Podstrony
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- Abercrombie Joe Ostateczny argument krolow (CzP)
- Abercrombie Joe Zemsta najlepiej smakuje na zimno
- Harry Eric L Strzec i bronic
- Arct Bohdan Cena zycia (3)
- Crichton Michael Jurassic Park
- Feist Raymond E. Adept Magii
- Moorcock Michael Elryk z Melnibone Sagi o Elryku tom I
- Sonny Hassell & Ais Interludes (#3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uniósłszykieliszek, podziękował za gościnę i życzył obu uczonym szczęśliwego ukończenia dzie-ła, na które, być może, czeka cały świat, chociaż nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy.Toteż było bardzo miłe i nastrój robił się coraz lepszy.Nawet milczący Sparrow usiłowałpowiedzieć kilka miłych słów odjeżdżającemu Amerykaninowi.A siedząca obok niegoLucy, która z bezradnym, czarującym uśmiechem pozwalała to jemu, to siedzącemu podrugiej jej ręce Filipowi Davisowi kroić sobie jedzenie, błysnęła kilka razy tak świetnymodezwaniem się, że Alex mimo woli spojrzał na nią z niedowierzaniem.Wydało mu się,że jest dobrym psychologiem i przeważnie na pierwszy rzut oka umie ocenić, kim jesti co potrafi świeżo poznany człowiek.Tymczasem Lucja Sparrow ukazywała się w co-raz to innym świetle.Spojrzał na jej męża.To była jeszcze jedna zagadka.Ten krępy, sil-ny, prawdopodobnie nieco ograniczony poza swoją specjalnością człowiek i ona! Co ichpołączyło? Czy kochała go? Na pewno.Nie wyszła przecież za mąż dla majątku, bo samamusiała zarabiać znakomicie.Nie pociągnęła jej sława, bo, być może, była nawet sław-niejsza niż on.Jej efektowne operacje i wielka uroda były ciągłym tematem reportażyfotograficznych i wzmianek prasowych.Na kongresach medycznych otaczał ją rój kole-gów i sprawozdawców.Sam widział wiele tych zdjęć.Jeżeli nie była tak popularna, jak55siedząca naprzeciw niej Sara Drummond, to trudno było przecież porównywać rozgłos,jaki daje scena, z tym, jaki daje zacisze sali operacyjnej.Więc skąd wziął się w jej życiuSparrow? A może po prostu pokochała go, bo właśnie taki człowiek był jej przeznaczo-ny do kochania? W końcu on, Alex, bardzo często widywał miłość dwojga zupełnie od-miennych pozornie ludzi.Ale że Sparrow, mając taką żonę, mógł wdać się w romansz kim innym, a w dodatku z żoną przyjaciela, z którym razem pracował? Spojrzał naSparrowa, który w tej chwili rozmawiał przyciszonym głosem z Lucy, ostrożnie popra-wiając jej obsuwającą się z ramienia chustkę.To były właśnie te dziwne sprawy rodzajuludzkiego, niewytłumaczalne porywy, bezsensowne upadki, tragiczne bezdroża, na któ-re wchodzą nawet najrozumniejsi.Dlatego życie niosło w sobie zawsze element niespo-dzianki.Spojrzał na Sarę.Przechylona lekko w lewo, mówiła właśnie do Amerykanina. Nie, nie dziwię się Sparrowowi. pomyślał Alex. Nie dziwiłbym się nikomu.AleIan? Nie wierzę, żeby Sparrow miał być jedyną cudzołożną radością jej życia.Ta ko-bieta żyje, jak chce, i bierze, co chce.Ale zdaje się, że kocha tylko mojego poczciwegoIana.Jeżeli on się nigdy nie dowie, będzie do końca życia szczęśliwy.Ale jeżeli się dowieprzypadkiem?. Znał Iana.Wiedział, że mogłoby mu to złamać życie.Naprawdę je zła-mać.Nie ma nic okropniejszego niż zawiedziona ufność naprawdę ufnego człowieka.Ale Sara też chyba o tym wiedziała. Niech będzie ostrożna! pomyślał. Niech, namiłość boską, będzie ostrożna! Uśmiechnął się w duchu, jak zawsze, kiedy łapał się naswoim, wynikającym z doświadczenia, cynizmie.Ale życzył im obojgu jak najlepiej i byłprzeświadczony, że jedyne, co tu było możliwe i konieczne dla zachowania ich szczę-ścia, to jej ostrożność.Sara mówiła właśnie. W Nowym Jorku będziemy występowali w marcu, więc jeżeli będzie pan w mie-ście, proszę koniecznie mnie odwiedzić. A w jakich sztukach będzie pani występowała? zapytał Hastings. Uprzedzam,że teatr nie jest najmocniejszą stroną mojej edukacji. W Hamlecie będę grała Ofelię, w Makbecie lady Macbeth, a w OresteiKlitajmestrę. Naprawdę! Lucy uniosła głowę. To wspaniale! Nigdy tego nie widziałam nascenie, a zawsze tak bardzo chciałam zobaczyć.W dodatku z tobą.Czy gracie wszystkietrzy tragedie Orestei razem? Ze skrótami.W każdym razie ja gram wszystko, co Ajschylos napisał o królowej. Czy umiesz już rolę? Lucy była wyraznie zaciekawiona. Tak. Sara zawahała się. Nie tak, żeby móc grać, oczywiście, ale umiem jąod lat. Niech nam pani powie jakiś fragment! poprosił Hastings. Tak, zrób to! Drummond był wyraznie zadowolony.Alex przyglądał mu się, pa-trzącemu na żonę rozkochanym, spokojnym spojrzeniem.56 Och, przecież nie teraz. Sara zaśmiała się i zarumieniła ciemnym rumieńcemdziewczynki, której nauczycielka każe wyrecytować wiersz przed całą klasą. Oczywiście, że teraz, kochanie! Drummond ujął jej dłoń. W końcu ja teżw ten sposób może cię usłyszę.%7łyjąc tu, zupełnie nie zdaję sobie sprawy, że mam żonęaktorkę.Widziałem cię na scenie parę razy w życiu.Zrób to, Saro. Och, jeżeli ty tak mówisz. i uśmiechnęła się do niego, jak gdyby chciała po-wiedzieć, że wystarczy, aby on tego zapragnął, a będzie recytowała w płonącym domui na dnie morza.Przymknęła na chwilę oczy.Wszyscy ucichli.Alex spojrzał kątem oka na Sparrowa.Uczony siedział zupełnie nieruchomo.Patrzył w obrus.Lucy położyła nieświadomymi ładnym ruchem zdrową dłoń na jego dłoni.Drgnął.Alex byłby przysiągł, że w tejchwili zatargały nim wyrzuty sumienia, ale równocześnie wiele by dał za to, żeby nieokazywała mu publicznie serdeczności w ten sposób. Boże, jak musi mu być głupio.pomyślał i prędko zwrócił oczy ku Sarze, która zaczęła mówić.Oto jestem.Zadany cios i czyn spełniony.Otwarcie i bez lęku powiem wam, jak zginął.Otuliłam go płótna płachtą, mocno tkaną,jak siecią.Nie mógł uciec ani się uchylićprzed ciosem.Patrzył na nią i nie wierzył własnym oczom.To nie mówiła Sara Drummond, ale ktośzupełnie inny: dojrzała kobieta, oddychająca jeszcze nierówno po wysiłku i podniece-niu, które niosła ze sobą zbrodnia.Dumna, trochę wzgardliwa, trochę niepewna tego, coprzyniesie następna chwila.Ale królowa, pani wielu poddanych, pragnąca mówić spo-kojnie, lecz zmusić ich do posłuszeństwa i nie dać się wylęgnąć myśli o buncie i karze.A nie zmieniło się w jej twarzy nic, nie miała żadnej charakteryzacji, ton głosu był tensam i oczy te same.Ale cała postać była inna.To była właśnie Klitajmestra!.Uderzyłam raz po raz, dwukrotnie,a on krzyknął dwa razy i upadł nieżywy.A gdy leżał, zadałam trzeci cios: ofiarny,w podzięce Zeusowi, władcy państwa zmarłych.Tak oto padł i zginął.Wówczas dusza jegoustami wytrysnęła razem z krwi strumieniemtak silnym, że mnie całą skropił jak deszcz czarny.I wstrząsnęła mną rozkosz jak ziemią po deszczu,gdy czuje nabrzmiewanie kiełkujących nasion.57Zapadło milczenie. Mój Boże! powiedział cicho Hastings. Prawda, co za obrzydliwa niewiasta? powiedziała Sara i wybuchnęła śmie-chem. Nalej mi trochę wina, Ianie, bo mi zaschło w gardle.Nie powinno się recyto-wać po zjedzeniu ostrych przypraw.Nastrój pękł i Alex wdzięczny był Sarze, że nie pozwoliła im przeciągnąć ani o chwi-lę pełnego podziwu milczenia.Tak mogła postąpić tylko naprawdę wielka aktorka.Nieczekając, aż ktoś powie coś o tym, co się przed chwilą stało, zapytała: Jak twoja ręka, Lucy? Przypomniało mi się, że jest pięć: pięć i równowaga.Przecieżwygrałaś tę ostatnią piłkę. Poczekaj. Lucy uniosła zdrową dłoń do czoła. Poczułam, że jestem na-gle głupim dzieckiem powiedziała trochę bezradnie. Wiedziałam zawsze, że jesteświelką aktorką, ale żeby przy kolacji, na żądanie, móc w ciągu ułamka sekundy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]