Podstrony
- Strona startowa
- Andrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kultury
- Wierciński Andrzej Magia i religia. Szkice z antropologii religii
- Brzeziecki Andrzej Lekcje historii PRL w rozmowach
- Andrzejewski Jerzy Lad serca (SCAN dal 764)
- Drzewinski Andrzej Stalo sie ju Zbior 29
- Andrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t2
- Chmielewska Joanna Dwie trzecie sukcesu (SCAN dal
- Buchanan Edna Nie igra sie z Miami
- Elliott Kate Korona gwiazd 04 Dziecko płomienia
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Eeee.Rzekł, że właśnie mu piszą, że tu wnet może byćtaka w szwalni heca, jakiej świat nie widział.Tak powiedział!- Nie zmyślasz?- Na matki mej mogiłę się klnę! Nie każcież mnie bić, panie złoty! Pomiłujcie!- No, no, podnieś się, nie śliń butów! Naści tu denara.- Stokrotne dzięki.Aaskawco.- Mówiłem, nie śliń mi butów.Ola, Mun, wy pojmujecie coś z tego? Co ma wspólnego szwalnia.- Szczwalnia - powiedział nagle Boreas Mun.- Nie szwalnia, ale szczwalnia.- Ano! - krzyknął chłopak.- Tak rzekł! Jakbyście byli przy tym, panie złoty!- Szczwalnia i heca! - Ola Harsheim uderzył pięścią o pięść.- Umówiony szyfr, ale nie nadto wymyślny.Aatwy.Heca, szczucie to ostrzeżenie przed pościgiem albo obławą.Bonhart ostrzegł ich, by umykali! Aleprzed kim? Przed nami?- Kto wie - powiedział w zamyśleniu Puszczyk.- Kto wie.Trzeba będzie posłać ludzi do Claremont.I doFano też.Zajmiesz się tym, Ola, przydzielisz zadania grupom.Słuchaj no, chłopie.- Na rozkaz, panie złoty!- Gdy odjeżdżałeś z Zazdrości z listami Bonharta, on tam, jak rozumiem, nadal był? A sposobił się do drogi?Spieszył? Mówił może, dokąd zmierza?- Nie mówił.A i do drogi nijak mu było się sposobić.Przyodzienie, co miał krwią okrutnie pobryzgane, praći czyścić sobie nakazał, tedy sam w koszuli i gaciach jeno chodził, ale z mieczem przypasanym.Wżdymyślę, że spieszył.Przecie Szczurów pobił i głowy im urzezał dla nagrody, mus mu było jechać i się o onaupomnieć.A i tę Falkę też przecie po to ujął, by żywcem komuś dostarczyć.Taka przecie jego profesja, nie?- Ta Falka.Przyjrzałeś się jej dobrze? Czego rechoczesz, durniu?- Oj, panie złoty! Czyja się jej przyjrzał? I jeszcze jak! Z detalami!*****- Rozbieraj się - powtórzył Bonhart, a w jego głosie było coś takiego, że Ciri skuliła się odruchowo.Ale buntnatychmiast wziął górę.- Nie!Nie zobaczyła pięści, nawet nie złowiła okiem jego ruchu.W oczach błysnęło, ziemia zakołysała się, uciekłaspod nóg i nagle boleśnie tupnęła w biodro.Policzek i ucho paliły jak ogniem - zrozumiała, że uderzył niekułakiem, lecz wierzchem otwartej dłoni.Stanął nad nią, przysunął do twarzy zaciśniętą pięść.Widziała ciężki sygnet w kształcie trupiej główki, któryprzed chwilą uciął ją w twarz jak szerszeń.- Jesteś mi dłużna jeden przedni ząb - powiedział lodowato.- Dlatego następnym razem, gdy usłyszę odciebie słowo "nie", wybiję ci od razu dwa.Rozbieraj się.Wstała chwiejnie, trzęsącymi się rękoma zaczęła rozpinać klamry i guziki.Obecni w oberży "Pod GłowąChimery" osadnicy zaszemrali, zachrząkali, wybałuszyli oczy.Właścicielka zajazdu, wdowa Goulue,schyliła się pod kontuar, udając, że czegoś tam szuka.53- Zciągaj z siebie wszystko.Do ostatniej szmatki.Ich tu nie ma, myślała, rozbierając się i tępo patrząc w podłogę.Nikogo tu nie ma.I mnie też tu nie ma.- Stań w rozkroku.W ogóle mnie tu nie ma.To, co się zaraz stanie, w ogóle mnie nie dotyczy.W ogóle.Ani trochę.Bonhart zaśmiał się.- Ty, zdaje mi się, pochlebiasz sobie zbytnio.Muszę rozwiać te mrzonki.Rozbieram cię, idiotko, bysprawdzić, czyś nie ukryła na sobie magicznych sigli, heksów albo amuletów.Nie po to, by radować oczytwą pożałowania godną golizną.Nie wyobrażaj sobie diabeł wie czego.Jesteś chudym, płaskim jak dechaniedorostkiem, na domiar złego brzydkim jak trzydzieści siedem nieszczęść.Wierę, gdyby nawet bardzomnie sparło, wolałbym wychędożyć indyka.Zbliżył się, rozrzucił jej odzież czubkiem buta, otaksował wzrokiem.- Mówiłem, wszystko! Kolczyki, pierścionki, naszyjnik, bransoletka!Skrzętnie pozbierał jej biżuterię.Kopnięciami odrzucił w kąt kubraczek z kołnierzem z niebieskiego lisa,rękawiczki, kolorowe chustki i pasek ze srebrnych łańcuszków.- Nie będziesz paradować jak papuga albo półelfka z zamtuza! W resztę szmatek możesz się ubrać.A wy,czego się gapicie? Goulue, przynieś jakiej strawy, bom zgłodniał! A ty, brzuchaty, sprawdz, co z moimodzieniem!- Jam jest tutejszym eldormanem!- Dobrze się składa - wycedził Bonhart, a pod jego spojrzeniem eldorman Zazdrości, zdawałoby się, zacząłchudnąć.- Gdyby coś zniszczono w praniu, jako osobę urzędową pociągnę cię do konsekwencji.Jazda dopralni! Wy, reszta, też precz stąd! A ty, chłystku, czego tu jeszcze stoisz? Listy masz, koń osiodłany, ruszajtedy na gościniec i w galop! I pamiętaj: skrewisz, listy zgubisz lub adresy poplączesz, odnajdę cię i takoszelmuję, że matka rodzona nie pozna!- Już pędzę, panie złoty! Już pędzę!*****- Tego dnia - Ciri zacisnęła usta - bił mnie jeszcze dwa razy: pięścią i harapem.Potem mu się odechciało.Siedział tylko i gapił się na mnie bez słowa.Oczy miał takie.rybie jakieś.Bez brwi, bez rzęs.Takiewodniste kulki, w każdej zatopione czarne jądro.Wpijał we mnie te oczy i milczał.Przeraził mnie tymbardziej, niż biciem.Nie wiedziałam, co kombinuje.Vysogota milczał.Po izbie biegały myszy.- Wciąż pytał, kim jestem, ale ja milczałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]