Podstrony
- Strona startowa
- Albert Speer Wspomnienia (2)
- Camus Albert Upadek
- Albert Speer Wspomnienia (3)
- Alberto Moravia Rzymianka (2)
- ÂŚwietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Ziemianski Andrzej Achaja tom 1
- Tolkien J.R.R Wyprawa (3)
- Kelly Cathy Czego ona chce
- Peter Zarrow China in War
- Ludlum.Robert. .Przesylka.z.sal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Faktem jest, że na pierwsze pytanie wyśpiewał wszystko.Gdyby się wypierał, nic bym mu nie mógł zrobić, bo nie było dowodów.Pomyślałam więc, że wszystko miało taki przebieg, jak opowiadał Mino.Była to jakaś nagła zapaść, podobna do niespodziewanej, niczym nie sprowokowanej katastrofy.- No więc - ciągnęłam dalej - przypuszczam, że spisaliście jego zeznania.i właśnie chciałam cię prosić, żebyś zniszczył te papiery.Zaśmiał się nieprzyjemnie:- To on cię do mnie posłał, co?- Nie, sama postanowiłam zwrócić się do ciebie - odpowiedziałam i złożyłam uroczystą przysięgę: - Niech padnę trupem na miejscu, jeśli to nieprawda.- Wszyscy by chcieli, żeby akta znikły - odpowiedział.- W archiwum policji pozostaje to, co mają na sumieniu.Giną akta, Giną wyrzuty sumienia.Zastanowiłam się i odrzekłam:- Może tak jest, ale obawiam się, że tym razem się mylisz.- Znowu przycisnął mnie do siebie i zapytał zająkliwym głosem:- A co mi za to dasz?- Nic - odpowiedziałam szczerze.- Tym razem nic.- A jeżeli ci odmówię?- Zadałbyś mi wielki ból, bo kocham tego człowieka i wszystko, co jego dotyczy, dotyczy także mnie.- Ale sama powiedziałaś, że będziesz dla mnie miła.- Powiedziałam.ale teraz zmieniłam zamiar.- Dlaczego?- Bo tak.bez powodu.Mocno przygarnął mnie do siebie i szepcząc mi prosto do ucha zaczął mnie zaklinać, żebym uległa mu choćby jeszcze tylko jeden raz.Trudno mi powtórzyć dokładnie, co mówił, bo przeplatał prośby wszystkimi słowami, jakie mówi się kobietom takim jak ja i które takie jak ja kobiety mówią mężczyznom.Mówił to wszystko bez zmysłowego podniecenia, jakie towarzyszy zazwyczaj tego rodzaju błaganiom.Musiało mu to sprawiać jakąś makabryczną satysfakcję, wyglądał jak opętany.Widziałam raz w domu dla umysłowo chorych wariata-mordercę, który opisywał pielęgniarkom, jakie tortury zadawałby swojej ofierze, gdyby wpadła mu jeszcze raz w ręce.Nie błaznował, wyliczał je poważnie i skrupulatnie, właśnie tak samo jak teraz Astarita, który szeptał mi do ucha nieprzyzwoite wyrazy.Mówił mi w ten sposób o swojej miłości wyuzdanej i ponurej, która innym mogłaby się wydać szczytem zepsucia.Ale ja wiedziałam, że to jest prawdziwa miłość, głęboka, krańcowa i na swój sposób równie czysta jak każda inna.I jak zawsze, budził on we mnie przede wszystkim współczucie, bo odczuwałam w jego chorobliwych uniesieniach wielką samotność i absolutną niemożność wyrwania się z jej kręgu.Czekałam cierpliwie, aż skończy, a potem powiedziałam:- Nie chciałam ci nic mówić, ale zmuszasz mnie do tego.Zrobisz, co będziesz chciał.Ale ja nie jestem już ta sama co przedtem.jestem w ciąży.Nie zdziwił się ani nie otrząsnął nawet na moment ze swojej opętańczej pasji:- No więc co z tego?- To, że zaczynam nowe życie, wychodzę za mąż.Powiedziałam to wszystko przede wszystkim dla osłodzenia mu odmowy.Ale w miarę wypowiadania tych słów uczułam, że mówię to, co myślę, to, co płynie mi prosto z serca.Zakończyłam z westchnieniem:- Kiedy mnie poznałeś, także chciałam wyjść za mąż, ale wtedy rozwiało się to nie z mojej winy.Obejmował mnie wpół, lecz uścisk jego nieco zelżał.Po ostatnich słowach odskoczył ode mnie.- Przeklinam dzień, w którym się urodziłem - powiedział.- Dlaczego?.Kochałeś mnie!Splunął na podłogę i dodał:- Przeklinam dzień, w którym cię spotkałem, i przeklinam dzień, w którym się urodziłem.Nie podniósł głosu, nie stracił równowagi, wypowiedział to spokojnie, z przekonaniem.- Twój przyjaciel - zakończył - nie ma się czego obawiać, żadne zeznania nie zostały spisane i żadna z jego informacji nie została wykorzystana, tyle tylko, że figuruje w kartotece jako niebezpieczny spiskowiec.Żegnaj, Adriano!Pożegnałam się z nim i zostałam przy oknie, patrząc, jak odchodzi.Wziął kapelusz ze stołu i nie oglądając się wyszedł.Zaraz potem otworzyły się drzwi od kuchni i wszedł Mino trzymając w ręku rewolwer.Patrzyłam na niego, zdumiona, ogłupiała, nie mówiąc ani słowa.- Chciałem zastrzelić Astaritę - powiedział z uśmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]