Podstrony
- Strona startowa
- [Alexandre Dumas] Il Conte di Montecristo
- dumas aleksander towarzysze jehudy
- dołęga mostowicz tadeusz bracia dalcz i s ka tom ii
- Dickson Gordon R. Nekromanta (2)
- Carroll Jonathan Kosci ksiezyca (2)
- Henryk Sienkiewicz panwolodyjowski
- Masterton Graham Ikon
- Balcerzan Edward Poezja Polska w latach 39 68
- Moorcock Michael Saga o Elryku Tom 2 Perłowa Forteca
- Engels Rozwój socjalizmu od utopii do nauki (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biła godzina trzecia.Co miał zrobić Roland? Czy stanąć w jakiej innej oberży? W Bourgu znali go jednakwszyscy.Zresztą jego wojskowy koń mógł wzbudzać podejrzenia, a najistotniejszymwarunkiem powodzenia było zachowanie jego obecności w Bourgu w tajemnicy.Mógł się ukryć w zamku Noires-Fontaines; ale czyż mógł być pewny dyskrecji służby?Michał i Jakub nic by nie pisnęli.Tych Roland był pewny.Milczałaby również Amelia.Ale Karolina, córka stróża więziennego?Była trzecia rano; wszyscy spali.Najpewniej byłoby skomunikować się z Michałem.Tenpotrafi go ukryć.Roland skręcił na drogę do Pont-d'Ain.Przejeżdżając koło kościoła w Brou, Roland spojrzał na koszary żandarmerii.Prawdopodobnie kapitan i żandarmi spali snem sprawiedliwych.Roland przeciął skrawek lasu.Na skraju dojrzał dwóch ludzi, przemykających chyłkiem iniosących sarnę, przywiązaną za cztery nogi do kija.Zdawało mu się, że poznaje tych ludzi po ich ruchach.Ruszył wprost na nich.Ludzie, widząc jezdzca, rzucili łup do rowu i poczęli umykać przez pole w kierunku lasuSeillon. Hej, Michale! zawołał Roland, coraz bardziej przekonany, że to jego ogrodnik.213Michał stanął.Drugi jednak wyrywał dalej w pole. Hola! Jakubie! zawołał Roland.Drugi również stanął.Skoro ich poznano, po co uciekać; zresztą wołanie nie było grozne,raczej przyjacielskie. Zdaje się odezwał się Jakub że to pan Roland. Czy to naprawdę tylko on? zauważył Michał.Roland, jakby odgadując ich obawy, zawołał: No tak, to ja!W chwilę potem Michał i Jakub byli przy nim.Młody człowiek, uprzedzając pytania, zwrócił się do nich ze słowami: Milczeć, kłusownicy! Kładzcie kozę na konia za mną i marsz do domu! Nikt niepowinien wiedzieć, że jestem w Noires-Fontaines; nawet moja siostra.Michał i Jakub wykonali rozkaz i trójka podążyła ku zamkowi.Sto kroków przed domem Roland wysłał ich na zwiady.Na znak, że wszędzie cicho i spokojnie, Roland podjechał, zsiadł z konia i wszedł wotwartą bramę.Michał odprowadził konia do stajni, po czym odniósł kozę do kuchni.Roland tymczasem wszedł do pawilonu i zapalił ogień.Michał przyniósł coś do zjedzenia,Jakub przygotował łóżko.Obaj przypatrywali się w milczeniu Rolandowi, gdy ten posilał się, ale nie bez niepokoju.Rozeszła się już bowiem wiadomość o wyprawie do Seillon i o tym, że kierował nią Roland.Zjadłszy kolację, Roland podniósł głowę i zawołał Michała. Ach, jesteś tu? rzekł Roland. Czekałem na rozkazy. Oto moje rozkazy.Tylko słuchaj dobrze. Słucham. Chodzi o życie lub śmierć.Chodzi nawet o mój honor. Niech pan mówi, panie Rolandzie.Roland wyjął zegarek. Jest piąta.Bądz koło oberży Belle-Alliance w chwili, gdy ją będą otwierali, nibyprzechodząc tamtędy, i pogadaj z tym, który będzie otwierał. To będzie pewnie Piotr. Piotr, czy kto inny, byleś się od niego dowiedział, kto przyjechał na koniu, idącym zkrocza.Wiesz, co to z krocza? Ja myślę.To taki koń, co chodzi jak niedzwiedz, obiema prawymi i obiema lewyminogami jednocześnie. Doskonale!.Dowiesz się też, czy ten podróżny ma zamiar odjechać dziś rano, czy teżpopasie przez cały dzień. Dowiem się na pewno. No to, jak się dowiesz, przyjdz mi powiedzieć.Ale sza o moim pobycie tutaj.Gdyby ciępytano o mnie, powiedz, że wczoraj przyszedł list, że jestem w Paryżu przy pierwszymkonsulu. Dobrze.Michał odszedł, a Roland położył się spać.Jakub pozostał na straży.Gdy Roland obudził się, Michał był już z powrotem, dowiedziawszy się o wszystkim.Jezdziec, przybyły w nocy, miał odjechać pod wieczór; w księdze gości zapisał się: Obywatel Valensolle, jadący z Lugdunu do Genewy.Był to sekundant Alfreda de Barjolsa, którego Roland zabił w pojedynku koło fontanny wVaucluse; to on prawdopodobnie odegrał rolę widma w klasztorze Kartuzów w Seillon.Roland wnosił z tego, że towarzysze Jehudy nie byli zwykłymi złodziejami.Wszak mówiono214po cichu, że są to synowie z dobrych rodzin szlacheckich, którzy zdobywają pieniądze wwariackich napadach, narażając się na szafot, aby zasilać Bretończyków, walczących nazachodzie Francji za sprawę Burbonów.215NatchnienieRoland, jak widzimy z przebiegu pościgu, mógł schwycić jednego lub dwóch ściganych.Mógł ująć pana de Valensolle'a, który prawdopodobnie odpoczywał po całonocnej pracy.Wystarczyłoby parę słów, napisanych do kapitana żandarmerii, a pan Valensolle zostałbyosaczony w łóżku.Ale aresztowanie de Valensolle'a byłoby ostrzeżeniem dla reszty bandy, która mogłabynatychmiast uciec za granicę.Lepiej zatem było poczekać, odnalezć różne ślady, które powinny były zbiec się w jednymmiejscu i zarzucić sieci na całą kompanię, chociażby dojść miało do groznej potyczki.Dlatego też należało śledzić dalej de Valensolle'a w jego domniemanej podróży doGenewy.Roland postanowił więc, że ukryje się w pawilonie i że tropieniem zwierzyny zajmą sięMichał z Jakubem.Było prawdopodobne, że pan de Valensolle nie wyruszy w dalszą drogę przed nadejściemnocy.Roland rozpytał o tryb życia swej siostry od czasu wyjazdu matki.Dowiedział się, że Amelia nie oddalała się ani razu z zamku i że sposób jej życia pozostałniezmieniony.Zaniechała tylko zwykłych spacerów, które odbywała z panią de Montrevel.Poobiedzie wracała do swego pokoju z Karoliną i już go nie opuszczała.Wobec tego Michał i Jakub mogli po szóstej zniknąć.O szóstej, istotnie, obaj uzbrojeni w strzelby wymknęli się z zamku.Otrzymali przedtem rozkaz, aby iść śladem konia, chodzącego z krocza.Michał miał zaczaić się naprzeciw fermy Belle-Alliance, Jakub zaś miał stanąć naskrzyżowaniu trzech dróg: do Saint-Amour, Saint-Claude i Nantuy.Ta ostatnia prowadziłatakże do Genewy.Pan de Valensolle musiał wybrać jedną z tych trzech dróg.Mniej więcej w tym czasie, kiedy ojciec i syn mogli już zajmować swoje stanowiska, toznaczy około godziny siódmej wieczorem kareta pocztowa zatrzymała się przed bramą.Rozległ się dzwonek.Otwieranie bramy należało do obowiązków Michała.Michał jednak nie zjawił się i bramęmusiała otworzyć Karolina.Pomimo mroku poznała przybysza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]