Podstrony
- Strona startowa
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- Norton N22 Michael Crichton (2)
- Crichton Michael Norton
- Huelle Pawel Mercedes Benz (SCAN dal 852)
- Andrzej.Sapkowski. .Krew.Elfow.[www.osiolek.com].1
- Nik Pierumow Ostrze Elfow
- Pratchett Terry Rownoumagicznienie
- Ognista reka
- Pratchett Terry Mort (2)
- Holt Victoria Córki Anglii 14 Tajemnica jeziora Âświętego Branoka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kel ostrożnie zwinął tunikę, nie mogąc wyjść z podziwu, żetak łatwo dała się złożyć w malutki pakunek.Posłuchał przez chwilę pod drzwiami na-miotu, a potem podniósł zasłonę wejściową i dostrzegł, że woda z narkotykiem wresz-cie uśpiła dziką dziewczynę.Gestem kazał Ardanowi wejść za sobą.Odsunął na bok kilka tobołów i schował tunikę w tajnym dnie jednego z koszy. Zapamiętaj, gdzie jest schowana, na wypadek, gdyby coś mi się stało powiedziałArdanowi, który pokiwał głową. Musi trafić do pana, niezależnie od tego, co się sta-nie. Nie ma obawy odrzekł Ardan, znów się uśmiechając. Będę jednak strzectwoich pleców na wypadek, gdyby komuś coś strzeliło do łba. Uczynienie z niegomego następcy było najmądrzejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłem, pomyślał. Dobry z ciebie chłop powiedział Kel, klepiąc Ardana przyjaznie po ramie-niu.Podszedł ponownie do wejścia i zawołał jednego z chłopców, żeby przyniósł jedze-nie i wodę.Nie obawiał się już, że zbudzi dziewczynę.Dodał tyle czarnego maku do jejwody, że można by zwalić z nóg jucznego grela. Siadaj, stary powiedział, wskazując na jedną ze stert poduszek. Dziewczynanie obudzi się co najmniej do zmierzchu.Nie mam ochoty opiekować się dzikusem, jeślibędzie chciała uciekać, ani też uszkodzić dobrego, zdrowego towaru.Zamierzam pilno-wać, żeby była stale otępiała, dopóki nie dotrzemy do Anjes.165 Kel, chyba nie ma mowy, żeby dziewczyna mogła być podstawiona, co? powie-dział Ardan, marszcząc nagle czoło.W tej samej chwili jeden z czeladników, chudy, ner-wowy chłopiec, odsunął kotarę i wniósł bukłak świeżej wody z sadzawki, chleb i koziser. Pan ma masę potężnych wrogów.Czy to nie dziwne, że znajdujemy tę dziew-czynę samą na pustkowiu, twierdzącą, że się zgubiła?Kel odgryzł kawałek chleba i zastanowił się.Pomimo tego co sądzili inni, Ardan by-najmniej nie był głupi, a rzeczywiście mogła to być jedna z tych pokrętnych pułapek,jakie wymyślają elfi władcy.Wstał, podszedł do dziewczyny i przyjrzał jej się w zamyśleniu.Ani trochę nie wy-glądała na narzędzie spisku.Zaplątana w poduszki i jedwabne nakrycia sprawiała wra-żenie jeszcze młodszej, niż była w rzeczywistości.Przypuszczał, że miała czternaście lat;w tej chwili, z twarzą rozluznioną we śnie, wyglądała na najwyżej jedenaście.Dostrzegł jej spracowane dłonie, twarde, żylaste muskuły, zadrapania, blizny i nawpół zaleczone skaleczenia.Bose stopy były twarde jak podeszwy butów.Na ramio-nach, karku i z tyłu nóg znać było liczne otarcia znak, że i ją dogoniła burza. Cóż rzekł po chwili przyglądania się jest podrapana, ma odciski i stward-niałą skórę jak kobieta pracująca w polu.Sądząc po jej wyglądzie, przeżyła tę burzę.Niktnie mógł wiedzieć, że tam trafimy, chciałem powiedzieć, iż to miejsce jest na mapie.Nieznaczy to jednak, że woda musi być zawsze tam, gdzie wskazuje mapa. Elfi władca mógł przypędzić nas tu burzą.Dziewczyna mogła pracować w polu.Na tunikę może być rzucony urok. Szczera prawda.Mam jednak sposób na jego wykrycie, pamiętasz? Kel wróciłdo kosza, w którym trzymał swą zdobycz i ponownie ją wyciągnął.Wyjął ze sakwy przypasie zawiniątko z jedwabiu i starannie rozwinął je, odsłaniając wisior z dziwnego, ma-towego metalu o zielonkawym połysku.W jego środku znajdował się czarny kamień.Przyłożył kamień do tuniki, uważając, by nie dotknąć go gołymi palcami. Widzisz? powiedział triumfalnie, gdy kamień nadal był połyskliwie czarny,a tunika nie zmieniła wyglądu. Gdyby tu był jakiś urok, już nie zostałoby po nimśladu.Ardan pokiwał głową w zamyśleniu. Dziewczyna zachowuje się całkiem jak dzika,to ci przyznam.Biorąc wszystko pod uwagę, gotów jestem założyć się, że to dzikie dziec-ko, a wiesz, że nie tracę pieniędzy na niepewne zakłady
[ Pobierz całość w formacie PDF ]