Podstrony
- Strona startowa
- Shepherd Joel Próba krwi i stali 02 Petrodor
- Glen Cook Sny O Stali (2)
- Burroughs Edgar Rice Pellucidar (2)
- Daniel AB Krolowa Palmyry
- Burroughs Edgar Rice Ksiezniczka Marsa
- Lumley Brian Nekroskop I (SCAN dal 1088)
- Testament Mataresea 2GARSMF4QNC
- Bestie Konca Czasow
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom
- Witold Jablonski Dzieci Nocy (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfia-tek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedza, którą ona posiadała.Strzeżonego.Wyśle z nim trzech swoich najlepszych ludzi.- Jeżeli ci się nie uda, pozostanie już tylko jedno wyjście.Będę musiał uwolnić jednego z wielkich z Równiny.Koncentracja Wyjca natychmiast się rozproszyła.Straszny lament wydarł się z jego ust.Potem ta mała kupka łachmanów zachichotała.- Możesz uważać ją za schwytaną.Sam mam z nią rachunki do wyrównania.Długi Cień patrzył, jak worek łachów odpłynął w powietrzu, zabierając ze sobą swój smród.Być może na pierwszą torturę będą się składać mydło i woda.Posłał po swoich trzech najlepszych Gwardzistów, odbył z nimi krótką naradę, potem ponownie skontaktował się z Wirującym Cieniem.Wirujący nie odpowiadał.Był zajęty.Albo martwy.Wycofał się do swej kryształowej wieży.Przycupnięte na jej szczycie wrony spoglądały w dół.Nadszedł czas, by coś z nimi zrobić.Raz na zawsze.Zaraz po tym jak wyśle cienie do Dejagore.XLVIMogaba był znacznie bardziej zaskoczony naszym spotkaniem niż ja.Nagła niechęć wykrzywiła rysy jego twarzy, co mogło stanowić miarę odczuwanego zdziwienia.Zawsze ściśle kontrolował uczucia jakie zdradzał wobec świata.Grymas na jego twarzy trwał krótką chwilę.Zmienił trasę swego marszu, by podejść bliżej.Zanim do mnie dotarł, Ram już stał obok, między nim i mną, Abda pojawił się po mojej lewej ręce.Narayan zadbał o to, by żaden obcy nie wyrządził mi krzywdy.Z przodu Sindhu przeklinał światło i poganiał ludzi.Wybór był prosty: uderzyć natychmiast albo zginąć.- Pani.- powiedział Mogaba.- Myśleliśmy, że nie żyjesz.Potężny mężczyzna, na którego ciele nie było nawet uncji zbędnego tłuszczu, zbudowany niczym baśniowy heros.Ciemniejszy niż Klinga.Skończony dowódca, jeden z Nar, potomków pierwotnej Czarnej Kompanii.Konował zwerbował go w Gea-Xle, podczas naszej podróży na południe.Nar tworzyli w tym mieście odrębną kastę żołnierzy.Z tysiącem Nar skończyłabym z Władcami Cienia tak szybko, jak tylko ludzie nadążyliby maszerować.Pozostało ich przy życiu zapewne nie więcej jak piętnastu lub dwudziestu.Wszyscy lojalni wobec Mogaby.- Doprawdy? Jestem twardsza, niż ci się wydaje.- Jego żołnierze wspinali się na wał otaczający obóz w ślad za moimi, starając się dopaść Wirującego Cienia, zanim ten zdąży zareagować.Podejrzewam, że to ludzie Mogaby wywołali ten potok świateł.Na miejscu Wirującego prędzej spodziewałabym się ataku właśnie z jego strony.- Czy masz Lancę? - zapytał.Tym mnie zupełnie zaskoczył.Sądziłam, że raczej porozmawiamy o oblężeniu lub o tym, które z nas ma poważniejsze podstawy do roszczeń względem Kapitanatu.- Jaką lancę?Uśmiechnął się.Uspokojony.- Sztandar.Murgen go stracił.A więc jednak naginał prawdę.Przeszłam do interesów.Nie mieliśmy zbyt dużo czasu.Ludzie z Ziem Cienia gotowali się by, nam przerwać rozmowę.- Jak źle jest z wami? Nie mam żadnych weteranów i niewielu wyszkolonych ludzi.Mogę ich tylko nękać, ale nie przerwę oblężenia.- Nie jest z nami najlepiej.Ostatni atak o mało nas nie załatwił.Gdzie zebrałaś swe siły? Z kim jeździsz? Murgen widział na własne oczy, że Konował zginął.- Wrogowie Władców Cienia są moimi przyjaciółmi.- Lepiej udawać tajemniczość, niż się dzielić informacjami za darmo.- Dlaczego nie skończysz z Władcami Cienia? Nie mogłam uniknąć kłamstwa.Więc skłamałam.- Mojego przyjaciela nie ma już przy mnie.- A kto był z tobą dzisiaj?- Każdy może wdziać zbroję.Uśmiechnął się nieznacznie, ukazując końce ostrych zębów.- A więc Kapitanat.Nie zamierzasz mnie stąd wyzwolić, prawda?Mówiliśmy językiem Miast Klejnotów; oboje nie mieliśmy ochoty, by nasi towarzysze uczestniczyli w tej rozmowie.Wewnątrz obozu podniosły się krzyki.Wrzasnęłam:- Narayan! Pośpiesz się!Żołnierze Ziem Cienia po naszej lewej stronie gotowi byli w każdej chwili rzucić się na nas.Zwróciłam się do Mogaby:- Z Kapitanatem nie będzie problemu.Sukcesja jest zapewniona.Kiedy Kapitan ginie, jego miejsce zajmuje Porucznik.- Tradycja mówi, że Kapitana należy wybrać.Oboje mieliśmy rację.Mogaba krzyknął:- Sindawe! Idziemy! To się nie uda!Łucznicy i artylerzyści na murach mieli mnóstwo roboty z osłanianiem jego odwrotu.- Oboje wiemy więc, jakie zajmujemy stanowiska, Pani.- Czyżby? Nie mam żadnych wrogów, prócz tych, którzy sami decydują się nimi zostać.Jestem zainteresowana jedynie zniszczeniem Władców Cienia.Moi ludzie kolejno przebiegali obok.Mogaba pobiegł za nimi.Fala żołnierzy Cienia toczyła się na nas.Mogaba uśmiechnął się do mnie szeroko, odwrócił i skierował w stronę zwisających z murów lin.Ram popędzał mnie.- Szybciej, Pani!Pobiegłam szybciej.Wataha ludzi Cienia pognała za moim oddziałem, uważając nas widocznie za łatwiejszą zdobycz.Na wzgórzach któryś z obserwatorów wykazał tyle inicjatywy, by ich zwieść, każąc dąć w trąby.Odpuścili sobie pościg.A my zniknęliśmy w ciemnych szczelinach.Zebraliśmy się.Zapytałam Narayana:- Czy zbliżyliśmy się do niego wystarczająco?- Mielibyśmy go, gdyby nie tamci.Sindhu był nie dalej jak dziesięć stóp.- A gdzie on się podział? - Sindhu nie wrócił.Nienawidziłam myśli, że mogłabym go stracić.Narayan uśmiechał się.- Jest cały i zdrowy.Straciliśmy tylko dwóch Dusicieli.Ci, których z nami nie ma, zostali ogarnięci przez pościg i uciekli do miasta.Choć raz nie miałam mu za złe tego uśmiechu.- Bystry pomysł, Narayan.Myślisz, że tam również mogą znaleźć przyjaciół?- Kilku na pewno.Głównie jednak chciałem, by odnaleźli twoich przyjaciół.Tych, którzy nie są szczególnie oczarowani tym Mogabą.Mogaba nie stanowił na razie poważnego problemu.Nie mógł sprawić mi kłopotów.Lekarstwem na niego było zostawienie go w mieście, by tam zgnił.Miałam zamiar najzwyczajniej udawać, że szukam sposobów na wyzwolenie miasta, a w tym czasie szkolić swoich ludzi, dopóki nie pozbędą się iluzji, że są żołnierzami.Tymczasem Mogaba za mnie będzie szarpał wroga.Wada tego planu była oczywista - Wirujący Cień miał przyjaciół, którzy mogli się zdecydować, iż należy wreszcie mu pomóc.Dejagore oraz otaczające je ziemie nie były wiele warte, jednak w miarę upływu czasu miasto nabrało symbolicznego znaczenia.Dalej na południe Ziemie Cienia były znaczne gęściej zaludnione.Ich mieszkańcy będą uważnie przyglądać się temu, co się tutaj dzieje.Bitwa o Dejagore może zdecydować o losie imperium Władców Cienia.Jeśli stracą miasto, a my zachowamy wystarczającą ilość sił, by ruszyć na południe, uciśnieni mogą się zbuntować.Wszystkie te myśli przebiegały mi przez głowę, kiedy starałam się zebrać w sobie na tyle, żeby pokonać wzgórza i dotrzeć do obozu.Nie udało mi się.Ram musiał mi pomóc.XLVIIJeźdźcy zatrzymali się, spoglądając na wzgórze obok drogi.Kobieta powiedziała:- Z pewnością nie pozwala im się lenić.To, co jeszcze kilka tygodni temu było nagim szczytem wzgórza, teraz pokrywał labirynt kamiennych konstrukcji.Budowa wyglądała, jakby prowadzono ją nieprzerwanie, dzień i noc.- Ona umie postawić na swoim.- Konował rozmyślał, jak też Pani wiedzie się na południu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]