Podstrony
- Strona startowa
- Dylewski Marek Finanse Samorzšdowe narzędzia, decyzje, procesy
- Socjologia Piotr Sztompka, Marek K. (forma txt)
- Marek Holynski E mailem z Doliny Krzemowej (2)
- Huberath Marek S Miasta pod skala
- Wilk Marek Hlasko
- Hlasko Marek Opowiadania
- Hlasko Marek Opowiadania (2)
- Oramus Marek Hieny cmentarne (2)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Professional Feature Writing Bruce Garrison (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Silnik transportera zawyÅ‚ i pojazd ruszyÅ‚ w stronÄ™ szybów towarowych, mijajÄ…c po drodze zdumionego mężczyznÄ™.Z gÅ‚Ä™bi korytarza malejÄ…ce postacie policjantów i pozostaÅ‚ych cywilów odprowadzaÅ‚y odjeżdżajÄ…cych wzrokiem.Zajechali nie do kliniki, lecz do prywatnego gabinetu Medicusa.Rippert z agentem przenieÅ›li nosze, Taraday rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ po korytarzu.- Bierzmy siÄ™ do roboty - powiedziaÅ‚ do nich MediÂcus.- Lepiej nie wzywać dyżurnych.skoro nie zależy nam na rozgÅ‚osie.Wy zdejmijcie z niego ubranie, a pan niech przyniesie w tamtym pojemniku wody.- CiepÅ‚ej?- Najzimniejszej, jaka bÄ™dzie.Dopiero po trzecim wiadrze Laveerson otworzyÅ‚ oczy.UsiÅ‚owaÅ‚ coÅ› powiedzieć, ale zdoÅ‚aÅ‚ wydać z siebie tylko niewyraźny beÅ‚kot.Medicus skinÄ…Å‚ na cywilów, aby przynieÅ›li Prezydenta na instar, a nastÄ™pnie sam, manipulujÄ…c przyciskami pola, doprowadziÅ‚ go nie bez trudu do pozycji siedzÄ…cej.- Niech pan to wypije - rzekÅ‚ podajÄ…c mu kubek, z któÂrego buchaÅ‚a para.Laveerson przeÅ‚knÄ…Å‚ nieco cieczy z kubÂka, Å‚ypnÄ…Å‚ ku Medicusowi wdziÄ™cznym okiem i opadÅ‚ na niewidzialne oparcie.- KubeÅ‚, szybko! - zakomenderowaÅ‚ Medicus.Ledwo zdążyli.Taraday podstawiÅ‚ kubeÅ‚, zaÅ› Medicus z agentem zÅ‚apali Prezydenta za ramiona i wbili weÅ„ gÅ‚oÂwÄ….Potężny skurcz wstrzÄ…snÄ…Å‚ nagim torsem Prezydenta, jeden, drugi, trzeci.- Wystarczy - wycharczaÅ‚ Laveerson stÅ‚umionym przez kubeÅ‚ gÅ‚osem.Taraday z agentem spojrzeli niepewnie na Medicusa.- Trzymać - powiedziaÅ‚ Medicus.Jeszcze dwa skurcze, dwukrotny plusk wydalanych rzygowin, gÄ™ste spluwanie Laveersona.- Teraz wystarczy - Medicus odsunÄ…Å‚ nogÄ… kubeÅ‚.PodaÅ‚ Laveersonowi naczynie z wodÄ…, tamten wypiÅ‚, wypÅ‚ukaÅ‚ garÂdÅ‚o i usta, wypluÅ‚.OdetchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko.- Matko materio - powiedziaÅ‚ - myÅ›laÅ‚em, że wyrzygam duszÄ™.Która godzina?- PiÄ…ta dwadzieÅ›cia.Pięć minut dla was, panowie - Medicus skinÄ…Å‚ na Ripperta, który przysiadÅ‚ obok instara na laboratoryjnym taborecie.Agent wyszedÅ‚ opróżnić poÂjemnik.- Jak pan może pamiÄ™ta, Prezydencie, wczoraj wieczoÂrem uzgodniliÅ›my zawieszenie broni z buntownikami ze sto osiemdziesiÄ…tych poziomów.JednoczeÅ›nie zgodnie z pana rozkazem odciÄ™liÅ›my im dopÅ‚yw energii i wystosowaliÅ›my ultimatum.Przed drugÄ… przybyli przedstawiciele buntowniÂków, żeby paktować w sprawie warunków kapitulacji.- Nie mogliÅ›cie tego zaÅ‚atwić beze mnie?- Nie, do diabÅ‚a, choć próbowaliÅ›my.Sam pan usÅ‚yszy, co oni proponujÄ….W ogóle, jeÅ›li mogÄ™ coÅ› sugerować, syÂtuacja nie jest na tyle klarowna, żeby pozwalaÅ‚ pan sobie.- Niech pan schowa dla siebie swoje cenne rady.Sam wiem dobrze, co mam robić - powiedziaÅ‚ ze zÅ‚oÅ›ciÄ… Laveerson.Rippert wzruszyÅ‚ ramionami.Medicus patrzyÅ‚ na niego z szacunkiem: w koÅ„cu nie każdy by siÄ™ zdobyÅ‚ na zwracanie uwagi Prezydentowi tym tonem.- Jest dobra okazja, żeby popisaÅ‚ siÄ™ pan tÄ… wiedzÄ… - powiedziaÅ‚ Rippert.- Delegacja buntowników czeka na nas przynajmniej od trzech godzin.- Niech czekajÄ….Ilu ich jest?- Trzech.- Profesorze Medicus - kiwnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… Laveerson - za pięć minut muszÄ™ być na nogach Å›wieży i wypoczÄ™ty.RoÂzumie pan?- To nie bÄ™dzie możliwe - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ Medicus - przynajmniej tak szybko.Ale zrobiÄ™, co w mojej mocy.- Niech pan użyje caÅ‚ej swojej sztuki.Chodzi o to, żeÂbym nie byÅ‚ bardziej tÄ™py niż zwykle.RozeÅ›miali siÄ™.Åšmiali siÄ™ ostrożnie trzej cywile, gotowi w każdej chwili zamilknąć, ze szklankÄ… w jednej rÄ™ce i pasÂtylkami w drugiej Å›miaÅ‚ siÄ™ dla towarzystwa Medicus, swoÂim kozim Å›miechem pobekiwaÅ‚ Prezydent.DrżącÄ… rÄ™kÄ… odeÂbraÅ‚ od Medicusa szklankÄ™, zjadÅ‚ pastylki, popiÅ‚ i spojrzaÅ‚ ciekawie po otaczajÄ…cych go twarzach.- Staniewski, pan dostarczy mi tu ubranie.No, czemu pan stoi? Dostanie siÄ™ pan do kabiny bez kÅ‚opotu, wejÅ›cie wpuÅ›ci każdego, kto pokaże.gdzie mój kombinezon? W prawej kieszeni.ma pan? Ja w tym czasie wezmÄ™ kÄ…Âpiel.Co pan o tym myÅ›li, Medicus?- Znakomicie panu zrobi.- WiÄ™c mówi pan, Rippert, że buntownicy zamierzajÄ… dyktować nam warunki.Nie przesÅ‚yszaÅ‚em siÄ™? Czego żąÂdajÄ… na przykÅ‚ad? Niech pan opowiada.- Do diabÅ‚a, nie ma za wiele do opowiadania.ChcÄ… secesji dwudziestu piÄ™ciu najwyższych poziomów.- Czego?- Secesji.i autonomii.Sam pan widzi, Prezydencie, że nie trudzimy pana bez powodu.Laveerson zaklÄ…Å‚ i z pÅ‚aszczem kÄ…pielowym Medicusa przewieszonym przez nagie ramiÄ™ poszedÅ‚ w kierunku naÂtrysków.W miÄ™dzyczasie wróciÅ‚ Staniewski, Prezydent poÂsiedziaÅ‚ w diagnostacie, ubraÅ‚ siÄ™, podziÄ™kowaÅ‚ Medicusowi, po czym wszyscy wsiedli do transportera.Medicus usaÂdowiÅ‚ siÄ™ z tyÅ‚u, obok Taradaya, Prezydent z Rippertem od razu rozpoczÄ™li ożywionÄ… dyskusjÄ™.Staniewski obsÅ‚ugiÂwaÅ‚ pulpit.- MuszÄ™ pana przestrzec, Prezydencie - mówiÅ‚ Rippert - że z nimi rozmawia siÄ™ bardzo ciężko.Nie wiem, może zabrzmi to Å›miesznie, ale odniosÅ‚em wrażenie.gra pan w szachy?- Nie za dobrze.-.odniosÅ‚em wrażenie, jakby przez caÅ‚y czas myÅ›leli o trzy ruchy do przodu dalej ode mnie.Nie wygramy z niÂmi tak Å‚atwo.- Czy paÅ„ski respekt nie jest przypadkiem przesadny?- ChciaÅ‚bym, żeby pan o tym wiedziaÅ‚.Musi pan być niesamowicie stanowczy.Im wiÄ™cej pana zaskoczy, tym goÂrzej dla nas.- Wprowadźcie ich dokÅ‚adnie za kwadrans - powiedziaÅ‚ Laverson do Taradaya, kiedy stanÄ™li przed SalÄ… PosieÂdzeÅ„.Rippert i Taraday oddalili siÄ™.- BÄ…dźcie przez caÅ‚y czas w pobliżu! - krzyknÄ…Å‚ za nimi Prezydent.WyglÄ…daÅ‚ ma zdenerwowanego, rÄ™ce lekko mu drżaÅ‚y.- Drogi profesorze - ujÄ…Å‚ Medicusa pod ramiÄ™ - koniecznie muszÄ™ coÅ› panu opowiedzieć.Usiedli w maleÅ„kim pokoiku na zapleczu Sali PosiedzeÅ„.- ZnaleźliÅ›cie mnie na setnym - nieprzytomnego, prawÂda? Dobrze.Jak pan myÅ›li, ile musiaÅ‚bym wypić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]