Podstrony
- Strona startowa
- Cornwell Bernard Kampanie Richarda Sharpe'a 03 Forteca Oblężenie Gawilghur, 1803
- Gabriel Richard A Scypion Afrykański Starszy największy wódz starożytnego Rzymu
- Gabriel Richard Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Richard Bandler, John Grinder Frogs Into Princes
- Richard Dawkins Bóg urojony
- Dawkins Richard Bog urojony
- Abigail Roux Cut&Run 9 Crash & Burn
- Linux Podrecznik Administratora Sieci
- [eBook] DirectX 3D Graphics Programming Bible
- Chmielewska Joanna Dzikie bialko
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecież musiała znalezć jakieś jegoślady! Zdesperowana łowczyni widziała nawet nieodległe truchło gryfa, który go niósł.%7ływyczy martwy, czarodziej musi znajdować się niedaleko, chyba że udało mu się dzięki magiiprzenieść z dala od niebezpieczeństwa.Falstad chrząknął, najwyrazniej uznał, że tracą czas.- Nic tu nie ma!Dzikie ryki znów skierowały ich uwagę na niebo.Rozpoczęła się bitwa.Czerwonysmok próbował ominąć Skrzydła Zmierci, lecz czarna bestia była zbyt wielką przeszkodą.Jużsame skórzaste skrzydła pełniły rolę murów, przez które mniejszy smok nie mógł sięprzedostać.Próbował spalić jedno, ale Skrzydła Zmierci odsunął się w bok, zresztą płomieńprawdopodobnie tylko by go lekko osmalił.Próbując spalić przeciwnika, czerwony lewiatan odsłonił się.Hebanowy olbrzymmógłby z łatwością przebić najbliższe skrzydło szkarłatnego, jednak wciąż trzymał przedniąlewą łapę przyciśniętą do ciała.Zamiast tego uderzył ogonem, ponownie odganiającprzeciwnika.Skrzydła Zmierci nie wyglądał na rannego, więc czemu się powstrzymywał?- Koniec! Nie szukamy dalej! - krzyknął Falstad.- Przykro mi to mówić, ale twójczarodziej leży na dnie morza! Musimy odejść albo do niego dołączymy!Elfka z początku zignorowała go.Przyglądała się czarnemu smokowi i próbowałaznalezć jakiś sens w jego dziwnej technice walki.Skrzydła Zmierci wykorzystywał ogon,skrzydła i inne kończyny, wszystko za wyjątkiem przedniej lewej łapy.Od czasu do czasuporuszał nią, pokazując, że jest zdrowa, zawsze jednak powracała do jego ciała.- Dlaczego? - wyszeptała.- Dlaczego tak robi? Falstad myślał, że odezwała się doniego.- Ponieważ nie zyskujemy tutaj nic poza szansą śmierci i choć Falstad śmierci się nieboi, to chciałby ją przyjąć na własnych warunkach, a nie tego opancerzonego paskudztwa!W tej chwili Skrzydła Zmierci pochwycił swojego przeciwnika.Potężne skrzydłaotoczyły czerwonego smoka, a długi ogon owinął się wokół jego dolnych kończyn.Pozostałymi trzema łapami czarny lewiatan masakrował ciało wroga, w tym fragmentniebezpiecznie bliski podstawy szyi.- W górę, do diaska! -nakazał Falstad swemu słabnącemu gryfowi.- Musisz trochępoczekać, zanim odpoczniesz! Najpierw wydostań nas stąd!Kiedy porośnięty futrem stwór z trudem unosił się w górę, Vereesa patrzyła, jakSkrzydła Zmierci wycina kolejne rany na piersi swojego przeciwnika.Z nieba spadł krwawydeszcz, gdy życiowe płyny bestii spłynęły do morza.Z ogromnym wysiłkiem mniejszemu stworowi udało się uwolnić.Chwiejąc się,odepchnął się od Skrzydeł Zmierci i zawahał, jakby coś innego odwróciło jego uwagę.Ku zdziwieniu Vereesy, czerwony smok nagle odwrócił się i odleciał, niezbyt równo,w stronę Khaz Modan.Cała bitwa trwała może minutę, najwyżej dwie, lecz w tak krótkim czasie SkrzydłaZmierci niemal zamordował przeciwnika.Co dziwne, czarny olbrzym nie rzucił się w pogoń.Miast tego spojrzał na trzymanąblisko ciała łapę, jakby sprawdzał stan czegoś, co tam miał.Czegoś.albo kogoś?Cóż, to Rhonin powiedział jej i Duncanowi o zaskakującym ratunku z walącej sięwieży? Nie wiem, co to było, ale uniosło mnie, jakbym był zabawką i wyniosło mnie zezniszczenia.Jaka inna istota mogłaby z taką łatwością podnieść dorosłego mężczyznę izabrać go ze sobą, jakby był nie więcej niż zabawką? Tylko fakt, że o niczym takimwcześniej nie słyszano, powstrzymał łowczynię przed znalezieniem oczywistego rozwiązania.Smok zaniósł czarodzieja w bezpieczne miejsce!Ale Skrzydła Zmierci?Czarny smok nagle skierował się w stronę Khaz Modan, ale nie dokładnie w tymsamym kierunku co jego czerwony odpowiednik.Vereesa zauważyła, że kiedy oddalał się odnich, nadal trzymał jedną łapę blisko ciała, jakby chronił swój cenny ładunek.- Falstad! Musimy za nim lecieć!Krasnolud popatrzył na nią, jakby kazała mu skoczyć prosto w paszczę behemota.- Jestem najdzielniejszym z wojowników, elfia panienko, lecz twoja propozycjaświadczy o szaleństwie!- Skrzydła Zmierci ma Rhonina! Rhonin jest powodem, dla którego smok nie możeużywać jednej łapy!- W takim razie czarodziej jest już martwy, bo czego mógłby od niego chciećmroczny, jeśli nie zjeść go?- Gdyby tak było, Skrzydła Zmierci już by go zjadł.Nie.Wyraznie ma jakieś planywobec Rhonina.Falstad skrzywił się.- Prosisz o wiele! Gryf jest zmęczony i będzie musiał wkrótce wylądować!- Proszę! Najdalej jak możesz! Nie mogę go tak zostawić! Złożyłam przysięgę!- %7ładna przysięga nie zabrałaby cię tak daleko - mruknął jezdziec gryfów, niemniejjednak skierował się w stronę Khaz Modan.Gryf usłuchał go, choć niechętnie.Vereesa nic nie mówiła, gdyż wiedziała, że Falstad miał rację.Mimo to, z przyczyndla niej niejasnych, nie mogła nawet teraz pozostawić Rhonina na pastwę losu.Zamiast zagłębiać się we własny umysł, łowczyni zastanawiała się nad oddalającymsię czarnym smokiem.Musiał mieć Rhonina.To wydawało jej się zbyt oczywiste.Ale czegomógł chcieć od maga Skrzydła Zmierci, który nienawidził wszystkich innych istot, którypróbował zniszczyć orki, elfy, krasnoludy i ludzi?Przypomniała sobie opinię Duncana Senturusa na temat czarodziejów.Opinię tędzielili nie tylko inni rycerze Srebrnej Dłoni, ale również większość zwykłych ludzi.Przeklęta dusza, tak nazwał go Duncan.Ktoś, kto może się zwrócić w stronę zła równiechętnie, jak w stronę dobra.Ktoś, kto mógłby.zawrzeć pakt z najbardziej złowieszczą zewszystkich istot?Czy paladyn powiedział większą prawdę, niż sam się spodziewał? Czy Vereesapróbowała uratować człowieka, który w rzeczywistości sprzedał duszę Skrzydłom Zmierci?- Czego on od ciebie chce, Rhoninie? - wyszeptała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]