Podstrony
- Strona startowa
- § Maylunas Andriej & Mironenko Siergiej Mikołaj II i Aleksandra. Nieznana korespondencja
- Mikolaj Marchocki Historia Wojny Moskiewskiej (2)
- Marchocki Mikolaj Historia Wojny Moskiewskiej
- Wasiliadis Mikołaj Tajemnica œmierci
- J.J.Sempe, R. Goscinny Wakacje Mikolajka
- Smith Lisa Jane Pamiętniki Wampirów 06 Dusze cieni (bez korekty)
- Dav
- Lumley Brian Nekroskop II
- Wojciech Markert Generał Broni Władysław Anders
- Na srebrnym globie Zulawski
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Martwym ciaÅ‚em nawet pÅ‚otu siÄ™ niepodeprze, jak mówi przysÅ‚owie. Tak, naturalnie, że martwi rzekÅ‚ Sobakiewicz, jak gdyby opamiÄ™tawszy siÄ™ iprzypomniawszy sobie, że to w rzeczy samej sÄ… już ludzie martwi, potem jednak dodaÅ‚: ZresztÄ… ito by można rzec co z tych ludzi, którzy obecnie zaliczajÄ… siÄ™ do żywych? Co to za ludzie?Muchy, a nie ludzie. Ci jednak istniejÄ…, a tamci to tylko zÅ‚udne mary. No, nie, nie zÅ‚udne mary.Powiem panu, jaki byÅ‚ Michiejew, pan nie znajdzie takiegoczÅ‚owieka: kolos taki, że do tego pokoju nie wejdzie.Nie, to nie zÅ‚udna mara! W barach siÅ‚a, jakiejkoÅ„ nie ma; chciaÅ‚bym wiedzieć, gdzie pan w innym miejscu znajdzie takie zÅ‚udne mary! Ostatnie sÅ‚owa wyrzekÅ‚ już zwracajÄ…c siÄ™ do wiszÄ…cych na Å›cianie portretów Bagrationa iKolokotronisa, jak to zwykle zdarza siÄ™ rozmawiajÄ…cym, gdy jeden z nich nagle, nie wiadomodlaczego, zwraca siÄ™ nie do tej osoby, do której odnoszÄ… siÄ™ jego sÅ‚owa, lecz do przybyÅ‚egoniespodzianie kogoÅ› trzeciego, nawet zupeÅ‚nie nieznajomego, od którego wie, że nie usÅ‚yszy aniodpowiedzi, ani opinii, ani potwierdzenia, na którego jednak kieruje spojrzenie, jak gdyby proszÄ…cgo na poÅ›rednika; a nieznajomy, zmieszany w pewnej chwili, nie wie, czy ma mówić w sprawie, októrej nic nie sÅ‚yszaÅ‚, czy tak sobie postać speÅ‚niajÄ…c obowiÄ…zek grzecznoÅ›ci, a potem odejść. Nie, nie mogÄ™ dać wiÄ™cej niż dwa ruble powiedziaÅ‚ Cziczikow. Owszem, żeby pan nie miaÅ‚ do mnie pretensji, że żądam za drogo i nie chcÄ™ zrobić żadnegoustÄ™pstwa, owszem po siedemdziesiÄ…t pięć rubli za duszÄ™, ale asygnatami, doprawdy tylko poznajomoÅ›ci. Co on sobie myÅ›li, w samej rzeczy pomyÅ›laÅ‚ Cziczikow bierze mnie za gÅ‚upca czy co? idodaÅ‚ potem gÅ‚oÅ›no:53 Wydaje mi siÄ™ to dziwne doprawdy; wyglÄ…da na to, że odgrywamy jakieÅ› przedstawienieteatralne albo komediÄ™, inaczej nie mogÄ™ sobie tego wyjaÅ›nić.Pan jest, zdaje siÄ™, czÅ‚owiekiemdość rozumnym, posiada pan wyksztaÅ‚cenie.Wszakże obiekt po prostu: tfu, tfu! Co on jest wart?Komu potrzebny? Ale pan go kupuje, wiÄ™c jest potrzebny.Tu Cziczikow przygryzÅ‚ wargi i nie znalazÅ‚ odpowiedzi.ZaczÄ…Å‚ już mówić o jakichÅ›okolicznoÅ›ciach familijnych, lecz Sobakiewicz odrzekÅ‚ po prostu: Nie potrzebujÄ™ wiedzieć, jakie sÄ… paÅ„skie stosunki: w sprawy familijne siÄ™ nie wtrÄ…cam, topaÅ„ska sprawa.Potrzebne sÄ… panu dusze, ja je sprzedajÄ™ i pan bÄ™dzie żaÅ‚owaÅ‚, że ich nie kupiÅ‚. Dwa rubelki rzekÅ‚ Cziczikow. Ech, doprawdy! Trzyma siÄ™ pan jednego jak pijany pÅ‚otu, jak powiada przysÅ‚owie; stanÄ…Å‚ panna dwóch i ani rusz nie chce pan z nich zjechać.Niech pan poda prawdziwÄ… cenÄ™! No, bierz go diabli! pomyÅ›laÅ‚ Cziczikow dodam temu kundlowi pół rubla na orzechy! Owszem, dodam po pół rubla. Pozwoli pan, że również powiem swe ostatnie sÅ‚owo: pięćdziesiÄ…t rubli! Ze stratÄ… doprawdy,nigdzie pan nie dostanietakich doskonaÅ‚ych ludzi! Co za kuÅ‚ak! rzekÅ‚ do siebie Cziczikow, po czym ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej gÅ‚oÅ›no, trochÄ™ rozgniewany: Cóż to znaczy.Jak gdyby to istotnie byÅ‚a jakaÅ› poważna sprawa; dostanÄ™ gdzie indziej zadarmo.ZbÄ™dzie mi ich każdy, i to z wielkÄ… chÄ™ciÄ…, aby siÄ™ jak najprÄ™dzej pozbyć.Chyba tylkogÅ‚upiec bÄ™dzie je trzymaÅ‚ przy sobie i pÅ‚aciÅ‚ za nie podatki! Ale wie pan, że transakcje tego rodzaju, mówiÄ™ to po przyjacielsku, miÄ™dzy nami, nie zawszesÄ… dozwolone, i niech ja albo kto inny o tym rozpowie, do takiego czÅ‚owieka nikt nie bÄ™dzie miaÅ‚zaufania przy kontraktach lub zawieraniu jakichÅ› korzystnych umów. Widzicie go, Å‚ajdaka, dokÄ…d zmierza! pomyÅ›laÅ‚ Cziczikow i zaraz wyrzekÅ‚ z caÅ‚kowiciezimnÄ… krwiÄ…: Jak pan sobie chce; kupujÄ™ nie dla jakichÅ› celów, jak pan myÅ›li, lecz tak sobie.ulegajÄ…cwÅ‚asnej fantazji.Nie chce pan dwa i pół żegnam! Ten siÄ™ nie da zbić z tropu, nieustÄ™pliwy! pomyÅ›laÅ‚ Sobakiewicz. No, Bóg z panem rzekÅ‚ niech pan daje po trzydzieÅ›ci i bierze je sobie! Nie, widzÄ™, że pan nie chce sprzedać, żegnam pana! Ależ pozwól pan, pozwól! rzekÅ‚ Sobakiewicz nie wypuszczajÄ…c jego rÄ™ki i nastÄ…piwszy muna nogÄ™, ponieważ bohater nasz zapomniaÅ‚ siÄ™ ustrzec; za karÄ™ musiaÅ‚ teraz zasyczeć i podskoczyćna jednej nodze. Przepraszam pana! Zdaje siÄ™, że go uraziÅ‚em.ProszÄ™, niech pan tu siada! ProszÄ™! Tu posadziÅ‚go na fotelu dość nawet zgrabnie, jak niedzwiedz, który byÅ‚ już chowany u ludzi, umie fikaćkozioÅ‚ki i robić różne sztuki na pytania: A pokaż no, Misiu, jak to siÄ™ baby kÄ…piÄ…? albo też: Ajak to, Misiu, maÅ‚e dzieci groch kradnÄ…? Doprawdy, ja tylko czas na próżno tracÄ™, Å›pieszy mi siÄ™. Niech pan posiedzi jeszcze chwilkÄ™, zaraz panu powiem coÅ› przyjemnego. Tu SobakiewiczprzysiadÅ‚ siÄ™ bliżej i powiedziaÅ‚ mu cicho do ucha, niby sekret: Chce pan ćwiartkÄ™? To znaczy dwadzieÅ›cia pięć rubli? Ani mowy! Nawet ćwierci ćwiartki nie dam, grosza niedoÅ‚ożę.Sobakiewicz zamilkÅ‚.Cziczikow również zamilkÅ‚.Milczenie trwaÅ‚o dwie minuty.Bagration zorlim nosem nader uważnie patrzyÅ‚ ze Å›ciany na tÄ™ transakcjÄ™. Jakaż jest paÅ„ska ostatnia cena? rzekÅ‚ wreszcie Sobakiewicz. Dwa i pół. Doprawdy, dusza ludzka dla pana to tyle co funt kÅ‚aków. Niechże pan da po trzy ruble!54 Nie mogÄ™. No, nie ma co z panem robić, niech już tak bÄ™dzie! Strata co prawda, ale już takÄ… mam pieskÄ…naturÄ™, nie mogÄ™ nie sprawić przyjemnoÅ›ci blizniemu.Trzeba chyba sporzÄ…dzić akt sprzedaży, abywszystko byÅ‚o w porzÄ…dku? Ma siÄ™ rozumieć. No, to trzeba bÄ™dzie jechać do miasta.Tak wiÄ™c dobili targu.Postanowili zaraz jutro być w mieÅ›cie i sporzÄ…dzić kontrakt sprzedaży.Cziczikow poprosiÅ‚ o spis chÅ‚opów.Sobakiewicz zgodziÅ‚ siÄ™ chÄ™tnie, zaraz podszedÅ‚ do biurka iwÅ‚asnorÄ™cznie zaczÄ…Å‚ wypisywać wszystkich nie tylko z nazwiska, lecz nawet z wyszczególnieniemzalet.A Cziczikow, nie majÄ…c co robić, zajÄ…Å‚ siÄ™, bÄ™dÄ…c z tyÅ‚u, obserwacjÄ… obszernej sylwetySobakiewicza.Gdy spojrzaÅ‚ na jego bary, szerokie jak u wiackich, niskich koni, i na nogi, podobnedo żelaznych postumentów, które stawia siÄ™ przy chodnikach, nie mógÅ‚ nie zawoÅ‚ać w duchu: Ech,ależ ciÄ™ też Bóg obdarzyÅ‚! RzeczywiÅ›cie, jak powiadajÄ…: niedobrze skrojony, ale mocno zszyty!.CzyÅ› siÄ™ już urodziÅ‚ jako taki niedzwiedz, czy też upodobniÅ‚o ciÄ™ do niedzwiedzia odludne życie,siewy zboża, kłótnie z chÅ‚opami i przez to staÅ‚eÅ› siÄ™ tym, co nazywajÄ… kuÅ‚akiem? Ale nie: myÅ›lÄ™, żebyÅ‚byÅ› taki sam, nawet gdyby ciÄ™ wychowano modnie, puszczono w kurs, choćbyÅ› mieszkaÅ‚ wPetersburgu, a nie na odludziu.CaÅ‚a różnica w tym, że teraz pochÅ‚aniasz pół baraniego boku zkaszÄ…, zakÄ…siwszy racuchem wielkoÅ›ci talerza, a wtedy jadÅ‚byÅ› kotlety z truflami.Teraz masz wswej wÅ‚adzy chÅ‚opów; jesteÅ› dla nich dobry i naturalnie nie skrzywdzisz ich, bo sÄ… twoi i tobie bybyÅ‚o wtedy gorzej; a w tamtym wypadku miaÅ‚byÅ› urzÄ™dników, których byÅ› mocno poszturchiwaÅ‚,poÅ‚apawszy siÄ™, że to nie twoi paÅ„szczyzniacy, albo byÅ› skarb okradaÅ‚! Nie, kto już jest kuÅ‚akiem ten siÄ™ w dÅ‚oÅ„ nie rozegnie! A rozgiąć kuÅ‚ak na jeden lub dwa palce wypadnie jeszcze gorzej.Niechby on tylko z lekka spróbowaÅ‚ dotknąć szczytów jakiejkolwiek nauki, daÅ‚by siÄ™ pózniej,zajÄ…wszy poważniejsze stanowisko, we znaki wszystkim, którzy coÅ› umiejÄ… naprawdÄ™! I jeszczepowie pózniej: »Pokażę ja im, co znaczÄ™!« I wymyÅ›li takie mÄ…dre rozporzÄ…dzenie, że z niejednymbÄ™dzie krucho! No, gdyby tak wszyscy byli kuÅ‚akami!. Notatka gotowa! rzekÅ‚ Sobakiewicz odwracajÄ…c siÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]