Podstrony
- Strona startowa
- Laurens Stephanie Czarna Kobra 03 Zuchwała narzeczona(1)
- Czarna Kobra 03 Zuchwała narzeczona Laurens Stephanie
- Brooke Lauren Heartland 06 Kiedyś zrozumiesz
- Brooke Lauren Heartland 05 Co ma być, to będzie
- Lauren Oliver Delirium 01
- Corel PHOTO PAINT (4)
- Allbeury Ted Wszystkie nasze jutra
- PoematBogaCzlowieka k.4z7
- Lem Stanislaw Cyberiada
- Kazantzakis Nikos Ostatnie kuszenie Chrystusa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Inne rzeczy? Płaci ci, żebyś z nią sypiał? - wypaliłam, zanim zdążyłam pomyśleć, comówię.- Nie! - powiedział ostro, wbijając we mnie stalowe spojrzenie.- Przepraszam, towcale nie takie dziwne, że się nad tym zastanawiasz.Też jestem nieco wyczulony na tympunkcie.Krótka odpowiedz brzmi - nie, nie sypiam z nią, ale bliższe prawdy jest przyznanie,że nie wiem, jak długo uda mi się utrzymać ten stan rzeczy.Na pewno na początku niemyślałem, że coś takiego może wchodzić w grę, ale zaczyna być coraz bardziej jasne, że tegosię ode mnie oczekuje.- A co z jej mężem?- A co ma być?- Nie obchodzi go, że żona wynajęła pięknego młodego faceta, żeby bywał u niej wdomu, pomagał w różnorakich działaniach charytatywnych, towarzyszył podczasromantycznych weekendowych wypraw do Stambułu? Można by pomyśleć, że nie byłbyzachwycony.- Poczułam lekkie mrowienie, kiedy pośrednio nazwałam go pięknym.- A dlaczego nie miałby być zachwycony? Dopóki ona zachowuje dyskrecję i go nieośmiesza oraz jest dostępna, kiedy potrzebuje jej obecności w celach zawodowych,wyobrażam sobie, że jak ognia będzie unikał chodzenia z nią na te wszystkie towarzyskiegówna, mówienia jej, jaka jest ładna i szczegółowego dyskutowania, czy woli ją w ubraniachod Stelli McCartney czy od Alexandra McQueena.Właściwie to on podpisuje moje czeki.Toporządny facet.Nie za bardzo wiedziałam, jak na to zareagować, więc siedziałam, starając sięwymyślić coś choćby odrobinę nieobrazliwego, co mogłabym dodać.- To po prostu praca, która, tak się składa, jest naprawdę bardzo, bardzo dobrze płatna.Jeżeli kiedyś mam otworzyć własną knajpę, nie mogę odrzucać sześciocyfrowegowynagrodzenia za dotrzymywanie towarzystwa ładnej kobiecie przez kilka godzin wtygodniu.- Sześciocyfrowego? Chyba żartujesz!- Ani trochę.A niby z jakiego innego powodu miałbym to robić? To bardziej niżupokarzające, ale koncentruję się na nagrodzie, która, nawiasem mówiąc, może być bliższa,niż myślałem.- Naprawdę? Jak to?- Wiesz, to jeszcze nic pewnego, ale kilku facetów z Amerykańskiego InstytutuKulinarnego zaproponowało mi w zeszłym tygodniu otwarcie restauracji na spółkę.- Naprawdę? - przysunęłam się bliżej.- Opowiedz mi o tym.- Cóż, to bardziej rodzaj franszyzy niż zupełnie nowe miejsce.Ci ludzie sąwłaścicielami restauracji Houston's, mają ich już kilka na Zachodnim Wybrzeżu.Twierdzą, żedobrze im idzie.Dość podstawowe amerykańskie menu, więc tak naprawdę nie ma okazji dokreatywnego działania, bo ogólna koncepcja i menu nie podlegają negocjacjom, ale byłabycałkiem moja.W każdym razie moja i ich.- Wyglądał na równie zachwyconego jak ktoś, ktowłaśnie się dowiedział, że złapał chorobę przenoszoną drogą płciową.- Tak, to brzmi świetnie - przyznałam, starając się nadać głosowi entuzjastyczny ton.-Cieszysz się na to?Wyglądał, jakby zastanawiał się nad tym przez kilka sekund, po czym westchnął.- Nie jestem pewien, czy cieszysz to właściwe słowo, ale uważam, że to dobraokazja.Niedokładnie to, o co mi chodzi, ale krok we właściwym kierunku.Byłbym szalony,myśląc, że na tym etapie kariery uda mi się zrealizować własną wizję, to po prostu nierealne.Tak więc, by odpowiedzieć na twoje pytanie, czy gorąco pragnę posiadać jedną trzeciąrestauracji Houston's na Upper East Side? Raczej nie.Ale jeśli dzięki temu będę mógł rzucićpracę w Bungalowie i potraktować to jako przyzwoity punkt wyjścia, to tak, uważam, żewarto.- Rozumiem.Wygląda na doskonałą okazję.- Na teraz.- Wstał, kupił jeszcze dwie kawy i postawił jedną przede mną.- Dobrze,twoja kolej.- Moja kolej na co? - zapytałam, chociaż doskonale wiedziałam, dokąd zmierzamy.- Co to za układ z panem Westonem?- To skomplikowane.Znowu się roześmiał i dramatycznie przewrócił oczami.- Aha, a to urocze.Daj spokój, po prostu opowiedz mi całą tę paskudną historię.Wjaki sposób mogłaś stać się jego dziewczyną?- Co przez to rozumiesz?- Nic, poza tym, że wy dwoje wydajecie się.cóż, naprawdę odmienni.- W jaki sposób odmienni? - Wiedziałam dokładnie, co chciał powiedzieć, alezabawnie było patrzeć, jak się wije.- No, daj już spokój, Bette, przestań wstawiać głodne kawałki.Wiem, co to znaczypochodzić z Poughkeepsie i zadawać się z modnym towarzystwem w Nowym Jorku.Torozumiem.Czego nie rozumiem, to jak mogłaś go w ogóle polubić? Może jesteś w stanieprzebywać z tą ekipą, ale to nie czyni cię jedną z nich.I, nawiasem mówiąc, bardzo dobrze.- Tak naprawdę to z nim nie chodzę.- Każda plotkarska rubryka na Manhattanie relacjonuje, że wszędzie widuje się wasrazem.Do diabła, sam ciągle widzę cię z nim w Bungalowie.Możesz nie nazywać tegochodzeniem, ale nie sądzę, żeby on był tego świadom.- Naprawdę nie wiem, jak to właściwie wyjaśnić, bo nie jestem pewna, czy samarozumiem.Jest zupełnie tak, jakbyśmy mieli z Philipem niepisane porozumienie, że udajemyparę, chociaż nigdy się tak naprawdę nie związaliśmy.- Co? Niemożliwe.- Możliwe.Skłamałabym mówiąc, że nie zastanawiałam się, dlaczego on nie wydajesię specjalnie zainteresowany, ale zapewniam cię, że nigdy nie poszliśmy w tę stronę.Sammy dokończył filiżaneczkę kawy i popadł w zadumę.- Więc mówisz, że nigdy nie uprawialiście seksu? - zapytał w końcu.Spojrzałam na niego i zrobiło mi się przyjemnie, że go to obchodzi.- Nigdy nawet się na to nie zanosiło.A skoro już zdradzamy sobie tajemnice, to paręrazy naprawdę próbowałam go uwieść.Zawsze była jakaś wymówka - za dużo alkoholu,randka pózno w nocy z inną dziewczyną.Jest to bardziej niż upokarzające, ale co mogęzrobić? Ilość czasu, który z nim spędzam ma bezpośrednie przełożenie na moje obowiązki wpracy.Kelly jest zachwycona uwagą prasy, jaką ściągam na firmę, a ja tylko muszęuśmiechać się do zdjęć.Nigdy nie myślałam, że będę coś takiego robiła, ale mamy tę dosyćdziwaczną cichą umowę: ja zachowuję się jak jego dziewczyna, a on winduje mnie do góry wpracy.Trochę przerażający, ale na swój sposób całkowicie równoważny układ.Obojezyskujemy coś, na czym nam zależy.- Wypowiedzenie na głos tego, czego jeszcze nikomunie powiedziałam, przyniosło mi ulgę.- Nie słyszałem ani słowa z tego, co mówiłaś.- Zwietnie.Dziękuję za uwagę.Wiesz, to ty zadałeś pytanie.- Trochę się wyłączyłem, kiedy powiedziałaś, że nigdy z nim nie spałaś.Ty naprawdęz nim nie chodzisz? - zapytał, kciukiem wprowadzając pustą filiżankę w ruch wirowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]