Podstrony
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Wszystkie Weyry Pernu
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.1
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2
- w. Jan od Krzyża DZIEŁA WSZYSTKIE
- Martin Gray Wszystkim, ktorych kochalem
- Chmielewska Joanna Wszystko czerwone.WHITE
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.1 (3
- Dylewski Marek Finanse Samorządowe narzędzia, decyzje, procesy
- Le Guin Ursula K Opowiesci z Ziemiomorza
- Harrison Harry Wojna z robotami (SCAN dal 1139
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widniał na niej napis “Biuro Przepustek”.W tym właśnie biurze pracowała Anna Simenowa.Każdego dnia wydawała prominentom specjalne kupony na żywność niedostępną w normalnych sklepach.Lubiła tę pracę.Obsługiwała samych ważnych ludzi, czołowych naukowców, laureatów Nagrody Lenina, dziennikarzy z Prawdy i Izwiestii, a czasami nawet kosmonautów.Większości swych interesantów nie znała oczywiście z nazwiska, wiedziała jednak, że wszyscy zajmowali wysokie stanowiska państwowe.W piątki i soboty przenosiła się do innego budynku, znajdującego się obok kina na Nabrzeżu Berseniewskim.Ci, którzy pracowali w tym budynku na stałe, nie mówili o nim nigdy inaczej, jak o Domu Rządowym, a interesanci, którzy tu przychodzili, byli nawet jeszcze ważniejsi od tych, których obsługiwała na co dzień.Byli to w większości członkowie Rady Najwyższej Związku Radzieckiego.Ludzie, których twarze wszyscy znali z prasy i telewizji.Anna szczególnie lubiła pracę w Domu Rządowym, ponieważ pracowała tutaj także jej przyjaciółka, Jewgienia.Pierwszego piątku po powrocie z Mińska Anna powiedziała swojej przyjaciółce o młodym człowieku, z którym się tam spotkała.Nie wymieniła jego nazwiska, ale dla Jewgienii było oczywiste, że jest on dla jej przyjaciółki kimś więcej niż tylko weekendowym kochankiem.Anna mówiła o nim przez cały wieczór, kiedy przygotowywały kolację w ich wspólnym pokoju i jeszcze potem, gdy już leżały w łóżkach.Jewgienia była równie zachwycona, co zmartwiona.Anna dostała ten pokój jako kochanka Lwa Sawalewa, a ściślej mówiąc, jedna z jego kochanek.Jednak nawet kiedy Sawalew był akurat w Moskwie, spotykała się również z innymi mężczyznami.Najczęściej byli to klienci rządowych sklepów, którym wpadła w oko urodziwa urzędniczka wydająca przepustki.Wyglądało to zawsze tak samo.Kochały się z ważnymi ludźmi, zyskując w zamian możliwość załatwienia różnych spraw dla siebie, swoich przyjaciół i znajomych.Jeżeli teraz miałaby się pojawić w tym wszystkim prawdziwa miłość, mogło to spowodować dla nich obu poważne problemy.Radziecka łódź patrolowa zawróciła powoli i podpłynęła do burty kutra.Kiedy opuścili odbijacze i zawiązali cumy, na pokład kutra wszedł młody porucznik marynarki radzieckiej.Był to manewr, który łódź patrolowa robiła wiele razy w przeszłości, ale młody oficer wciąż dumny był z precyzji, z jaką udawało mu się go wykonywać.Była to łódź klasy Pchele, wyposażona w radarowy szperacz typu Pot Drum i inne elektroniczne cacka, których zresztą bardzo rzadko używali podczas patrolowania wybrzeża Walii w pobliżu Conwy.Porucznik sprawdził licencję kutra, a na odchodnym jak zwykle pobrał haracz w wysokości pół tuzina homarów.Zdążył już poznać wszystkich szyprów łowiących w tej okolicy i najczęściej przeprowadzał patrole w sposób rutynowy.Od czasu do czasu robili niespodziewane rewizje i przeszukiwali kutry od dziobu do rufy, ale nigdy nie znaleźli niczego niepokojącego.Zdarzało się im natrafić na karton, czy dwa papierosów, które załoga dostawała od rybaków irlandzkich łowiących na tych samych wodach.Ale nic ponadto.Kuter ruszył w dalszą drogę do portu w Conwy i po pewnym czasie przybił do nabrzeża, gdzie wyładowano skrzynie pełne śliskich i lśniących ryb różnych gatunków, stanowiących plon trzydniowego połowu.Nie był to najlepszy plon, jak na tyle dni łowienia, ale jedną trzecią ryb mieli prawo sprzedać na wolnym rynku.To przynosiło największy dochód.Miejscowi mieszkańcy jadali już nawet takie ryby, które niegdyś rzucano na pożarcie kotom pałętającym się po nabrzeżu.“Gwynedd Princes” stała na cumach przez cały dzień.Na pokładzie zostali jedynie szyper i bosman.O zmierzchu od strony Ros Hill Street nadjechał powoli wóz konny, który minął zamek, wjechał na nabrzeże i zatrzymał się przy trzech kutrach zacumowanych obok siebie.Z pierwszych dwóch łodzi wyładowano na wóz kilka pustych skrzynek, które wymagały naprawy.Podjeżdżając ku “Gwynedd Princes”, woźnica zawołał na szypra i nie usłyszawszy żadnej odpowiedzi, zeskoczył z wozu i wdrapał się na pokład kutra.Trochę już podenerwowany opuścił się na dół po zejściówce i wówczas spostrzegł mężczyznę siedzącego przy stole w niewielkiej mesie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]