Podstrony
- Strona startowa
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- Norton N22 Michael Crichton (2)
- Crichton Michael Norton
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Wszystko dla pan Zola E
- Seth Vikram Pretendent do ręki
- Savage Felicity Pokora Garden (3)
- Michelle Moran Heretycka Królowa
- Yeffeth Glenn Wybierz Czerwona Pigulke
- Robert E. Howard Conan Najemnik (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dość, by obsłużyć stację, lecz nie dość, by pomóc wam przy robocie - stwierdził otwarcie.- Wszelkie naprawy należą wyłącznie do was.Macie dość rąk na statku, by temu podołać.Rip roześmiał się.- Daleko mi do tego, by prosić Eysie o pomoc w robocie - odparł.- Znamy dobrze ludzi Kompanii.Lecz tamten nie zareagował.Zamiast tego pchnął drzwi i ujrzeli pomieszczenie komputerowe, w którym znajdował się inny osobnik ubrany w tunikę Inter–Solaru, rozwalony przed stanowiskiem wymagającym dwudziestoczterogodzinnego dyżuru podzielonego na trzy zmiany.- Ci Wolni Pośrednicy chcą przesłać prośbę o poręczenie - poinformował technika ich przewodnik.Tamten, zainteresowany, przyjrzał im się uważnie, po czym pchnął w kierunku Ripa mały pisak.- Do dyspozycji, czyściutki eter - stwierdził.Ali stał tyłem do ściany, a Dan wciąż pozostawał w wejściu.Obaj skupili uwagę na lewej dłoni Ripa.Czekali, czy nie da umówionego znaku.Wsadzili luźno dłonie za pasy o cal lub dwa od usypiaczy.Rip podniósł prawą ręką pisak, podczas gdy technik komputerowy odwrócił się trochę, by się dostroić, i podniósł mikrofon, chcąc wezwać kwaterę główną Inter–Solaru.Wskazujący palec Ripa trzasnął o jego kciuk i utworzył koło.Pistolet Alego nie wysunął się nawet z pasa, przechylił się tylko w górę i niewidzialny, obezwładniający strumień dosięgnął siedzącego technika.W tej samej chwili Dan strzelił w tego, który ich tam przyprowadził.Miał on tyle czasu, by wydać pomruk zdziwienia i położyć dłoń na swym blasterze, lecz w następnej chwili osunął się na kolana i opadł na podłogę.Technik padł ciężko na pulpit, jakby nagle zapadł w sen na posterunku.Rip przeszedł przez pokój i wyłączył przełącznik, który miał umożliwić nadawanie.Ali zaś z pomocą Dana spokojnie i zdecydowanie skrępował Eysie ich własnymi pasami.- Powinno tu być co najmniej trzech ludzi.- Rip czekał przy drzwiach.- Musimy mieć ich wszystkich, zanim zaczniemy pracę.Okazało się jednak, że wnętrze kopuły, rozciągające się również na poziomach leżących poniżej zewnętrznej skorupy asteroidu, nie było łatwe do przeszukania.Wróg ostrzeżony przed atakiem mógł uprzedzić ich, ukrywając się i obserwując, lub też zastawić pułapki.W końcu, nie chcąc tracić czasu, zdecydowali, że zamkną drzwi prowadzące na niższe poziomy.Postanowili również sforsować wejście do magazynu, który odkryli w czasie poszukiwań.Awaryjne zapasy ogrodu składały się głównie z glonów, które można było magazynować w pojemnikach i szybko użyć - w przeciwieństwie do roślin na pokładzie Królowej, które nawet przy wymuszonych metodach potrzebowały na wzrost o wiele więcej czasu.Dan zgłosił się, że zostanie w Stacji–R i przygotuje w komorze powietrznej potrzebne pojemniki, podczas gdy dwaj pozostali, bardziej doświadczeni, wrócą na statek, by zebrać rośliny i przygotować ogród do wymiany.Kiedy Dan został sam, zaczął odnosić wrażenie, że kopuła straszy.Zdejmował zaplombowane pojemniki z półek i ustawiał je na ręcznym wózku, którym podjeżdżał do podnóża schodów.Następnie wspinał się po nich, nosząc po dwa cylindry.Świszczący strumień powietrza powodował ciągłe mruczące odgłosy w długich korytarzach, lecz Dan nasłuchiwał raczej czegoś innego, spodziewał się odgłosu kroków innych niż jego, szelestu ubrania ocierającego się o ścianę czy wręcz szeptu.Wciąż zatrzymywał się nagle, by posłuchać, przekonany, że usłyszy któryś z tych odgłosów.Zgromadził już z tuzin pojemników, gdy usłyszał w module komputerowym swego polowego hełmu znajomy sygnał.Nie potrzebował dużo czasu, by przetransportować cylindry do luku, wydostać się i otworzyć zewnętrzne drzwi.Czekając, wciąż nasłuchiwał odgłosu, który nie pojawiał się, a który mówiłby, że ktoś, podobnie jak on, swobodnie porusza się po Stacji.Ponieważ nie miał pojęcia, ile pojemników było potrzebnych, przetransportował na górę wszystkie, jakie były na półkach magazynu.Pozostało mu jeszcze kilka do przeniesienia, gdy usłyszał Ripa zawiadamiającego, że wchodzi.Zastępca astronawigatora wszedł lekko do korytarza, pozbywszy się uprzednio skafandra ciśnieniowego.Popatrzył na ustawione w szeregu pojemniki i pokiwał głową.- Nie potrzebujemy wszystkich.- Nie, zostaw je - dodał, gdy Dan schylił się po dwa następne.- Mamy teraz coś ważniejszego do zrobienia.- Skręcił w boczny korytarz, który prowadził do pomieszczenia komputerowego.Obaj Inter–Solarowcy odzyskali już przytomność.Technik komputerowy przyjął niewolę z filozoficznym spokojem.Leżał nieruchomo na plecach, wpatrując się w sufit.Jego towarzysz jednak ruchem dżdżownicy dotarł już do połowy pokoju i Rip musiał się zatrzymać, aby nie nadepnąć na niego.Shannon pochylił się i chwytając go za tunikę, przyciągnął z powrotem, podczas gdy ten raczył ich jednym z najbogatszych przemówień, jakie Dan kiedykolwiek słyszał - a nie mówił żargonem handlowym.- Jasne, jesteśmy tym wszystkim, ale czas ucieka, Eysie, a ja chciałbym uzyskać parę odpowiedzi, które mogą mieć dla was znaczenie.Po pierwsze - kiedy spodziewacie się zmiany?Pytanie to ponownie rozwścieczyło pieniacza.Starał się powiedzieć, że żaden pie… Wolny Pośrednik nie wydobędzie od niego żadnej informacji.Na jego nieszczęście jego towarzysz - technik komputerowy - zaczął domyślać się intencji pytań Ripa.- Wyłącz się! - poradził tamtemu.- Oni starają się okazać trochę serca.Czy dobrze rozumiem - odezwał się technik poprzez bełkot swego kolegi - że martwisz się, iż zostawicie nas w kłopotach?Rip przytaknął mu.- Pomimo tego, co o nas myślicie - odpowiedział- nie jesteśmy poszukiwanymi przez Patrol zbiegami.- Nie, jesteście po prostu „statkiem plag” - rzucił spokojnie technik komputerowy.Słowa te zamurowały jego towarzysza.- Królowa Słońca!- Otrzymaliście więc ostrzeżenie?- A kto go nie otrzymał? Naprawdę macie na pokładzie zarazę?Wiadomość ta nie wydawała się zbytnio przerażać technika komputerowego.Drugi z Inter–Solaru zaczął rzucać się, odsuwając swe związane ciało od Pośredników; na jego twarzy pojawiły się mieszane uczucia - głównie jednak strach.- Mamy coś, prawdopodobnie podrzucone.- Rip sprostował.- Można by przekazać waszym szefom, że wiemy o tym.No, ale wracając do końca waszej zmiany.Kiedy to ma nastąpić?- Nie wcześniej, niż odpalimy na zawsze, jeśli zostawicie nas tak, jak teraz.Z drugiej strony - dodał tamten chłodno - nie wyobrażam sobie, byście mogli postąpić inaczej.Wciąż przecież je mamy.- Mówiąc to, wskazał brodą na blok komputerowy.- Z paroma zmianami - poprawił go Rip.Korpus bloku schowany był w szczelnej obudowie, do której otwarcia potrzebowaliby wymiatacza.Miał on jednak parę wystających części, przy których Rip dał upust swej żądzy zemsty.Obserwujący to technik obdarzył go co najmniej dwoma epitetami, jakich nie użył jego kolega.Skończywszy, Rip znowu odzyskał swój niewzruszony spokój.- Dobra - odezwał się, wyciągając paralizator.- Jeszcze trochę odpoczynku, a kiedy się obudzicie, wszystko będzie tylko złym snem.- Uważnie wymierzył w każdego promień pozwalający im zapaść w sen, po czym pomógł Danowi rozwiązać ich.Przed opuszczeniem pokoju położył na rejestratorze poręczenie za materiały, które wzięli.Królowa nie była złodziejskim statkiem - formalnie wciąż zachowywała pewne uprawnienia.Ubrani w kombinezony przeszli przez surową skałę na statek.Tak, koło rakiety, zobaczyli plątaninę zamrożonych już w sterczące igiełki roślin - bogaty plon wieloletnich starań.- Znaleźliście coś? - spytał Dan, gdy obchodzili rośliny w drodze do drabiny.- Nic, o czym moglibyśmy powiedzieć coś sensownego - doszedł go przez komputer hełmu głos Ripa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]