Podstrony
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- Abercrombie Joe Ostateczny argument krolow (CzP)
- Abercrombie Joe Zemsta najlepiej smakuje na zimno
- Ludlum.Robert. .Przesylka.z.sal
- Nino Cocchiarella Formal Ontology and conceptual realism
- Philip K. Dick Ubik
- Jennifer D. Keene World War I (2006)
- Milne A. A Kubus Puchatek
- Mochnacki M. Powstanie Narodu Polskiego (ksiega I) (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A muszę przyznać, że nie uważam naszego mordercy za głupca, choć nie jest on mor-dercą doskonałym& Popełnił kilka omyłek& Ale o tym pózniej.Odetchnął głęboko i podjął: Przejdzmy teraz do drugiej ewentualności, mianowicie do tej, że mogło to być za-bójstwo w ogóle nie zaplanowane.A więc:2) Zabójstwo pod wpływem nagłego impulsu.Na przykład pan Roberts mógł do-strzec Knoxa wchodząc do samolotu. Nie dostrzegłem go jednak powiedział Roberts. Mówiłem już panu o tym. Tak, pamiętam doskonale, że zaprzeczył pan temu.Ale przecież rozważając sprawęmorderstwa, mamy do czynienia jedynie z pańskim gołosłownym zaprzeczeniem, któ-rego nie może pan poprzeć żadnymi dowodami.Musiałem więc hipotetycznie założyć,że mógł go pan rozpoznać natychmiast po wejściu tutaj.Dalej mogło to przebiec tak, żewidok tego człowieka oszołomił pana na chwilę zupełnie, ale gdy usiadł pan na swoimmiejscu, nienawiść wybuchła straszliwym płomieniem w pana duszy! Przepraszam zamelodramatyczną nutkę, ale oto nadeszły pierwsze godziny wolności i już na samymwstępie los styka pana z człowiekiem, którego, jak sam pan stwierdził, mógłby pan za-dusić gołymi rękami! Siedzi pan na swoim miejscu, dławiąc się tą nienawiścią, ludziekolejno gaszą lampki przy fotelach, wreszcie pozostaje pan sam: jako jedyny nie uśpionyczłowiek w tej kabinie.Czy jest rzeczą możliwą, że korzystając z uśpienia wszystkichewentualnych świadków, gnany straszliwą nienawiścią i nie myśląc nawet o tym, comoże pózniej nastąpić, wstał pan i skradając się cicho podszedł pan do jego fotela,a pózniej widok uśpionego wroga, zamiast ostudzić pan wściekłość, wzmógł ją tylko?Bo proszę pomyśleć: odsiedział pan ponad rok w więzieniu i wyszedł pan właśnie stam-tąd z piętnem hańby i złamanym życiem, a ten, którego nikczemne, fałszywe świadec-two było przyczyną pana tragedii, znajduje się oto zupełnie bezbronny na pańskiejłasce! Proszę mi szczerze powiedzieć, czy przyjąwszy tego rodzaju przebieg wypadków,79można uznać za rzecz niemożliwą, że zabił pan Richarda Knoxa? To straszne& Roberts opuścił głowę, a kiedy podniósł ją, oczy jego były nie-mal bez wyrazu. Pyta pan, czy dokonanie przeze mnie zabójstwa Knoxa było rzecząmożliwą? Chociaż nie zabiłem tego człowieka, rozumiem pana.W świetle tego, co pannam przedstawił, było ono rzeczą możliwą i prawdopodobną&Joe potrząsnął głową. Myli się pan.Popełnienie przez pana tego morderstwa było zarówno niemożliwe,jak i w konsekwencji, nieprawdopodobne. Jak to? Fighter Jack podniósł się z miejsca wsparty o grzbiet znajdującego sięprzed nim fotela i pochylił się ku Alexowi. Panie, czy pan to mówi serio? Nie jest to pora ani okoliczności najbardziej stosowne do żartów, jak już panubyła uprzejma wytknąć pani Knox powiedział Joe tłumiąc uśmiech, choć wcale niebył rozbawiony. Wracając zaś do mojego oświadczenia, proszę sobie przypomnieć, żepierwszą moją czynnością było wysłanie depeszy do urzędu celnego w Johannesburgu.Wiedziałem, że jeśli pan Roberts nie będzie miał wyjątkowego szczęścia w tej sprawie,może znów ponieść karę za cudze grzechy.Szczerze mówiąc, nie wiedziałem jeszczewówczas, kto zabił, chociaż od pierwszej chwili podejrzenia moje były skierowane ra-czej w słusznym kierunku.Ale pan Roberts naprawdę mógł zabić.Miał potężny motywi okazję do spełnienia tego czynu.Była jednak szansa stwierdzenia jego alibi, bądzupewnienia się, że to on jest mordercą.Na szczęście w depeszy, którą przesłano mi z Jo-hannesburga, znajdowało się żelazne i absolutnie nie do obalenia alibi pana Robertsa.Alibi tak potężne, że on jeden z nas wszystkich na pewno nie mógł być mordercą i nale-żało go wykluczyć już w chwili rozpoczęcia dochodzenia.A jeśli pozwoliłem sobie drę-czyć go przez pewien czas pytaniami i pozostawić w niepewności, zrobiłem tak jedyniedla dobra sprawy, aby uzyskać jak najwięcej informacji o życiu i charakterze zamordo-wanego, o którym pan Roberts powiedział nam przecież bardzo wiele niezwykle inte-resujących rzeczy.Otóż sprawa jest niesłychanie prosta: Richard Knox zamordowany został ciosemdługiego sztyletu, który morderca ze zrozumiałych względów musiał podrzucić przyzwłokach.Musiał, gdyż było dla niego sprawą jasną, że cały samolot i wszystkie obecnena pokładzie osoby zostaną poddane ścisłej osobistej rewizji, jeśli broń się nie znaj-dzie.A tego nie pragnął w żadnym wypadku.Zresztą, było dla mordercy sprawą pierw-szorzędnej wagi, aby nie poruszać się po ciemku z zakrwawionym sztyletem w ręce.Narzędzie mordu mogło pozostawić przypadkowy ślad na jego ubraniu czy też stać sięwskazówką innego rodzaju.Poruszanie się z tym sztyletem było niezwykle ryzykowne,a ponieważ niemal każde dziecko w naszych czasach czyta powieści kryminalne, wszy-scy prawie wiedzą, że analizy chemiczne wykonywane w laboratoriach policyjnych czy-nią cuda.Jakkolwiek zresztą rozumował morderca, wsunął on po zabójstwie sztylet pod80koc, którym okryty był Knox.W ten sposób, działając w rękawiczkach, gdyż pewien je-stem, że nie był na tyle nierozsądny, aby pozostawić na rękojeści sztyletu odciski pal-ców, o których wiedza jest teraz przedmiotem dyskusji w niższych klasach szkół śred-nich, natychmiast po zabójstwie pozbył się morderczego narzędzia.Najprostsze i naj-bezpieczniejsze było pozostawienie go przy zwłokach.Morderca był przekonany, że odtej chwili wszelkie ślady zostały zatarte i nikt w żaden sposób nie będzie mógł mu udo-wodnić tej zbrodni, cokolwiek pózniej nastąpi.Pozornie rozumowanie to było słusz-ne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]