Podstrony
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Black Americans of Achievement Anne M. Todd Chris Rock, Comedian and Actor (2006)
- Long Julie Anne Siostry Holt 02 Urocza i nieznoÂœna
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoœci
- Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 ÂŒmierc Demona
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- Linux from Scratch
- Clarke Arthur C 2001 Odyseja Kosmiczna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Główny mechanik był smukłym, śniadym, ciemnowłosym i brązowookim mężczyzną o łagodnym usposobieniu.Varian od razu wyczuła w nim zagorzałego zwolennika złocistych ptaków.- Czy to ty jesteś owym śmiałkiem, który próbował zdobyć płaszczaka? - spytała dziewczyna, biorąc od niego ekwipunek.- Taa.Tylko zapomniałem o pierwszym przykazaniu z psychologii zwierząt: nigdy nie przeszkadzaj tym, którzy się posilają.Na szczęście miałem pas nośny, więc mogłem prysnąć do jaskini.Bardzo je zirytowałem.Varian uśmiechnęła się - teraz też miał pas nośny; ekwipunek przyczepił do drugiego pasa.Dotarli tuż pod żerowisko.- Nie musisz iść ze mną, ale dobrze by było, gdybyś mnie ostrzegł, jeżeli jakieś się pojawią, żeby sprawdzić, co się dzieje.Kenley kiwnął potakująco głową; Varian zamocowała ekwipunek “na płaszczaka" tak, żeby jej nie przeszkadzał w wspinaczce.- Postaram się dotrzeć na szczyt tak daleko po prawej, jak tylko zdołam, jak najdalej od resztek pożywienia.Rzucają płaszczaki na sam skraj lub w rozpadlinę.Varian i Kenley spojrzeli w stronę jaskini ptaków; deszcz już ustał, więc była dobrze widoczna.Na zewnątrz nie było ani jednego ptaszyska.Dziewczyna zaczęła się wspinać, Kenley poszedł w jej ślady.- Kurczę! Nadlatują! - ostrzegł ją Kenley.Usłyszała szum kamery.- Nic się przed nimi nie ukryje! Czym się posługują? Radarem? Sonarem? Czymś innym?- Zamierzam to wykryć.Nagrywasz to? - Varian nie spuszczała wzroku z krążących w mżawce ptaków.Stwory wylądowały na “morskim" skraju żerowiska dokładnie w tym samym momencie, kiedy dziewczyna dotarła na górę.O parę cali od jej butów leżały wysuszone szczątki płaszczaków.Jakiś metr dalej lekko falowała parka tych paskudztw.Jeden był otwarty, drugi - zamknięty.- Witajcie! - odezwała się Varian jak najserdeczniejszym tonem; wyciągnęła do ptaszysk obie ręce i wolniutko posuwała się ku płaszczakom.- Powinnam wam była przynieść trochę trawy z Przesmyku, ale nie byliśmy tam ostatnio; no i pomyślałam o tym dopiero teraz.Poza tym chcę czegoś, co wy i tak odrzucacie i wcale sobie nie życzę, żebyście nabrały złych przyzwyczajeń i potem spodziewały się prezentów przy każdym naszym spotkaniu.Czy będziecie mieć coś przeciwko temu, żebym wzięła któreś z tych paskudztw? - W czasie swojej przemowy dziewczyna założyła rękawice i otwarła pojemnik; potem wolniutko wyciągnęła chwytak w kierunku na wpół żywego płaszczaka; cały czas patrzyła na ptaki.- Uwaga! - Okrzyk Kenleya zmusił ją do szybszego działania.Zręcznie capnęła chwytakiem oba płaszczaki i pospiesznie umknęła przed spodziewanym atakiem ptaków.- Masz choć jednego? Kurczę! Co one teraz robią? Słuchaj, chyba nie chciały cię złapać.- mówił Kenley.Varian, osłonięta przez skały pod żerowiskiem, wrzuciła płaszczaki do pojemnika; wstrzymywała oddech, broniąc się przed smrodem bijącym od paskudztw.Potem wyjrzała, sprawdzając, co też tak podekscytowało Kenleya.Ptaki metodycznie wrzucały do jaru wszystkie szczątki płaszczaków - zupełnie tak, jakby chciały usunąć to, co mogło stanowić zagrożenie dla ich gości.- Zdobyłam dwie sztuki!- Wszystko nagrałem! - zawołał Kenley.- Ależ one są szybkie! Zarówno w powietrzu, jak i na ziemi.Choć gdy skoczyły ku tobie, to na wpół podlatywały.Wiesz co, sądzę, że rano chciały mnie odpędzić od płaszczaków, a nie od swojego pożywienia.Varian i Kenley cofnęli się od skalnej ściany - podleciały ku nim dwa ptaszyska: miały srogą postawę i skrzeczały coś niemelodyjnie.Rozłożyły szeroko skrzydła i potrząsnęły nimi, jakby dla podkreślenia swoich “słów", potem wyciągnęły głowy ku dwojgu ludziom.Były za wysoko, żeby ich dosięgnąć, a mimo to Varian i Kenley pochylili się.- Zupełnie jak dzieci, które chciały uniknąć zasłużonego klapsa - uśmiechnął się Kenley.- No to udawajmy, że nas odpowiednio ukarały i zmiatajmy stąd.Wrócili do jaskini i oddali pojemnik ze zdobyczą Lunzie.Kenley uraczył Varian filmem z atakiem ptaszysk na “Mazer Star"; zobaczyła, jak się wycofały, kiedy pojawił się ślizgacz lekarki i jak osłaniały ów pojazd przed intruzem.Mżawka i mgła sprawiły, niestety, że sceny z ptasiej stołówki były zamazane.Kenley nie wpadł na pomysł, żeby zmienić film czy zastosować odpowiedni filtr.- Powtórzę to nagranie.Może dopuszczą mnie bliżej, jeżeli będę z tobą.- Mam lepszy pomysł: rankiem polecimy z ptasimi rybakami.To dopiero warto sfilmować! Cholera! - Varian pstryknęła palcami, przypominając sobie, że Sassinek czeka na raporty.- Hmm, może mi się uda dostarczyć pani komendant to, na co czeka i wrócić na czas, żeby cię zabrać na połów.Chciałabym wykazać, że takie zespołowe działanie ujawnia wysoki poziom inteligencji złotych ptaków.Dziewczyna opowiadała właśnie Kenleyowi o epizodzie z Trzema Ptakami i o swoich domysłach, kiedy wrócił Kai z Dimenonem i Margit.Kaiowi nie udało się ani odnaleźć Tora, ani nawiązać rozmowy z jakimś Thekiem - wielkim, małym czy średnim.- Thekowie zupełnie zamilkli - stwierdził chłopak; wyglądało na to, że odzyskał dawne usposobienie.- Może za rok lub dwa któryś z nich raczy przekazać moją wiadomość.- Kai powinien był podejść do któregoś z Theków, popukać w skorupę i głośno i wyraźnie rzec: “Przekażesz?" - Dimenon też był w świetnym humorze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]