Podstrony
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Morris Desmond Naga malpa (SCAN dal 886)
- Morris Desmond Zachowania intymne (SCAN dal 10
- Desmond Morris Naga malpa
- Morris Desmond Zachowania intymne (2)
- Biale kwiaty Norw
- Walter Miller Kantyk dla Leibowitza
- Hyperion
- Szrejter A. Mitologia Germansk
- Professional Feature Writing Bruce Garrison(5)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sędzia rzecz całą pokrótce zreferowałi uważając, by nie dać obronie powodów do odwołania się w Sądzie Apelacyj-nym, Poinstruował przysięgłych, by uznali mnie winnym.Sędziowie przysięglizniknęli na zapleczu ale tylko na pół godziny, żeby puścić nareszcie wytęsk-nionego dymka po czym wrócili, z wiadomym werdyktem.Wtedy sędzia zapytał, czy mam coś do powiedzenia.Więc powie działem.Tylko dwa słowa. Jestem niewinny.Nikt na to nie zwrócił uwagi, bo wszyscy przyglądali się jak sędzia układapapiery.Przyglądali się temu w napięciu i w radosnym oczekiwaniu, bo każdegointeresowało, ile też mi dołoży.Jakiś czas robił wokół siebie zamieszanie, wresz-cie, upewniwszy się, że wszystkie oczy utkwione są w niego, przemówił głosemzłowieszczym i potępiającym: Josephie Aloysiusie Rearden, został pan uznany winnym rabunku brylan-tów wartości stu siedemdziesięciu trzech tysięcy funtów.Mam za to przestępstwowydać sprawiedliwy wyrok.Zanim jednak to uczynię, chciałbym rzec kilka słówna temat pańskiego udziału w tej sprawie.Wiedziałem, do czego zmierza.Stary piernik, nie mógł sobie od mówić tejprzyjemności i chciał mnie pouczać.Z bezpiecznego miejsca to cholernie łatwe. Oto idzie sobie ulicą zwykły obywatel, jak co dzień wykonując swoje nor-malne obowiązki, a tu nagle i niespodziewanie staje się ofiarą napadu.Jest nie-świadomy faktu, że ma przy sobie kosztowności, które uznałby niewątpliwie zaniezmierzone bogactwo i to z ich powodu właśnie zostaje zaatakowany.Kosztow-ności owe brylanty zniknęły, a pan Rearden nie wykazał najmniejszej chęcido współpracy z policją, aby je odzyskać.Nie zrobił pan tego, chociaż musiałpan wiedzieć, że jeśli pan to uczyni, sąd będzie skłonny potraktować pana łaska-wiej.Dlatego teraz nie może pan liczyć na moją wyrozumiałość.Zaskoczyła mniepańska zatwardziałość w tej kwestii, lecz zdumienie moje zmalało, kiedy doko-nałem pewnych działań matematycznych.Normalną koleją rzeczy, w przypadkuprzestępstwa, jakiego się pan dopuścił, to jest rabunku połączonego z napadem co w naszym kraju budzi szczególną odrazę oraz z bezpowrotną utratą mieniaprywatnego wartości stu siedemdziesięciu trzech tysięcy funtów, zostałby pan su-rowym wyrokiem sądu skazany na czternaście lat pozbawienia wolności.Z moichrachunków niezbicie wynika, że w ciągu tych czternastu lat pański dochód i todochód zwolniony od podatku wyniósłby przeszło dwanaście tysięcy funtówrocznie, co uzyskujemy dzieląc wartość skradzionych przez pana brylantów przezczternaście.W tym miejscu chciałbym zauważyć, iż kwota ta znacznie przewyż-sza uposażenie sędziego Jej Królewskiej Mości, choćby takiego jak ja, co możesprawdzić każdy, kto pofatyguje się do Almanachu Whitakera.Czy poświęce-nie czternastu lat wolności i skazanie się na mało sympatyczne warunki panujące36w więzieniach warte jest tego dochodu? To sprawą do dyskusji.Pan najwyrazniejuznał, że tak.Do zadań sądu nie należy jednak czynie nie z przestępczości dzia-łań opłacalnych, zatem nie może pan mieć mi za złe, że dołożę wszelkich starań,by pana dochody zmniejszyć.Josephie Aloysiusie Rearden, skazuję pana na dwa-dzieścia lat pozbawienia wolności w takim zakładzie, bądz zakładach karnych,jakie władze więzienne uznają za stosowne.Założyłbym się, że Mackintosh pęka ze śmiechu.IIISędzia miał rację, mówiąc o mało sympatycznych warunkach panującychw więzieniach.W tym, w którym się znalazłem, były dość koszmarne.Oddziałprzyjęć okazał się zatłoczony tego dnia sędziowie musieli chyba wyrabiać nad-godziny i trzeba było czekać w nieskończoność, w dodatku nie bardzo wia-domo na co.Czułem się nieco przybity, no bo trudno jest tak stać przed sędziąi z całkowitą obojętnością przyjąć wiadomość o dwudziestu latach odsiadki.Dwadzieścia lat!Miałem trzydzieści cztery lata, więc gdy wyjdę, będę miał pięćdziesiąt cztery.Może trochę mniej, jeśli uda mi się ich przekonać, że grzeczny ze mnie facet.Chociaż w świetle tego, co mówił sędzia, rzecz okaże się zapewne diablo trudna.Każda Komisja Odwoławcza, przed którą miałbym ewentualnie stanąć, przeczytanajpierw stenogram procesu i uwagi sędziego będą ich bić po oczach.Dwadzieścia lat.Stałem więc sobie bezwolnie, tymczasem eskortujący mnie policjant wyczy-tywał na głos szczegóły mojej sprawy oficerowi przyjmującemu. Dobra powiedział gość, pod którego opiekę przechodziłem.Wpisał siędo jakiejś książki i wyrwał z niej kartkę. Tu jest pokwitowanie za jedną sztukę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]