Podstrony
- Strona startowa
- Defoe Daniel Przypadki Robinsona Crusoe
- Defoe Daniel Przypadki Robinsona Kruzoe
- defoe daniel przypadki robinsona kruzoe (2)
- Daniel AB Krolowa Palmyry
- Pennac Daniel Wszystko dla potworow
- Daniel Goleman Inteligencja emocjonalna
- Pacynski Tomasz Sherwood
- Adobe.Photoshop.7.PL.podręcznik.uzytkownika.[osloskop.net]
- Bestie Konca Czasow
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie byle kto, tylko szef sztabu.Wyszeptał coś krótko.Twarz prezydenta ani drgnęła. Coś nie tak? spytał angielski premier, gdy szef sztabuodszedł. Wygląda na to, że mamy problem. Jaki problem?Prezydent spojrzał ponad stołem na prezydenta Rosji. Kłopoty w lesie pod Moskwą. Możemy coś zrobić? Modlić się.Limuzyna marki Jaguar należąca do Grahama Seymourastała zaparkowana przy Upper Brook Street.Kiedy do niej wsiadł,była 6:20 rano czasu londyńskiego.Eskortowany przez dwa motocykle londyńskiej policjipojechał na południe do Hyde Park Corner, a stamtąd na zachód kuKnightsbridge, następnie znowu na południe wzdłuż Sloane Streetaż do Royal Hospital Road.O 6:27 samochód zatrzymał się przeddomem Wiktora Orłowa przy Cheyne Walk, a o 6:30 Seymourwchodził do wspaniałego gabinetu Orłowa, słuchając, jak dzwonipiękny zegar z pozłacanego mosiądzu.Orłów zawsze twierdził, żepotrzebuje jedynie trzech godzin snu dziennie.Siedział przybiurku, był świeży i nieskazitelnie ubrany, po ekranachkomputerów przelatywały liczby z azjatyckich giełd.Na wielkimplazmowym telewizorze stojący przed budynkiem Kremla reporterBBC mówił poważnym tonem o światowej gospodarce na skrajukryzysu.Orłów uciszył go pilotem. Co ci idioci mogą wiedzieć, co, panie Seymour? Akurat tak się składa, że wiem, jak mało. Wygląda na to, że miał pan długą noc.Proszę, niech pansiądzie.Proszę mi powiedzieć, jak mogę panu pomóc?Wiktor Orłów wkrótce pożałował, że zadał to pytanie.Rozmowa, która potem nastąpiła, nie została nagrana,przynajmniej nie przez MI5 ani żaden inny wydział brytyjskiegowywiadu.Trwała osiem minut, o wiele dłużej, niż Seymour bychciał, ale należało się tego spodziewać.Seymour prosił Orłowa,by na zawsze zrzekł się czegoś bardzo cennego.Tak naprawdęOrłów i tak już stracił tę rzecz.Ale mimo to nie chciał jej puścić,tak jak osoba, która przeżyła zamach bombowy, nie chce puścićciała kogoś, kto miał mniej szczęścia.Wymiana zdań nie była przyjemna, ale tego też należało sięspodziewać.Wiktora Orłowa nie można było nazwać miłymczłowiekiem nawet przy największej dozie dobrej woli.Mówilipodniesionym głosem, padły pogróżki.Służba Orłowa, chociażniebywale dyskretna, nie mogła nic poradzić na to, że słyszała całąrozmowę.Padały słowa takie jak obowiązek i honor.Wyraznieusłyszeli też słowo ekstradycja , a zaraz potem także nakazaresztowania.Usłyszeli dwa nazwiska: Suchowa oraz Czernow , zdawało im się także, że gość wspomniał o ponownymzbadaniu politycznych i biznesowych operacji pana Orłowa wWielkiej Brytanii.Wreszcie usłyszeli, jak gość mówi: Czy nie może raz w życiu zrobić pan tego, co należy? NaBoga! Chodzi o życie czworga ludzi! W tym Grigorija!.Zapadła głucha cisza.Anglik wyszedł chwilę pózniej zbiura, a gdy spoglądał na zegarek, na jego twarzy malowało sięniezadowolenie.Zbiegł po schodach, przeskakując co drugi stopień, i wsiadłdo czekającego jaguara.Gdy samochód ruszył, zadzwonił podtelefon alarmowy przy Downing Street.Dwie minuty pózniejrozmawiał bezpośrednio z premierem, który musiał przeprosić iwstać od śniadania, żeby odebrać telefon.W Londynie była 6:42, ana odizolowanej daczy w brzozowym lesie pod Moskwą 9:42.Brytyjski premier wrócił do stołu. Wygląda na to, że nadszedł czas na trójstronne rozmowyz naszym przyjacielem. Mam nadzieję, że masz dla niego coś naprawdę dobrego. Mam.Pytanie tylko, czy będzie w stanie dotrzymaćswojej części umowy?Na widok wstających równocześnie dwóch przywódców pozgromadzonych wokół sali pracownikach Kremla przebiegłniespokojny szmer.Widzieli, że szczegółowo zaplanowanemu śniadaniu groziłnieprzewidziany incydent.Jedyną osobą, której najwyrazniej to niezdziwiło, był rosyjski prezydent.Stał już, gdy obaj przywódcy do niego podeszli. Musimy porozmawiać powiedział premier. Naosobności.Po cichu wymknęli się do pokoju obok Sali ZwiętegoJerzego w obecności tylko najbliższych doradców.Tak jakspotkanie, które właśnie odbyło się w biurze Wiktora Orłowa, totakże nie było przyjemne.Również mówiono podniesionymigłosami, chociaż nikt na zewnątrz ich nie usłyszał.Kiedyprzywódcy wyszli, rosyjski prezydent wyraznie się uśmiechał, conie zdarzało mu się często.Miał też komórkę przy uchu.Pózniej rzecznicy przywódców na pytania prasyodpowiadali dokładnie w ten sam sposób, że chodziło o rutynowąkwestię sporządzenia harmonogramu.Może i rzeczywiściechodziło o harmonogram, ale kwestia zdecydowanie nie byłarutynowa.67Aubianka, MoskwaNa czwartym piętrze centrali FSB mieści się zestaw biurzajmowanych przez najmniejszą i najtajniejszą jednostkęorganizacji.Znana jest jako Wydział Koordynacji i składa się zweteranów służb, którzy zajmują się najdelikatniejszymi zpolitycznego punktu widzenia sprawami.Na chwilę przed dziesiątątego ranka dowódca jednostki, pułkownik Leonid Milczenko, stałna baczność przy swoim biurku fińskiej produkcji ze słuchawkąprzy uchu.Chociaż Milczenko w zasadzie pracował dla prezydentaRosji, rzadko bezpośrednio ze sobą rozmawiali.Ta wymiana zdańbyła krótka i nieprzyjemna. Milczenko, załatw to.Niczego niespierdol.Jasne? Pułkownik kilka razy powiedział Da , po czymodłożył słuchawkę. Wadim?Aysa głowa Wadima Striełkina, jego zastępcy, zajrzała dopokoju. Jaki mamy kłopot? Iwana Charkowa. Co znowu?Milczenko wyjaśnił. Ja pierdolę! Sam bym lepiej tego nie ujął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]