Podstrony
- Strona startowa
- Paul Sorensen Moving Los Angeles, Short Term Policy Options for Improving Transportationť (2008)
- Ziemkiewicz Rafal A Pieprzony los kataryniarza (SCA
- 81 1. Opowiesci z Wysp Owczych Maciej Wasielewski Marcin Micha
- Heinlein Robert A Kot ktory przenika sciany
- Grisham John Obronca ulicy (3)
- Nad Niemnem Orzeszkowa E
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- Pierscien Cezara Rambaud
- Abercrombie Joe Ostateczny argument krolow (CzP)
- NEJ 10 Denning Troy Gwiazda po gwiedzie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krew spływająca po żyle przedramienia i obojętna twarz łysego chłopczyka, dla którego jedynie oddział hematologiczny był względnie bezpiecznym środowiskiem.Nie wytrzymał.Z krzykiem oderwał się od brązowej kobiety, oplatającej jego białe, jakby glistowate ciało.Dyszał, patrząc w jej zielone oczy, przymglone seksem i nagłym zdziwieniem.Była pięknym ucieleśnieniem jasnej, dobrej strony ludzkiego życia.Nie dla niego te jasne ścieżki.Nie potrafił po nich wędrować.Z wysiłkiem oderwał się od ślicznej twarzy i spojrzał na wielkie, nieruchome oblicze księżyca.- Czy podać coś do picia? - zapytał usłużnie automat służący, który wisiał nad nimi przez cały czas, kiedy się kochali.- Proponuję havana club z pepsi, cytryną i trzema kostkami rżniętego lodu.Dobry zestaw po udanym seksie.Ravaughan chwycił szybkim ruchem plastikowy pancerzyk automatu poruszający niepewnie tytanowymi odnóżami.-Mogę także zaproponować baccardi z pamarańczowym.- ręka Ravaughana zdusiła pancerz i cisnęła automatem o ścianę.- Ssssooookrhiiiemmm.Znów spojrzał w zielone oczy kochanki.Poczuł, że uda mu się odtrącić myśli czerwone od krwi, pełne śmierci i bólu.Ona uśmiechnęła się do niego.Ujął jej podbródek i zbliżył rozchylone usta do swoich.Ale zanim zdążył ją pocałować, wyprzedził go ochłap parującej czerwieni.Krew zalała wszystko wokół - ich nagie ciała, niebieską pościel i kremowe tapety.W białym, księżycowym świetle spływały zmielone śmigłami klimatyzatora krwiste strzępki ogromnej zielonej jaszczurki, która lazła w ich stronę tunelami wentylacji, ale dotarła do apartamentu w postaci gadziego mięsa.Wróciły hematologiczne obsesje.Zerwał się z łóżka, strzepując krew.Kobieta krzyczała.Nie wiedział, dokąd ma uciec.Dopiero pogodny śmiech Triculara przyniósł wybawienie.- A widzisz? To wasz świat.Bardzo piękny.Pełen cierpienia i śmierci.Nazwałbym go: „W oczekiwaniu na chorobę i zgon".Myśleliście oczywiście, że jest niezwykle wspaniały.- Idź precz! - krzyknął Ravaughan, czując, że tamten wypowiada jego własne myśli.- Mówiłem ci, że tu właśnie jest to „precz".Zanim ostatecznie odmówisz, zerknij jeszcze na parę sekwencji, które zawiązałeś na sznurek w obawie, że się rozsypią.Ravaughan zadrżał.Ale tym razem Tricular oszczędził mu wspomnień z jego własnego życia.W nieprawdopodobnym tempie rzucał natomiast groteskowo nieruchome, znane już Ravaughanowi przerażające obrazy: mężczyzna w hełmie strzela do matki tulącej dziecko.Powykręcany szkielet samochodu z bezwładnie wystającymi białymi rękami ofiar, ludzkie ciała rozerwane samobójczym wybuchem.Czołg najeżdżający na drobną figurkę człowieka.Stadion wypełniony po brzegi ludźmi z zawiązanymi oczami oczekującymi na rozstrzelanie.Pręt szpady wchodzący w rdzeń kręgowy czarnego byka z oślepłymi ze strachu oczami.Plama na ścianie za mężczyną, który nie ma już twarzoczaszki, a tylko dymiący, galaretowaty stożek.Ociekające płatami wyharatanej z mięsa skóry dwa walczące pitbulteriery i entuzjazm w oczach ludzi tuż za nimi.Upiornie blade zwłoki noworodka ciśnięte pomiędzy butelki po mineralnej w koszu na śmieci.I raptem kadry z mediów skończyły się tak samo nagle, jak nadeszły.-A teraz pokażę ci moją propozycję.Bądź obiektywny.A przynajmniej staraj się.- Tricular otworzył wrota do centrum swojego królestwa.Do Gate 404.Fritken szybko odgadł, co się dzieje.Kiedy stracił kontakt z Ravaughanem, zrozumiał, że Tricular przejął utraconą tylko na chwilę kontrolę.Był jeszcze silniejszy niż przypuszczali.Zaatakowali z zaskoczenia, mieli więc zrazu przewagę.Fritken chciał, żeby Ravaughan zyskał status programu destabilizującego Gate 404 i umieścił parametry jego konwersji pośród własnych holokreatorów.Ravaughan zyskiwał zatem prawo do przebudowy systemu Triculara.Był traktowany przez obronę antywirusową jako jeden z macierzystych programów generacyjnych.Miał tylko „zarazić" Gate 404 własnym zwątpieniem, a równocześnie zaproponować swoją wersję rzeczywistości.Wtedy programy kreujące Gate 404 miast budować sztuczną rzeczywistość zaczęłyby ją kasować.Aż do osaczenia Triculara, który bez wszechobecnej iluzji byłby niczym skorpion pozbawiony jadu i pancerza.Fritken nie do końca rozumiał, co właściwie zamierza uaktywnić Ravaughan.Wiedział jedynie, iż tamten dźwiga w sobie jakiś potworny konflikt osobowości, którego obawia się Tricular.Być może podświadomość Ravaughana znała jednak sposób na pokonanie bóstwa, które właśnie opanowało Los Raques i szybciej niż wylewające morza zatapiało resztę świata w holograficznej iluzji Gate 404.Musiał mu zaufać.- Chyba że Ravaughan oszalał - westchnął Fritken.- Jest jak Don Kichot, który kopią dźga wiatraki w świętej wierze, iż to smoki.Cholera.Jest nawiedzony misją.Przestał nawet żreć.Gdyby nie to, że Tricular odkrył przede mną swe prawdziwe zamiary, przyjąłbym wersję szaleństwa bez wahania.Ale przecież widziałem, jak Tricular siedzi w swojej wieży.Czarny pająk, który właśnie ukończył najdoskonalszą, niemal niewidzialną sieć.Pewnie jak zawsze idzie mu o duży szmal.Mając nas tutaj, może żerować na wszystkim, co ludzkie, w nieskończoność.Ale czy trzeba mówić o misji kiedy się walczy?Nie wiedział, co robić.Ravaughan zniknął w szarej mgle, która oplotła go kiedy klęczał na schodach nieopodal Fritkena.Zdawało się, że w tej mgle była jeszcza jakaś inna postać, ale nie był pewien.Zakładał, że uwolnili demona Gate 404.Jeśli demona, to musiał być nim Tricular.Pojawił się dokładnie wtedy, kiedy chcieli go zniszczyć.Nikt inny nie reagowałby tak szybko.Fritken przycupnął na białych schodach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]