Podstrony
- Strona startowa
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo (3)
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Feist Raymond E & Wurst Janny Imperium 03 WÅ‚adczyni Imperium
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Trylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd (3)
- Trylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd
- Duncan Dave Siódmy Miecz 2 Dar MądroÂści
- Chruszczewski Czeslaw Fenomen kosmosu (2)
- Szkrudlik Maria z Magdali
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to sygnał do przekroczenia zatoki Annwnu, blasksięgający w ciemność między światami.Co myślą zmarli - zastanawiałem się.Czyhorda dusz tłoczy się wokół Mai Dun, by ujrzeć Wezwanie? Wyobraziłem sobieodbicia płomieni, migocące w ostrzach Mostu z Mieczy i może sięgające w głąbsamych zaświatów, i wystraszyłem się.Błyskawice znikły i teraz nic się nie działo,pominąwszy gigantyczne zmagania ognia, lecz myślę, że wszyscy byliśmy świadomitego, że świat drży na krawędzi zmiany.Wtem, nie wiedzieć kiedy, przyszedł następny znak.Galahad ujrzał gopierwszy.Przeżegnał się, wpatrzony w okno, jakby nie mógł uwierzyć własnymoczom, po czym wskazał na wielki pióropusz dymu, który rzucał welon na gwiazdy.- Widzicie? - spytał i wszyscy rzuciliśmy się, by popatrzeć w górę.I ujrzałem, że na niebie wyrastają światła nocy.Wszyscy oglądaliśmy już kiedyś takie światła, chociaż nieczęsto, ale ichpojawienie się w tę noc było z pewnością znaczące.Początkowo migotała tylkoniebieska poświata, z każdą chwilą coraz mocniejsza i jaśniejsza, aż dołączyła do niejczerwona kurtyna ognia, tworząc falującą oponę, zawieszoną pośród gwiazd.Merlinpowiadał mi, że takie światła są rzeczą zwyczajną na północy, lecz te wisiały napołudniu i, o cudzie!, nagle całą przestrzeń nad naszymi głowami zalały niebieskie,srebrne i szkarłatne kaskady.Wszyscy wybiegliśmy na dziedziniec, by lepiej widzieć,i staliśmy tam rażeni zachwytem i lękiem, a niebiosa płonęły.Z dziedzińca niewidzieliśmy już ogni Mai Dun, lecz te odbijały się na południowym niebie, gdyjeszcze bardziej niesamowite światła rozpinały cudowny łuk nad naszymi głowami.- Czy teraz wierzycie, biskupie? - spytał Culhwch.Emrys nie mógł wykrztusić słowa, ale wreszcie zadygotał i dotknąłdrewnianego krzyża wiszącego na piersi.- Nigdy nie zaprzeczaliśmy istnieniu innych mocy - powiedział cicho.-Chodzi jedynie o to, że wierzymy, iż nasz bóg jest jedynym prawdziwym bogiem.- A inni bogowie to niby czym są? - spytał Cuneglas.Emrys zmarszczył czoło, początkowo nieskłonny odpowiadać, lecz uczciwośćnie pozwoliła mu na milczenie.- Są mocami ciemności, panie królu.- Niewątpliwie mocami światła - rzekł zachwycony Artur, bo nawet on byłporuszony.Ten Artur, który wolałby, aby bogowie nigdy się z nami nie kontaktowali,ujrzał ich moc i był wniebowzięty.- Co więc się teraz stanie? - spytał.Zadał to pytanie mnie, ale odpowiedział biskup Emrys.- Ktoś albo coś umrze, panie - powiedział.- Umrze? - powtórzył Artur, nie będąc przekonany, czy słuch go nie myli.Emrys udał się pod krużganki, jakby obawiał się czarów, które migotały ipłonęły tak jasno poniżej gwiazd.- Ofiara jest częścią każdej wiary - rzekł pedantycznie.- Nawet my wierzymyw jej moc.Z tym zastrzeżeniem, iż w chrześcijaństwie to Syn Boży został zabity, abyjuż nikt następny nie musiał iść pod nóż ofiarny, ale nie znajduję żadnej innej wiary,w której śmierć nie byłaby częścią misteriów.Ozyrys został zabity.- Nagle zdałsobie sprawę, że mówi o kulcie Izydy, zakazanym przez Artura, i spiesznie dodał: -Mitra też zginął, a jego kult wymaga ofiar z byków.Wszyscy nasi bogowie umierają,panie, i wszystkie religie, wyjąwszy chrześcijaństwo, odtwarzają ich śmierć jakoczęść kultu.- My, chrześcijanie, wyszliśmy poza śmierć, w życie - zauważył Galahad.- Bogu niech za to będzie chwała - zgodził się z nim Emrys, robiąc znakkrzyża.- Lecz Merlin nie.- Zwiatła na niebie spotężniały; przypominały wielkiebarwne kurtyny.- Umieranie zapewnia najpotężniejsze czary - rzekł z naganą biskup.- Miłosierny Bóg nie zezwala na zabijanie i skończył z nim, uśmiercając swego Syna.- Merlin nie składa krwawych ofiar - rzucił z gniewem Culhwch.- Składa - powiedziałem cicho.- Zanim udaliśmy się po Kocioł, złożył wofierze człowieka.Powiedział mi o tym.- Kogo? - ostro zapytał Artur.- Nie wiem, panie.- Pewnie tylko tak plótł - rzekł Culhwch, spozierając w górę.- Duby smaloneto Merlinowa specjalność.- Lub, co bardziej prawdopodobne, mówił prawdę - rzekł Emrys.- Starereligie domagały się wiele krwi i zwykle była to ludzka krew.Oczywiście, wiemybardzo mało, ale pamiętam, jak stary Baliz opowiadał mi, że druidowie lubili zabijać.Zwykle więzniów.Niektórych spalano żywcem, innych wrzucano do dołów śmierci.- I niektórzy z nich uciekli - dodałem cicho, gdyż mnie samego, naonczasmałe dziecię, ciśnięto do druidowego dołu śmierci, a ucieczka spośród tychstrasznych, potrzaskanych, umierających ciał zaprowadziła mnie do Merlina, którymnie adoptował.Emrys zignorował mój wtręt.- Zdarzały się okazje, kiedy, oczywiście, konieczna była cenniejsza ofiara.WElmet i Cornovii nadal wspomina się o ofierze złożonej w Czarnym Roku.- Co to była za ofiara? - zapytał Artur.- Może to tylko legenda - kontynuował Emrys - gdyż zdarzenie miało miejscew zbyt zamierzchłych czasach, iżby zachowała się o nim dokładna pamięć.- Biskupopowiadał o Czarnym Roku, w którym Rzymianie opanowali Ynys Mon, wyrywającserce druidyzmu; to mroczne wydarzenie nastąpiło ponad czterysta lat temu.- Aleludzie w tamtych stronach nadal gadają o ofierze króla Cefydda.Dawno słyszałem tęopowieść, ale Baliz wierzył w jej prawdziwość.Cefydd, oczywiście, stanął naprzeciwrzymskiej armii i groziła mu klęska, tak więc złożył w ofierze to, co miałnajcenniejszego.- Czyli.? - naciskał go Artur.Zapomniał o światłach na niebie i wpatrywałsię nieruchomo w biskupa.- Własnego syna, oczywiście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]