Podstrony
- Strona startowa
- James Buchanan Taking the Odds 3 All or Nothing(Cop)
- Sw. Jan od Krzyza DZIELA WSZY
- Wacław Berent ozimina
- Ruda modelka Dominik Damian
- Card Orson Scott Szkatulka (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Lem Stanislaw Cyberiada (2)
- Master of the Night Angela Knight
- Małecka Karolina Cherem
- Thomas Harris Hannibal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- boszanna.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Dziennikarka? – Po zadaniu pytania odwróciła się do kogoś, kto stał za nią, i podniesionym głosem rzuciła: – To chyba nie pójdzie do gazet?– Wątpię – odezwał się głos należący do dyrektora zakładu medycyny sądowej: Po chwili go ujrzałam – bez marynarki i w poluzowanym krawacie.Za kobietą pojawił się brzuchaty detektyw z wydziału zabójstw, z półautomatycznym pistoletem w kaburze na biodrze.Wyjrzał zza jej ramienia.– Britt, jak się pani dowiedziała? – Powiedział to tak, jakby chciał mnie zbesztać, ale jego twarz wyrażała zadowolenie, niemal rozbawienie.Kiedy lekarz i policjant podeszli do drzwi, kobieta odsunęła się jak nakręcana lalka.– Co się stało? – zapytałam.– Nic, o czym może pani napisać.– Policjant skrzywił usta w uśmiechu.– Zabójstwo, prawda?– Nie.Przypadkowa śmierć.Wypadek – oznajmił bardzo poważnie główny anatomopatolog.– W takim razie skąd tu tyle ludzi?– Ponieważ nie widuje się zbyt często podobnych przypadków – rozległ się głos doktora Duffy’ego, który wyszedł właśnie z pokoju obok.– Niech pani zamknie drzwi – warknęła kobieta ze złością i usiadła przy stole.– Moja klimatyzacja nie musi chłodzić całej cholernej dzielnicy.Weszłam do środka przez podrapany próg.Policjant popatrzył na kobietę i spytał:– Ma pani coś przeciwko?Wzruszyła ramionami, oparła kościsty łokieć o blat i położyła głowę na dłoni.– Widok jest niezwykły, bardzo pouczający – uprzedził cicho Duffy.– Niezły numer.– dodał detektyw.– Słyszałem o czymś takim, ale po raz pierwszy widzę na własne oczy.– W jego oczach było coś pożądliwego.– Co się stało?– Mąż tej pani zmarł w wyniku wypadku – powiedział główny anatomopatolog.– Słyszała pani kiedyś o duszeniu podczas gry erotycznej, zwanym czasami seksualnym duszeniem?– Seksualnym? Chyba nie.Spojrzałam na kobietę, obejmującą twarz żylastymi dłońmi.Razem z lekarzami skierowałam się do salonu.Za mną podążał policjant.Właśnie wychodzili stamtąd inni funkcjonariusze; prawie każdy kręcił głową.Porucznik z wydziału gwałtów musiała opuścić to miejsce już jakiś czas temu.– Mamy tu do czynienia z bardzo rzadkim wariantem męskich zachowań seksualnych o wyjątkowo narcystycznym zabarwieniu, polegającym na autoerotycznej aktywności seksualnej połączonej z niedotlenieniem mózgu, świadomie wywoływanym na drodze chemicznej albo mechanicznej – wyjaśnił główny anatomopatolog.Wianuszek siwych włosów wokół jego gładkiej różowej twarzy nadawał mu wygląd cherubina.– Chodzi o onanizm?– Tak, ale bardzo szczególny – potwierdził Duffy.– W jego trakcie, w celu spotęgowania orgazmu, odcina się dopływ krwi do mózgu.Boże drogi.Obaj natychmiast zauważyli moją zakłopotaną minę.– Można to osiągnąć, podwiązując żyłę, wieszając się albo wdychając tlenek węgla.Wzrost poziomu dwutlenku węgla we krwi ma ponoć zwiększać orgazm, ale czasami zwolennicy tej metody posuwają się za daleko.– Seks ostateczny – stwierdził z kwaśnym uśmiechem detektyw.– Co zaszło tutaj? – Mój głos był ledwie słyszalny.– Powieszenie.Jego żona wyszła rano po zakupy, a kiedy wróciła po kilku godzinach, zastała to właśnie.– dodał policjant.– Gdzie on jest?– W sypialni.Proszę uważać, widok jest dość szokujący – ostrzegł szef zakładu medycyny sądowej – Ale taka jest norma.Nie ma na ten temat zbyt obfitej literatury, wiele przypadków interpretuje się błędnie jako morderstwo lub samobójstwo.Wszedł do pokoju, który musiał być sypialnią.– Żona myślała, że popełnił samobójstwo, ale to bez dwóch zdań uduszenie seksualne.Ruszyłam za nim do sypialni.W domu było gorąco, mimo to natychmiast przeszły mi ciarki po plecach i ramionach.Wezwane przez żonę pogotowie odcięło denata ze sznura.Mężczyzna miał na sobie czerwone body z cieniusieńkiego materiału; przez koronki przebijały się włosy.Był po pięćdziesiątce, nieforemne ciało porastały siwe kępki.Wyglądał brzydko, ale najwyraźniej był sobą zachwycony.Na podłodze leżało – zdjęte z toaletki – lustro, tak ułożone, by mógł się obserwować.Nie licząc czarnej pończochy na prawej nodze, był od pasa w dół nagi.Członek miał obwiązany czerwoną tasiemką z kokardką, ręce związane poplamioną jedwabną szarfą.Przez chwilę staliśmy bez słowa.Większość policjantów zaspokoiła już swoją ciekawość i wyszła.– Skąd pewność, że to nie morderstwo czy samobójstwo? – spytałam.– Na przykład stąd.– doktor Duffy wskazał na podłogę przy stopach zmarłego.Leżał tam otwarty na rozkładówce w środku „Playboy”.– Nie zamierzał umrzeć.Przeliczył się.– Główny anatomopatolog mówił swym zwykłym mentorskim tonem.– Proszę zauważyć, że szarfa wokół dłoni jest zawiązana luźno, a szyję owinął ręcznikiem, by sznur nie wciął się w skórę.– Nie chcą śladów na szyi – podkreślił Duffy.– Właśnie – przytaknął szef.Nagle poczułam, że zaczyna mnie boleć głowa.– Stąpają po cienkim lodzie, ale ani myślą umierać – dodał główny anatomopatolog.– Zawsze mają jakiś mechanizm zabezpieczający, czasami jednak się przeliczają.– Albo ich ponosi i tracą kontrolę – uzupełnił detektyw, jakby był w tej sprawie autorytetem.– Realizują swoje fantazje na całego.– Zgadza się.Ten jest dość stary – z namysłem ciągnął szef patologów, wyjmując z aktówki aparat fotograficzny.– Zwykle jednak ofiarami tych zabaw padają młodzi ludzie, nieraz nawet dwunastolatki.Pewnie po prostu sprzyjało mu szczęście i zdołał dłużej przeżyć.Przełknęłam przez zaciśnięte gardło i przypomniałam sobie, że muszę robić notatki.– Powiedział pan, że niektórzy wdychają różne rzeczy.Na przykład co?Z całej siły starałam się unikać patrzenia zmarłemu w oczy, ale nie było to takie proste.Śmierć podczas uprawiania seksu z samym sobą i w efekcie wystawienie się wraz ze swymi najskrytszymi tajemnicami na widok gapiów była czymś potwornie smutnym.– Znane jest wdychanie klejów, freonu znajdującego się w układach chłodniczych lodówek i klimatyzatorów, podtlenku azotu, dezodorantów, różnych gazów i rozpuszczalników, nawet płynu korekcyjnego.– Zgadza się – potwierdził Duffy.– Pamięta pan dentystę, który używał podtlenku azotu, wdychając go przez maskę do podawania narkozy? Większość zakłada na głowę plastikową torbę.Szef patologów przytaknął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]