Podstrony
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa Grądzkiego
- Breskiewicz Zbigniew W Superumysl (SCAN dal 888) (2)
- Zbigniew Żakiewicz Opowieœć o wiernych
- Breskiewicz Zbigniew W Superumysl (2)
- (27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 1
- (25) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Skarby wikingów tom 1
- Castillo Pamietnik zolnierza Korteza
- Gabriel R.A. Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Pullman Philip Mroczne materie 03 Bursztynowa luneta
- Lumley Brian Nekroskop IV (SCAN dal 1055)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczął padać deszcz.Chmurzyło się od rana, noc była parna, dzień nastąpił duszny z zamglonym niebem.Teraz o dwunastej w południe spadły pierwsze krople.Wreszcie lunęło porządnie, strugami, i trzeba było przerwać robotę.Korzystając z wolnej chwili Nemsta zwołał naradę kierownictwa ekipy.Usiedliśmy na pryczach w naszym pokoju.Nemsta, Nietajenko, ja, Narkuski i Babie Lato.Zerkałem na Nietajenkę i męczyłem się pytaniem: gdzie on trzyma tę swoją kurę? Czyżby u siebie w pokoju?.Biedak odczuwał chyba moje spojrzenia.Niespokojnie kręcił się na pryczy, potem zagadał do mnie półgłosem:– Kolego, braciaszku.Myślałem o tym, co pan wtedy powiedział.Tak, tak rozważyłem wszystko.To był zasłużony wyrzut, nie neguję.Ach, ile już moja żona wycierpiała przez te zwariowane kury.Tak, tak.– ciężko westchnął.Pełne smutku słowa Nietajenki były jak policzek za mą głupotę i chamstwo.– Pan redaktor ma ciągle do kogoś pretensje.Nie trzeba się tym przejmować – pocieszała Nietajenkę Babie Lato.– No, dosyć! Dosyć! Nie pora na kwasy i złośliwości – przerwał jej Nemsta.– Nasze sprawy na Uroczysku przybrały poważny obrót.Wypadek z ubiegłej nocy daje dużo do myślenia.Trzeba nam przemyśleć środki dla zabezpieczenia Uroczyska przed przyszłymi najściami złodziei.Myślę, że ci nocni napastnicy to ktoś z Opornej czy którejś z sąsiednich wiosek, gdzie ciągle jeszcze sądzą, iż przybyliśmy tu, aby wydobyć z kurhanu skarby Kuwasy.Nie widzę innej rady, jak zorganizowanie w okolicznych wioskach kilku pogadanek z archeologii, a przede wszystkim o celu pracy naszej ekipy.Wyjaśnić ludziom, dlaczego zjechaliśmy na Uroczysko.W sąsiedztwie mamy trzy czy cztery wioski.Czterech z nas zdolnych jest bez przygotowania wygłosić pogadanki.Pani Irenie pomoże redaktor.To znaczy – uśmiechnął się do mnie – ponieważ zorganizuje się pogadankę najprawdopodobniej późnym wieczorem, kiedy ludzie na wsi są po robocie, odprowadzisz panią Irenę i przyprowadzisz zdrową i całą.Chciała zaprotestować, ale znowu jej przerwał:– Liczę na to, że wspólna droga was pogodzi.Naprawdę nie chcę mieć tu żadnych niesnasek.To nie pomaga w pracy.– He, he, he – bez przekonania zaśmiał się Narkuski.Miał zapewne na myśli swoje spory z Nietajenką.– No, was obydwu to nawet nie silę się pogodzić.Za starzy jesteście na to – machnął ręką Nemsta.– Vive diu, jak powiada redaktor, braciaszku – dokończył złośliwie Nietajenko.Nemsta spojrzał na mnie zdumiony.Rozkaszlałem się, żeby pokryć zmieszanie.– Trzeba by, jak sądzę, warty ustawić na Uroczysku rzekłem pośpiesznie.– Co noc dwóch spośród mężczyzn mogłoby stróżować.Jeden pół nocy i drugi pół nocy.Przy tym systemie reszta będzie wyspana i zdolna do pracy.Zgodził się ze mną.– I kłódkę! Jak najprędzej kupcie kłódkę do zamykania komórki z narzędziami – wtrąciła Babie Lato.Zapisał sobie w notesiku.I na tym zakończyła się narada.Na dworze deszcz ciągle padał rzęsiście.Ale nad horyzontem chwilami niebo przecierało się i przebłyskiwał błękit.Po obiedzie Nemsta poszedł po samochód do sołtysa w Opornej i pojechał do Gromadzkiej Rady, żeby omówić sprawę pogadanek o archeologii, a my wszyscy, mimo deszczu, zabraliśmy się do odgrzebywania schodów w kaplicy.Nie minęły jednak i dwie godziny, a ten i ów z nas przemókłszy do suchej nitki porzucał szpadel i zmykał do baraku.Odkopaliśmy jedenaście schodów, gdy Babie Lato zaproponowała przerwanie pracy i rozgrzanie się w baraku przygotowaną w kuchni gorącą herbatą z sokiem malinowym.Zakończyliśmy pracę w miejscu, w którym schody załamywały się raptownie i zaczynała się krótka platforma półpiętra.Odkryta przez nas klatka schodowa zbudowana była z granitowych kostek i podobnie jak w kolegiacie narożniki jej obłożono białymi płytkami piaskowca.Staranne wykończenie budyneczku dawało dowód, że kiedyś był on do czegoś bardzo potrzebny.Hipoteza Narkuskiego o kaplicy dla wyświęcenia z Uroczyska diabła Kuwasy nie upadła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]