Podstrony
- Strona startowa
- Hobb Skrytobójca 3 Wyprawa Skrytobójcy
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 2 Dwie Wieze
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- King Stephen Talizman
- LINUXADM
- Terry Pratchett Mundodisco 25 La Verdad
- Robert Dallek Lyndon B. Johnson, Portrait of a President (2004)
- Kaska Zariatyda Zapolska G
- AutoCad 2005 PL podrecznik uzytkownika
- Kosinski Jerzy Gra
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W rzeczywistości lunch ipodwieczorek wyróżniały się tym, że w ich porze całe towarzystwo zasiadało i jadłorazem; między lunchem a podwieczorkiem natomiast, oraz przedtem i potem, każdy jadłz osobna; trwało to od jedenastej przed południem do pół do siódmej po południu, wtedybowiem wystrzelił pierwszy fajerwerk.Fajerwerki były dziełem Gandalfa.Nie tylko jetutaj przywiózł, lecz także sam wymyślił i zmajstrował, a najbardziej kunsztowneosobiście puszczał.Nie brakowało wszakże mnóstwa pospolitszych rac, bombek, młynkówiskrzących, żyrandoli, świec krasnoludzkich, elfowych ogniotrysków, goblinowych24pukawek i brylantowych błyskawic.Wszystkie były wspaniałe.Gandalf z wiekiem corazbardziej doskonalił się w swojej sztuce.Były rakiety, wzbijające się jak chmara roziskrzonych ptaków z miłymświergotem.Były zielone drzewa, którym słupy czarnego dymu zastępowały pień, liścierozwijały się nagle jakby w błyskawicznym wybuchu wiosny, ze świecących gałęzipłomienne kwiaty sypały się na tłum zdumionych hobbitów i w ostatniej sekundzie, gdyjuż zdawało się, że musną podniesione twarze - znikały w obłoku słodkiego zapachu.Były fontanny motyli, które migocąc wyfruwały z korony drzew.Były kolumnyróżnobarwnych płomieni, które w górze zamieniały się w lecące orły, żeglujące statki lubciągnące kluczem łabędzie; były czerwone błyskawice i ulewy złotego deszczu; był lassrebrnych włóczni, które znienacka wystrzeliły z krzykiem w niebo, jak armia do ataku, aspadły potem do rzeki z sykiem niby setki gorących węży.Była wreszcie ostatnianiespodzianka na cześć Bilba i ta najbardziej zadziwiła hobbitów, zgodnie zzamierzeniem Gandalfa.Zwiatła zgasły.Wzbił się olbrzymi kłąb dymu.Dym przybrałkształt odległej góry, a szczyt jej zaczął się żarzyć, po czym wykwitły z niego zielone iszkarłatne płomienie.Wyfrunął spośród nich czerwonozłocisty smok - nie dorastałwprawdzie rzeczywistych rozmiarów Smauga, ale wydawał się straszliwie wielki.Ogieńział z paszczy, ślepia błyskały ku ziemi; z hukiem i świstem zatoczył trzykroć koło nadgłowami widzów.Wszyscy naraz kucnęli, a ten i ów padł nawet plackiem.Smokprzemknął niby pociąg pospieszny, wywinął kozła z ogłuszającym trzaskiem i pękł NadWodą.- To hasło do kolacji - powiedział Bilbo.Natychmiast rozwiał się przykry nastrój istrach, skuleni hobbici zerwali się na równe nogi.Każdy dostał wyśmienitą kolację, awybrańcy zostali zaproszeni na specjalny rodzinny obiad, podany w największej altanie,tej, w której rosło drzewo.Liczbę zaproszonych gości ograniczono do dwunastu tuzinów(hobbici taką ilość nazywają grosem, ale nie bardzo wypadało używać tego określenia doosób; gości dobrano spośród wszystkich rodzin, spokrewnionych z obu solenizantami,dołączając kilku serdecznych, chociaż nie spowinowaconych przyjaciół (jak na przykładGandalf).Przyjęto także do wybranego grona wielu młodych hobbitów, za pozwoleniemich rodziców; hobbici są pobłażliwi pod tym względem dla swoich dzieci i chętniepozwalają im wieczorem dłużej się bawić, zwłaszcza gdy zdarza się sposobnośćbezpłatnej kolacji.Hodowla młodych hobbitów wymaga wielkiej ilości paszy.Było mnóstwo Bagginsów i Boffinów, a także wielu Tuków i Brandybucków; niebrakowało rozmaitych Grubbów (krewnych ze strony matki Bilba) oraz Czubbów(powinowatych przez dziadka, wielkiego Tuka), a także wyróżnionych zaproszeniemprzedstawicieli takich rodzin, jak Burrowsowie, Bolgerowie, Bracegirdle owie,Brockhouse owie, Goodbody owie, Hornblowerowie i Proudfootowie.Wielu z nichłączyły z Bilbem bardzo nikłe więzy pokrewieństwa, a niektórzy pierwszy raz odwiedzaliHobbiton, mieszkając w odległych kątach kraju.Nie zapomniano również o Bagginsachz Sackville.Zasiedli do stołu Otho i jego małżonka Lobelia.Nie lubili Bilba, a Frodawręcz nienawidzili, lecz zaproszenia, wypisane złotym atramentem, wyglądały takimponująco, że nie śmieli odmówić.Zresztą kuzyn Bilbo od lat specjalizował się wsztuce kuchennej i stół jego cieszył się wielką sławą.Stu czterdziestu czterech gości liczyło więc na rozkosze uczty, jakkolwiek zpewną obawą myślało o przemówieniu, które gospodarz miał wygłosić przy deserze(nieunikniony punkt programu)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]