Podstrony
- Strona startowa
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- Norton N22 Michael Crichton (2)
- Crichton Michael Norton
- Lackey Mercedes Dixon Larry Trylogia wojen magow 2 Bialy Gryf
- Andre Norton SC 1.4 Czarodziej ze Swiata Czarownic
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu
- McCaffrey Anne Mistrz harfiarzy z Pern (SCAN d
- Frakes Randall Terminator 2 Dzien Sadu (SCAN d
- Tolkien J.R.R powrot krola
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- boszanna.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Neevor! Powiedział, że tak się nazywał dla niektórych ludzi.Joisan także go widziała, obiecał jej.obiecał.spróbowałem sobie przypomnieć.Nagle poczułem coś nowego.Ukryty w ciemności byłem nieuchwytny dla właścicieli głosów.Teraz, gdy pomyślałem o Neevorze, nagle wyczuli moją obecność!Sssss!Ciemność przebiła smuga błyszczącego światła, tak intensywnego, że oślepiło mnie przez chwilę.Wisiałem w powietrzu nad ogromną rozpadliną.w którą mógłbym się zapadać bez końca! Poczułem gorzki smak strachu.Zacząłem się miotać wewnątrz ogromnego wiru przepełnionego Mocą.miałem być nagrodą dla zwycięzcy.Byłem bezbronny, nie mogłem się bronić bez względu na to, który z walczących zwyciężyłby w walce.Czułem ogarniające mnie przerażenie.Wiedziałem, że jeżeli zostanę wrzucony w ową przepaść, zniknie wszystko, co było Kerovanem.zostanę unicestwiony w sposób o wiele bardziej ostateczny niż fizyczna śmierć.Wówczas.W ciemności pojawiła się jakaś siła, która otoczyła mnie i zaczęła odciągać z miejsca, gdzie walczyły obie Moce.Ciemność była wszechobecna.Potem daleko w dole (nie byłem już nad rozpadliną) pojawiło się migotanie.Słaby z przerażenia, trzymałem się owej nowej siły i przyglądałem rosnącemu światłu.Ponownie znalazłem się w hallu z kolumnami.Tym razem byłem bardzo blisko podium.Moc, która mnie tutaj przyniosła, nagle zniknęła.Stałem i patrzyłem na ciało Śpiącego.To, co według ludzkich kategorii było groteskowym połączeniem, w rzeczywistości odzwierciedlało moc i chwałę.Nie czułem odrazy.W śpiącej istocie widziałem piękno i majestat, jakiego nie napotkałem w żadnym z lordów z Dales.Kiedy tak stałem osłabiony tym, co mi się przydarzyło nad czarną przepaścią, zobaczyłem, jak powieki Śpiącego unoszą się powoli.Nasze spojrzenia spotkały się.Wtedy.nie mogłem sobie przypomnieć! Nie mogłem sobie przypomnieć! Poczułem przejmujący ból i przebudziłem się.Pozostało tylko uczucie ogromnej potrzeby, obowiązku, aby się nauczyć.Czego? Nawet tego nie potrafiłem zrozumieć.Wiedziałem jedynie, że byłem niczym, kimś słabym, kto nie potrafił zapamiętać tego, co powinien.Obudziłem się w zrujnowanej warowni, przede mną siedziała Joisan i wpatrywała się we mnie z wyrazem ogromnej troski.Nie chciałem jej.pragnąłem być tam.zrozumieć.Joisan.samotność, jaką czułem, gdy myślałem, że zginęła w pułapce.ogromna radość, jaka wypełniła moją duszę, gdy ją znalazłem, gdy wtuliła się w moje ramiona i wiedziałem, że jest bezpieczna.Czy na tej ziemi istniało miejsce dla nas dwojga.Gdzie skryły się te wszystkie uczucia? Były gdzieś głęboko w moich myślach, ale w tej chwili pragnąłem, aby Joisan zniknęła, najważniejsze to przypomnieć sobie.Właśnie dlatego kazałem jej odejść.Pomimo to nawet wtedy wiedziałem, że postanowiła zostać.Nawet jeżeli pragnęłaby wrócić do Dales, musiałbym ją odprowadzić na kraniec Odłogów, a tym samym odłożyć podróż.Teraz wzywała mnie ta kraina.Wiedziałem, że nigdy nie uwolnię się spod jej czaru.byłbym nikim, gdybym próbował stąd odejść.W milczeniu wyjechaliśmy z warowni i skierowaliśmy się ku drodze.Musiała myśleć, że zwariowałem albo że jestem pod wpływem czaru.Zdawałem sobie sprawę, że od czasu do czasu patrzyła na mnie z ogromną troską i starała się być blisko.Joisan była jednak tylko cieniem poruszającym się w ciemnym świecie.Prawdziwe były tylko te dwa głosy w ciemnościach - Neevora i Galkura.Ten drugi był jednym z lordów Ciemności.A Śpiący.Co zobaczyłem, gdy otworzył oczy i spojrzał na mnie? Jakie związki nas łączyły? Dalekie, ale mogły stać się o wiele bliższe.tego byłem pewien.Jechaliśmy przez cały ranek, pomiędzy nami nie padło ani jedno słowo.W końcu rozłożyliśmy obóz na poboczu drogi, u stóp gór, przez które prowadziła srebrzysta nawierzchnia.Nadal była równa i prosta, nie zniszczona przez czas.Będąc jeszcze na niej, chroniony przez pięcioramienne gwiazdy, poczułem nadciągające niebezpieczeństwo.To był nieznany nieprzyjaciel, ale właśnie atakował.ROZDZIAŁ 15JOISANNajbardziej pragnęłam, aby Kerovan w końcu zaczął mnie rozumieć.Zrozumienie jest efektem wewnętrznych przemyśleń, nie można go nauczyć ani przekazać.Nasze przywitanie było o wiele bardziej czułe, niż mogłam sobie wymarzyć - nawet jeżeli bardzo szybko wysunął się z moich objęć.Niczego od niego nie wymagałam - musiałam go podejść niczym zwiadowca ostrożnie zakradający się do wrogiego obozowiska.Kiedy dotarliśmy do warowni, otoczyła nas ściana deszczu, Kerovan stał się tylko jeszcze jednym z otaczających mnie cieni.Pragnęłam, aby zabłysło światło i żebym mogła na niego trochę popatrzeć, ale nie było nawet ogniska.Chciałam słuchać jego głosu, poprosiłam więc, aby opowiedział o swoich przygodach - spotkaniu z Wereriders.Już wcześniej słyszałam o takich przemianach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]