyby w oknach były powybijane.Zewsząd buchały płomienie.Poderwana wybuchem ciężka, metalowa pokrywa kanału ulicznego poszybowała w górę.Rourke przypadł do ziemi.Dzwoniło mu w uszach.Poczuł uderzenia spadających odłamków muru.Po chwili zerwał się i skokami ruszył przed siebie.Z tyłu ktoś do niego strzelał.John odwrócił się i wygarnął z pistoletu.Sowiecki żołnierz osunął się na asfalt jezdni.Rourke biegł dalej.Zobaczył dom z zieloną winoroślą pokrywającą białe kraty po obu stronach ganku.Widział już bramę.Jego motor stał w garażu.Nie przestając biec, spojrzał za siebie.Nie było nikogo.Być może Rosjanie uciekali, póki jeszcze mogli.Ponownie rozległ się huk wybuchów.Rourke popatrzył w górę, na stoki otaczające dolinę.Zewsząd osuwały się skały i lawiny kamieni.Doktor wybiegł przez bramę zdyszany i spocony.Drzwi do garażu były już tylko dziesięć jardów przed nim, pięć jardów.Zatrzymał się.Z pewnością były zamknięte.Uniósł obydwa pistolety, strzelając najpierw z jednego, a potem z drugiego.Kule roztrzaskały zamek.Włożył pistolety za pas.Chwycił klamkę, przekręcił ją i otworzył drzwi.Ujrzał swego ciemnego jak smoła Harleya.Podszedł do niego.Silnik wydawał się sprawny.Wyjął zawinięty w koc i karimatę CAR-15.W chlebaku przewieszonym przez kierownicę znalazł trzydziestonabojowy magazynek.Załadował nim pistolet.- Naprzód! - szepnął patrząc w stronę ulicy.Słyszał teraz odgłosy coraz częstszych eksplozji.Instalacje gazowe wybuchały samoczynnie.Przewiesił CAR-15 przez plecy.Przeszukał torbę i znalazł w niej apteczkę.Otworzył paczkę z zastrzykami i wyjął z niej strzykawkę z zawartością B-complex.Wbił ją w lewe przedramię.Padł na kolana, usiłując wyrównać oddech.ROZDZIAŁ XXXIXMartha klęczała na krześle przy oknie w bibliotece i wpatrywała się w ulicę i pocztę naprzeciwko, skręcając w palcach chusteczkę z wyhaftowanymi sercami, którą przed laty otrzymała w prezencie od swego męża.Ogień ogarnął już całe miasto.Bała się ognia.Każdy był z kimś, bezpieczny i gotowy na śmierć.John był gdzieś na ulicy.Była przekonana, że nie poradzi sobie.Często opiekowała się swoim mężem, tak więc doskonale wiedziała, w jakiej kondycji jest Rourke.Był za słaby, aby ujechać daleko.Nawet nie wskazała mu ścieżki, którą mógłby przedostać się za wzgórza.On umrze sam i ona umrze w samotności.Zastanawiała się, jakie były jego ostatnie słowa.Nie uderzył jej z nienawiści.Zrobił to, ponieważ nie chciał z nią umierać.- Mam nadzieję, że żyjesz, John - powiedziała czując, jak nagle spadł jej kamień z serca.Metalowa pokrywa studzienki ściekowej poszybowała w niebo, wyrzucona podmuchem płomieni.Podłoga pod Martha zadrżała.Duże okno rozprysło się tuż przed nią.Miała jeszcze jedną strzykawkę, ostatnią jaka została w szufladzie biurka.Powinna wystarczyć.Zrobiła sobie zastrzyk i wypuściła igłę z rąk poranionych odłamkami szyby.Zimny wiatr owiewał jej twarz, gdy zamknęła oczy.Ujrzała surową twarz swego martwego męża.Wyrzucał jej to, co usiłowała zrobić, ale mimo to w jego oczach była miłość.ROZDZIAŁ XLRourke dosiadł swego Harleya.Bak motocykla był pełny.Umieścił nierdzewne Detonics’y w kaburach zawieszonych w poprzek ramion.Było mu trochę zimno.Wyczerpanie i leki zrobiły swoje.Postawił kołnierz brązowej skórzanej kurtki.Na lewym boku, pod kurtką miał przewieszony chlebak.Zapasowe magazynki zawiesił pod prawym ramieniem.Na prawym biodrze trzymał Pythona.Dodatkową amunicję do tego wielkiego kolta miał w ładownicy Safariland w chlebaku.Przed sobą miał sowieckich żołnierzy na ziemi i sowieckie helikoptery w powietrzu.Ogień był już wszędzie.Ogarnął domy po dwóch stronach ulicy.Gdy Rourke wyjrzał z garażu, wiatr podrywał do góry języki ognia.Oddychał powoli i równo.Uspokajał swoje ciało i zbierał w sobie dodatkowe siły, których będzie potrzebował.Albo mu się uda, albo zginie.Puścił sprzęgło, dodał gazu i Harley ruszył.Odbezpieczył CAR-15.Nałożył gogle lotnicze.Potem zahamował na środku ulicy.W wewnętrznej kieszeni kurtki miał kilka cygar.Wyjął jedno i bez zapalania włożył je do ust, przesuwając językiem w kącik ust.- Gotowy - szepnął do siebie.Zmniejszył obroty Harleya, przerzucając biegi.Pochylił się do przodu.Dojechał do końca ulicy i skręcił ostro w prawo, ponownie przyśpieszając.W wyobraźni próbował odtworzyć drogę, którą wjechał do miasta.Była to jedyna znana mu droga.Minął pocztę.Przejechał obok biblioteki, skręcając ostro w lewo.Biblioteka była teraz trawiona przez płomienie.- Martha - szepnął patrząc przed siebie i mknąc na swej czarnej maszynie.Mimo wszystko zrobiło mu się żal tej kobiety.Po prawej stronie dostrzegł sowieckich żołnierzy.Dwóch z nich płonęło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]