Podstrony
- Strona startowa
- Piekara Jacek Kucharski Damian Necrosis Przebudzenie bez ilust
- Dukaj Jacek Czarne oceany (SCAN dal 758) (2
- Dukaj Jacek Czarne oceany (SCAN dal 758)
- Jacek Dabala Najwieksza przyjemnosc swiata
- Piekara Jacek Mlot na czarownice
- Jacek Dukaj Xavras Wyzryn
- Piekara Jacek Sluga Bozy
- Piekara Jacek Sluga Bozy (2)
- William S. Burroughs Nagi Lunch
- Professional Feature Writing Bruce Garrison(4)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alpha1982.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pielgrzymkowa droga doGietrzwałdu, jako miejsca licznych objawień Matki Bożej tutejszym dzieciom.Rozpoczęły się one 27 czerwca 1877 roku, a zakończyły 8 września w dzieńnarodzin Najświętszej Marii Panny.-O, a ty skąd to wiesz? - zapytałem zdumiony dokładnością dat, jakie miserwowała siedząca obok siostrzenica pana Tomasza.- Oto zródło moich wiadomości: Sanktuarium Matki Bożej w Gie-Irzwałdzie",a napisał tę książeczkę ksiądz Jan Rosłan - dodała triumfująco.-Niedaleko pada jabłko od jabłoni - rzekłem sentencjonalnie i pomyślałem oswoim szefie, który również gromadził niezmierzone ilości książek,przewodników czy map, aby posiąść wiedzę daleko wybiegającą poza aktualnytemat.Ale Zośka?- %7łe co, jakie jabłko? - zapytała skonsternowana, zaglądając do książeczki.- %7łe jesteś nieodrodną siostrzenicą pana Tomasza - burknąłem pod nosem.- A, o to chodzi.Ale nie podjęła tematu, tylko zaczęła spoglądać na krajobraz, a do-slrzegłszypo swojej stronie smukłą wieżę bazyliki w Gietrzwałdzie, powiedziała:- Powinniśmy jąobejrzeć w stosownym czasie, prawda, panie Pawle?- Jak najbardziej - potwierdziłem.- Tym bardziej, że ta wieś została lokowanaprzez kapitułę warmińską w roku 1352.A wraz z założeniem wsi powołano tuparafię, której pierwszym proboszczem był ksiądz Jan Stcrnchem - ciągnąłemtę opowieść popatrując tylko na drogę.-1, droga panno, w miejscedrewnianego kościółka postawiono murowany z kamienia i cegły, do dziśczęściowo zachowany, a konsekrowany w 1500 roku, /atcm warto go zobaczyć- dokończyłem rzeczowo.-A niech pana gęś kopnie.Nic się przed panem nie ukryje.- Cóż - przyznałem skromnie -jestem również tym jabłkiem, które padaniedaleko jabłoni pana Tomasza.Lubię być dobrze poinformowany.A /e znamksiędza Jana, rzecznika Kurii Metropolitalnej w Olsztynie, więc równieżprzysłał mi tę książeczkę z takim dopiskiem: W dowód uznania i przyjazni",ot co.- A ja chciałam pana zaskoczyć wiadomościami! - żachnęła się mojapasażerka.- Panno Zosiu - odpowiedziałem dyplomatycznie - taki mój fach asystenta panaTomasza.A na zgodę zafunduję ci duże lody na obiedzie w Ostródzie.Zgoda?- N ie chcę lodów od pana - fuknęła rozłoszczona.- Znowu anoreksja? - zakpiłem.- %7ładna anoreksja, tylko od pana nic nie chcę.Sama sobie zafunduję, jak będąchciała.- Ot, Zosia-Samosia - burknąłem pod nosem, ale chyba nie dosłyszała, bo az dowjazdu do Ostródy i znalezienia restauracji nad Jeziorem Drwęckim, siedziałaskupiona i nad czymś intensywnie rozmyślała.Wspólny obiad przebiegłby dość monotonnie, gdyby - jak mi się wydawało -nie mignęła w drugiej sali restauracyjnej zarośnięta twarz Brązowoskórego,siedzącego w towarzystwie kompanów.Ba, nawet mi się zdało przez moment,że jednym z kompanów jest ni mniej, ni więcej tylko sam Jerzy Batura, synzmarłego Waldemara Batury, miłośnika i handlarza dzieł sztuki.Cichutko gwizdnąłem pod nosem, ale o niczym nie poinformowałemsiedzących obok mnie.Tymczasem architekt Artawiński toczył boje słowne z panem Tomaszem o to,kiedy to zniszczono pozostałe trzy baszty w Klonowie i czy uda sieje oznaczyćwspółcześnie.- Mówię panu, panie Krzysztofie - perorował pan Tomasz - że na pewno uległyzniszczeniu w latach 1655-1660, czyli podczas potopu szwedzkiego, albo wlatach 1700-1721, czyli za czasów Augusta II, kiedy Polska została wplątana wwielką wojnę północną.Zamek również został splądrowany, więc zacząłpodupadać, aż na jego ruinach pobudowano pałac.- To wszystko się zgadza, chociaż dokładnych dat nie da się teraz ustalić -powątpiewał Krzysztof.- Ma pan rację.Również i druga wojna światowa sprawiła, że mamy ruinyBaszty Nietoperzy - mówił dalej pan Tomasz.-A że mury zostały rozebrane, tofakt.Zwłaszcza otaczające park zabudowania.Ileż cegieł wywieziono z ZiemPółnocnych i Zachodnich na odbudowę Warszawy? Tysiące wagonów z cegłąszło do stolicy.Ba, wręcz nieraz rozbierano całkiem dobre budynki, bo były-jak mawiano - poniemieckie.- Jednakże, jak mi wiadomo - odparł Krzysztof- na ziemi lubawskiejnie toczyły się żadne działania wojenne.Ciężkie walki trwały w okolicachKrólewca i Twierdzy Boyen koło Giżycka.- Owszem, ma pan rację - potwierdził pan Tomasz - Tędy przeważnie uciekałyniedobitki armii niemieckiej.Zwłaszcza na Grudziądz i dalej /a Wisłę.Podobnie, jak ta grupa Waffen-SS Kurta Beckera - dokończył i zaczął jeść zesmakiem kotlet schabowy, na który z wielką niechęcią patrzyła jegosiostrzenica, jako że na mnie nie zwracała żadnej uwagi.I cała historia skończyłaby się spokojnie, gdyby nie pojawił się na horyzoncieprzyjaciel architekta Krzysztofa - lekarz z Gdyni, imć pan Stefan Kulwieć,który w odległym kącie sam biesiadował przy stole zasłonięty wyniosłą palmą.Okazało się jednak, że pan Stefan odpoczywa-jak nam pózniej powiedział-wnudnych Starych Jabłonkach, a przyjechał do Ostródy nieco się rozerwać.A wówczas - po wzajemnej prezentacji - odezwał się architekt z niebywałąpropozycją:- Jedz z nami do Klonowa! Przez dwa tygodnie będziesz odpoczywałznakomicie, a ja nie mam lekarza.Niedaleko Klonowa płynie Drwęca, czysta ipełna ryb, a ty będziesz na moim kwaterunku, no i możesz pełnić idę lekarza.- Jak to? A lekarz w ośrodku zdrowia?- Lekarz akurat zachorował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]