Podstrony
- Strona startowa
- Hoff Benjamin Tao Kubusia Puchatka
- Dav
- Clive Barker Powrot z piekla
- Quinn Julia Wszystkie nasze pocalunki
- Aronson Elliot Psychologia spoleczna Serce i umysl
- Herrmann Horst Jan Pawel II zlapany za slowo
- Alfred Szklarski Tomek u zrodel Amazonki (2)
- May Karol Winnetou t III
- Sagan Carl Kontakt (2)
- Nalkowska Zofia Medaliony (SCAN dal 1124)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzień w dzień, dzień w dzień deszcz, deszcz i deszcz.“Gdybym przynajmniej – myślał wyglądając przez okno – był razem z Puchatkiem lub z Krzysiem, albo z Królikiem, miałbym towarzystwo przez cały ten czas i nie musiałbym sterczeć samotnie jak kołek i rozmyślać, kiedy nareszcie deszcz ustanie”.I wyobrażał sobie, że jest razem z Puchatkiem i że mówi do niego: “Czy widziałeś kiedy taki deszcz, Puchatku?” A on by znów na to: “Ciekaw jestem, czy u Krzysia też tak pada”.A Puchatek powiedziałby: “Mam wrażenie, że biedny Królik chyba już utonął”.Byłoby rozkosznie tak rozmawiać i doprawdy było bardzo smutno nie mieć żadnych innych przeżyć niż potoki wody, zwłaszcza że tym przeżyciem nie można się było z nikim podzielić.Zresztą, było to naprawdę silne przeżycie.Małe, wyschłe rowki, w których Prosiaczek tak często gmerał, zmieniły się w całe potoki.Małe strumyki, przez które często przechodził w bród, stały się rzekami.A rzeka, na której urwistych brzegach nieraz bawił się wesoło, wystąpiła z koryta i rozlewała się tak szeroko na wszystkie strony, że Prosiaczek zaczynał się zastanawiać, czy nie zaleje ona niedługo jego własnego korytka.– To jest trochę Niemiłe – mówił do siebie – być Bardzo Małym Zwierzątkiem Zewsząd Otoczonym Wodą.Krzyś z Puchatkiem mogliby się ratować Włażeniem na Drzewa, Kangurzyca mogłaby się ratować Skakaniem, Sowa – Fruwaniem, Królik – Zaryciem się w Norę, Kłapouchy mógłby się ratować, dajmy na to, Wydawaniem Dzikiego Ryku, aż nadeszłaby jakaś Pomoc.A ja co? Siedzę bezradny, zewsząd otoczony wodą i nic nie mogę zrobić.Deszcz padał dalej i dalej, a woda każdego dnia wznosiła się coraz wyżej i wyżej, aż dosięgła prawie do okna Prosiaczka.A on, biedaczek, nic.“Weźmy takiego Puchatka – rozmyślał.– Nie ma on wiele Rozumu, a nigdy mu się nic złego nie przytrafia.Robi rozmaite głupstwa i zawsze się z nich jakoś wykaraska.Albo weźmy Sowę.Sowa właściwie też nie ma wiele Rozumu, ale za to jest Uczona.Wiedziałaby, co robić, gdy jest się zewsząd otoczonym wodą.Albo na przykład Królik.Ten znów nie Uczył się z Książek, ale mimo to zawsze potrafi coś Mądrego Wymyślić.Albo Kangurzyca.Kangurzyca nie jest wprawdzie Mądra, nie można tego o niej powiedzieć.Ale w tym wypadku tak bardzo troszczyłaby się o swoje Maleństwo, że bez namysłu zrobiłaby to, co należy.Albo weźmy jeszcze takiego Kłapouchego.Kłapouchy jest zawsze tak nieszczęśliwy, że wcale nie zwróciłby na to uwagi.Ale ciekaw jestem, co by zrobił Krzyś”.Wtem przypomniał sobie, co Krzyś opowiadał mu o pewnym człowieku na bezludnej wyspie i jak ten człowiek napisał karteczkę, włożył ją do butelki i butelkę wrzucił do morza.I Prosiaczek pomyślał, że gdyby i on napisał coś podobnego i butelkę wrzucił do wody, to może ktoś by się zjawił i przyszedł mu z pomocą.Odszedł od okna i zaczął przetrząsać całe mieszkanie, wszystko, czego jeszcze woda nie zalała.W końcu znalazł ołówek, kawałek suchego papieru i butelkę z korkiem.I napisał z jednej strony:POMOCY!PROSIACZEK (JA)a z drugiej:TO JA, PROSIACZEK, POMOCY, POMOCY!Potem włożył kartkę do butelki, zakorkował ją tak mocno, jak tylko mógł, wychylił się przez okno tak daleko, jak tylko mógł, aby nie wypaść, i rzucił butelkę tak daleko, jak tylko mógł.Chlup! i po krótkiej chwili butelka zakołysała się na wodzie, a Prosiaczek patrzył, patrzył, jak ona sobie płynie, aż go oczy rozbolały od patrzenia.Chwilami zdawało mu się, że to naprawdę butelka, a chwilami – że to tylko zmarszczka na powierzchni wody, na którą spoglądał, a potem nagle uprzytomnił sobie, że już jej nigdy nie zobaczy i że zrobił wszystko, co mógł, aby się uratować.“Więc teraz – pomyślał – kto inny będzie musiał coś zrobić i spodziewam się, że zrobi to prędko, bo jeśli nie, będę musiał pływać, a ja tego nie potrafię”.Potem westchnął głęboko i powiedział: – Chciałbym, żeby tu był Puchatek.Byłoby nam raźniej we dwóch.Gdy deszcz zaczął padać, Puchatek spał.Deszcz padał, padał bez końca, a Puchatek spał, spał i spał.Miał strasznie męczący dzień.Pamiętał, że odkrył Biegun Północny i tak był z tego dumny, że zapytał Krzysia, czy są na świecie jeszcze inne bieguny, które Miś o Bardzo Małym Rozumku mógłby jeszcze odkryć.– Jest Biegun Południowy – odparł Krzyś – i jest chyba jeszcze Biegun Wschodni i Zachodni, choć ludzie nie lubią o nich mówić.Puchatek był poruszony do głębi, gdy się o tym dowiedział, i oświadczył Krzysiowi, że oni obydwaj powinni wyruszyć na odkrycie Wschodniego Bieguna.Ale Krzyś miał całkiem co innego w głowie.Myślał o tym, co zrobić z Kangurzycą.Wobec tego Puchatek wyruszył sam na odkrycie Wschodniego Bieguna.Czy odkrył go, czy nie, tego już nie pamiętam.Wiem tylko, że gdy wrócił do domu, był tak zmęczony, że wśród kolacji, którą jadł trochę więcej niż pół godziny, zapadł w głęboki sen na swym krzesełku i spał, spał i spał.I przyśnił mu się sen.Śniło mu się, że był na Biegunie Wschodnim.Był to bardzo zimny biegun, otoczony ze wszystkich stron najzimniejszym śniegiem i lodem, jaki tylko można sobie wyobrazić.Znalazł tam ul i wlazł do niego, żeby się w nim przespać.Ale ul był za mały i nie mieściły mu się w nim łapki.Wobec tego musiał je trzymać na zewnątrz.I przyszły Dzikie Łasiczki, takie jakie zamieszkują Biegun Wschodni, i wyskubały mu całe futerko z łapek, żeby zrobić gniazdko dla swoich młodych.Im bardziej go obskubywały, tym robiło mu się zimniej w łapki, aż nagle zbudził się i krzyknął: – Ojej, ratunku! – Bo oto siedział na krzesełku z nogami w wodzie, otoczony wodą dokoła.Z pluskiem skoczył do drzwi i wyjrzał na dwór.– O, to Poważna Sprawa – powiedział – muszę się jakoś Ratować.Wziął więc największy garnek miodu, jaki miał, i wgramolił się z nim na najwyższą gałąź drzewa, tak aby woda nie mogła go dosięgnąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]