Podstrony
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- Breskiewicz Zbigniew W Superumysl (SCAN dal 888) (2)
- Zbigniew Żakiewicz Opowieć o wiernych
- Breskiewicz Zbigniew W Superumysl (2)
- Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Swiety relikw
- Zbigniew Nienacki Raz w roku w Skiroławkach
- Gabriel Garcia Marquez Cien aos de soledad
- James Churchward MU zaginiony kontynent
- Eddings Dav
- London Jack Ksiezycowa Dolina
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czemu jednak słuchał Dagona straszliwy Tyrfing i zrzucał głowy z karków jego wrogów? Czym była w istocie owa moc władzy? Czy nie nauczył się u Rhomajów, a także u Franków, że po władzę sięgnąć mógł każdy, kto miał siłę, spryt, bogactwo i potrafił krzyknąć: „jestem władcą”, narzucić swoją wolę innym - strachem, okrucieństwem, zbrodnią, nie dotrzymaną obietnicą? Dlaczegóż to nie miał ufać Bazylemu, Wielkiemu Koniuchowi Rhomajów, który od pierwszego spotkania uznał w nim władzę wszystkich ludów na wschód od Viaduy? Czy całe życie Bazylego nie potwierdzało faktu, że nie należało ufać świętościom, lecz własnej sile i rozumowi? „Andala? - śmiał się Bazyli, biesiadując z Dagonem, gdyż bardzo go sobie upodobał, widząc w nim odbicie samego siebie, tę samą siłę i Żądzę Czynów.- Tylko głupcy wierzą, że można zdobyć władzę nie przelewając krwi.Cóż to jest Andala`? Liczy się korona.Wróć do kraju Spalów, Dagonie, wbij sztylet w serce Goluba i załóż sobie na włosy złotą koronę.Przekonasz się, że żaden Swaróg nie rzuci na ciebie gromu, lud cię pokocha, a ty ruszysz przeciw Frankom z pomocą Rostislava.”Niestety, nic nie mogło wymazać z pamięci Dagona przestróg i nauk Zely: „Tyrfing i Andala będą twoją siłą, ale Andalę musisz otrzymać nie przelewając krwi”.„Spalowie żyją tylko w starych pieśniach” - powiedział Zyfik.Czy to -znaczyło, że on, Dago, pochodził nieodwołalnie z karłowatego rodu Zemlinów, nie począł go żaden olbrzym, gdyż olbrzymów już nie stało?- Nie, nie! - krzyknął w ciemność nocy i myślał dalej: „Jestem synem olbrzyma, gdyż już dokonałem czynów, których inni bali się dokonać.Stanę się władcą wielkiego państwa, ponieważ tylko to może być dowodem, że mam w sobie krew olbrzymów.Czasami odzywa się we mnie krew karłów, wtedy, tak jak teraz, ogarniają mnie wątpliwości, czuję strach i niepewność.Czego jest jednak we mnie więcej: krwi karłów czy krwi olbrzymów? I jeśli nawet Spalowie żyją tylko w starych pieśniach, to ja ich wskrzeszę przez swoje czyny.Wówczas lud okrzyknie mnie olbrzymem”.Wrócił do dogasającego ogniska i okryty wełnianą opończą położył się obok Herima i Zyfika.A kiedy wczesnym rankiem obudził się, Zyfik wracał od strony bagien, gdzie znalazł chyba jakąś kałużę.Jego skórzane buty i spodnie zostały starannie wytarte z błota, obmył też twarz i aby zgubić opuchliznę od komarów natarł ją liśćmi mięty.Zobaczył Dago delikatne, jeszcze bez zarostu, piękne śniade oblicze szesnastolatka i ze wzruszeniem pomyślał, że on właśnie w tym wieku przybył do Druzo i ogarnęła go Żądza Czynów.Zyfik był bez hełmu, jego długie czarne włosy podniósł z ramion lekki powiew wiatru, rozwiewając mgły nad moczarami.Młodzieniec bystro przyjrzał się Dagonowi, który nie zdążył ogolić policzków i wydał mu się raptem o parę lat starszy.- Wczoraj widziałem cię innym, panie - powitał go Zyfik.- Miałeś twarz pogodną, a dziś jakby trawił cię jakiś ból.- Zyfik zwrócił uwagę na jego niezwykle gęste, długie i przedziwnie białe włosy.Pomyślał, że Dago jest biały, a on, Zyfik, czarny; białego konia ma Dago, a on, Zyfik, czarnego.Czy to było dobrą, czy złą wróżbą?- Siadaj - rozkazał mu Dago - i podaj mi swoje dłonie.Zyfik stał się nieufny.Nie chciał jednak tego okazać, przykucnął naprzeciw Dagona i patrząc mu w oczy, podał w jego szerokie silne ręce swoje drobne młodzieńcze dłonie.Dago w milczeniu i z wielkim napięciem patrzył w ciemne oczy młodzieńca, aż tamten skrył je za powiekami i wyrwał mu z rąk swoje dłonie.- Nie lubię czarów, panie…Dago wstał, nie wypowiedziawszy słowa ruszył w kierunku, skąd przybył młodzieniec.Znalazł kałużę wody, umył w niej twarz, zmiękczył zarost wodą i ogolił go swoim ostrym nożem.Gdy wrócił, Herim wciąż jeszcze spał, a Zyfik siedział obok, czujnie obserwując każdy ruch Dagona.Obok siebie miał teraz srebrną tarczę, miecz, łuk i strzały.- Jesteś dziś, panie, inny niż byłeś wczoraj.Dlaczego? - znowu zagadnął go Zyfik.- Nie zadawaj mi żadnych pytań bez mojej zgody, chłopcze - pogardliwie odparł Dago.- Bo jeśli ja zacznę ci je zadawać, ty nie nadążysz z wymyślaniem kłamstw.Zyfik podniósł się z ziemi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]