Podstrony
- Strona startowa
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka (3)
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Trylogia Hana Solo.03.Han Solo i utracona fortuna (3)
- Feist Raymond E & Wurst Janny Imperium 03 WÅ‚adczyni Imperium
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 03 Przebudzenie w ramionach księcia
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- Żenia i Anfisa 03 Niezidentyfikowany obiekt chodzšcy Tatiana Polakowa
- Windows XP dla ekspertów
- Bialolecka Ewa Tkacz Iluzji
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzieci śmiały się,patrząc na szamoczące się zwierzęta.Niektóre z psów miały bogatychwłaścicieli.Były porywane, a jeśli ich panowie nie zapłacili okupu wprzeciągu kilku dni, wrzucano je do rzeki.Zazwyczaj okup płacono,przynoszony przez nerwowego lokaja do obskurnego domu publicznegokoło doków, ale za Sharpe a nikt nie zapłaci.Kogo obchodziło, co się z nimstanie? Kurz z dywanu zatykał mu nos. Niech tylko to szybko się skończy- modlił się.Prawie nic nie słyszał przez dywan.Pisk osi był najgłośniejszymdzwiękiem, a raz doszedł go odgłos uderzenia w bok wozu i chyba czyjśśmiech.Była noc.Nie był pewien, skąd to wie, ale miało to sens, ponieważnikt nie próbowałby przemycać brytyjskiego oficera w dzień, a wiedział, żeleżał w namiocie długi czas po tym, gdy Hakeswill go uderzył.Pamiętałschylanie się pod płótnem namiotu, widok obitej mosiądzem kolbymuszkietu, a potem tylko ból i nieświadomość.W pasie czuł ucisk.Zgadł popewnym czasie, że to jakiś człowiek opiera stopy na dywanie.Wypróbowałto założenie, usiłując się poruszyć i otrzymał kopniaka.Znów położył sięspokojnie.Jeden pies uciekł, przypomniało mu się.Jakoś wyślizgnął głowęz pętli liny i popłynął w dół rzeki, a dzieci krzyczały, biegnąc wzdłużbrzegów i rzucając kamieniami w łeb przestraszonego zwierzaka.Czyutonął? Sharpe nie pamiętał. Boże - pomyślał - ależ dzikim dzieciakiembyłem, dzikim jak jastrząb.Próbowali wytłuc z niego dzikość, tłukli, aż lałasię krew, a potem powiedzieli mu, że zle skończy.Wyprorokowali, żepowieszą go na Tyburn Hill.Dick Sharpe zawiśnie, szczając sobie po nogach,kiedy lina będzie mu się wpijać w gardło.Ale tak się nie stało.Był oficerem,dżentelmenem i wciąż żył.Pociągnął za więzy wokół nadgarstków, ale niedały się przesunąć.Czy Hakeswill jechał na tym samym wozie? Wydawało się to możliwe isugerowało, że sierżant szukał bezpiecznego miejsca, żeby zabić Sharpe a.Ale jak? Szybko, nożem? Było to nierzeczywiste życzenie, ponieważHakeswill nie był litościwy.Być może chciał odpłacić Sharpe owi,umieszczając go pod nogą słonia, tak żeby wrzeszczał i wił się, aż wielkiciężar nie pozwoli mu dłużej krzyczeć, a kości popękają i rozpadną się jakskorupki jajka. Wiedzcie, że grzech wasz dosięgnie was.Ile razy słyszał tesłowa z Biblii? Zazwyczaj były mu wbijane w domu dla znajd ciosem wgłowę przy każdej sylabie, a ciosy ciągnęły się, kiedy podawali zródłocytatu.Księga Liczb, rozdział trzydziesty drugi, wers dwudziesty trzeci,sylaba po sylabie, cios za ciosem, a teraz jego grzech go dosięgał i miał byćukarany za wszystkie wykroczenia, za które uniknął kary. Więc umrzyjdobrze - powie dział sobie.- Nie krzycz.Cokolwiek ma się stać, nie mogłobyć gorsze niż chłosta, którą otrzymał z powodu kłamstw Hakeswilla.Tobolało.Bolało jak cholera, ale nie krzyczał.Więc wytrzymaj ból i zgiń jakmężczyzna.Co powiedział mu sierżant Bywaters, kiedy wpychał mu do ustskórzany knebel? Bądz dzielny, chłopcze.Nie zawiedz regimentu.Więcmiał być dzielny i umrzeć dobrze, ale co potem? Pewnie piekło i wiecznośćmęki z rąk legionów Hakeswilli.Właściwie prawie jak w wojsku.Wóz zatrzymał się.Sharpe usłyszał stukot stóp na deskach, pomrukgłosów, a potem ktoś chwycił za dywan i pociągnął go.Mocno uderzył oziemię, a potem dywan podzwignięto i poniesiono. Umrzeć dobrze -pomyślał - umrzeć dobrze, ale łatwo to mówić.Nie wszyscy umieralidobrze.Sharpe widział silnych ludzi, dygocących z desperacji, kiedy czekalina wóz wyjeżdżający spod szubienicy, widział też innych, którzy udawali siędo wieczności tak dumnie i wyzywająco, że uciszali patrzący tłum.A jednakwszyscy, dzielni czy tchórzliwi, w końcu tańczyli na szubienicy, zwisając nasznurze z konopi z Bridport, a tłum śmiał się z ich drgawek.Nazywano tonajlepszym przedstawieniem kukiełkowym w Londynie.Nie było dobregosposobu na śmierć, chyba że w łóżku, we śnie, nieświadomie.Lub może wbitwie, przy lufie armaty, zmiecionym na tamten świat w jednym momencie.Słyszał stukot na kamieniach kroków ludzi, którzy go nieśli, a potempomruk głosów.Musiało być ich wielu, najwyrazniej z podnieceniemmówili wszyscy naraz.Poczuł, jak dywan jest trącany przez tłum.Potem byłniesiony w dół schodami.Tłumu już nie słyszał.Rzucono go na twardąpodłogę.Głosy zdawały się teraz donośniejsze, jakby był w środku budynkui nagle ogarnęło go absurdalne wrażenie, jak gdyby wniesiono go na jednąz aren walk kogutów, takich jak na Vinegar Street, gdzie jako dzieckozarabiał grosze, nosząc garnce porteru widzom, którzy byli albo posępni,albo szaleńczo podekscytowani.Długo tak leżał.Słyszał głosy, czasami nawet wybuchy śmiechu.Przypomniał sobie grubasa z Vinegar Street, dzięki zawodowi łapaczaszczurów bywającego w wielkich domach w zachodnim Londynie, którebadał dla swoich przyjaciół- złodziei. Byłby z ciebie niezły złodziej, Dicky- mawiał do Sharpe a, a potem chwytał go za ramię i pokazywał czekającena walkę koguty.- Który wygra, chłopcze, który? Sharpe zgadywał izazwyczaj ten ptak wygrywał. To szczęściarz - chwalił się przyjaciołomłapacz szczurów i rzucał Sharpe owi ćwierć pensa.- Dzieciak ma cholerneszczęście!. Ale nie tej nocy - pomyślał Sharpe.Nagle dywan chwycono, rozwinięto,a on wyturlał się nagi na twarde kamienie.Jego pojawienie się powitaływiwaty.Zwiatło oślepiło go, ale po chwili zobaczył, że znajduje się nawielkim kamiennym dziedzińcu oświetlonym płomieniami pochodniumieszczonych na otaczających go filarach.Dwóch ludzi w białych szatachchwyciło go, podciągnęło do pozycji stojącej i popchnęło na kamiennąławkę, gdzie, ku jego zdumieniu, uwolniono mu ręce i nogi oraz wyciągniętoknebel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]