Podstrony
- Strona startowa
- Niemcewicz Julian Ursyn Pamiętniki czasów moich
- Hudson Julian Czarny Alert
- Asimov Isaac Nagie slonce (SCAN dal 1013)
- Christie Agatha ZLo ktore zyje pod sLoncem (2)
- Asimov Isaac Fundacja
- Foundations of Object Oriented Languages Kim B. Bruce
- Joanna Chmielewska Lesio
- Fredric Brown Ten Zwariowany Wszechswiat
- Pullman Philip Mroczne materie 3 Bursztynowa luneta
- Makuszynski Kornel List z tamtego swiata (SCAN dal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp8skarzysko.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lista kończyła się na Groverze Clevelandzie, lecz Gregory pomyślał, że chyba wystarczy.Pod „Uściślij” wpisał „Przyczyna śmierci” i wpatrywał się w wykaz siedemdziesięciu dwóch prezydentów.Niektórych trochę pamiętał, inni przywodzili raczej na myśl hurtowników zboża, kupców galanteryjnych czy aptekarzy.Prowincjonalne nazwiska tchnące małomiasteczkową prawością.Franklin Pierce, Miliard Fillmore, John Tyler, Rutherford Hayes.nawet Amerykanie nie noszą już dziś takich nazwisk.Gregory’ego nagle ogarnęła nostalgia; nie pospolita i sentymentalna, jaką odczuwamy za własny dzieciństwem, lecz czystsza i gwałtowniejsza, jaką wzbudza epoka zupełnie nam nieznana.Zdawał sobie oczywiście sprawę, że niektórzy z tych potentatów rolniczych z Iowy byli zapewne równie pokrętni i nieudolni, co rasowi kryminaliści zamieszkujący Biały Dom w późniejszych czasach.Nie wydawało mu się to jednak powodem, by odwołać swe polecenie.Przesunął migający zielony kursor na literę F u Franklina Pierce, po czym nacisnął „Enter”.8 X 1869 PUCHLINA BRZUSZNA.Hmm.Przesunął kursor na Thomasa Jeffersona.4 VII 1826 PRZEWLEKŁA BIEGUNKA.Rutherford B.Hayes.- 17 I 1893 PORAŻENIE SERCA.Diagnozy brzmiały tak uroczo niewinnie: kresowe eufemizmy dla niezrozumiałych przyczyn.Ta część banku danych KOZ już od lat nie była chyba uaktualniana.Gregory przychylał się jednak do tego, by przyczynę zgonu podawać w języku epoki.Tak przystoi.Zachary Taylor, CHOLERA MORBUS W WYNIKU SPOŻYCIA NADMIERNEJ ILOŚCI WODY Z LODEM ORAZ MLEKA Z LODEM, A NASTĘPNIE DUŻEJ ILOŚCI WIŚNI.Ulysses S.Grant, RAK JĘZYKA.To już bardziej po naszemu, pomyślał Gregory.Powoli wertował listę.Zapalenie nerek.Niedołęstwo umysłowe.Zastrzelony.Zastrzelony.Puchlina.Astma.Cholera.Dna gośćcowa.Słaby stan zdrowia.Starość.Lista wzbudziła w Gregorym rosnące poczucie zawiści.Jak rozmaicie i romantycznie poczynała sobie w owych czasach śmierć.Dziś miała do dyspozycji tylko eutanazję, starość i kurczący się krąg banalnych chorób.Puchlina.astma.cholera morbus.tak różnorodne perspektywy wydawały się poszerzeniem obszaru wolności.Gregory zatrzymał się na Rutherfordzie B.Hayesie.Porażenie serca.Ból i lęk zapewne te same, co przy innych przypadłościach, ale jak to wspaniale brzmi: umarł na Porażenie Serca, szepnął do siebie Gregory.Może Casanovą powinien był też na to umrzeć.Gregory zapragnął wynaleźć przynajmniej jedną nową przyczynę śmierci, która zaskoczyłaby jego epokę.Nagle przypomniał sobie, że w latach 80.ubiegłego stulecia odkryli zupełnie świeżą kategorię choroby; nosiła nazwę Alergii na XX Wiek.Jej ofiary - nieliczne, lecz okrzyczane - cierpiały na przewlekłe obrzydzenie w stosunku do wszystkich aspektów rzeczywistości współczesnej.Być może zareagowałyby podobnie na wiek dziewiętnasty, ale ich choroba otrzymałaby wtedy srogie, acz poetyczne miano zapalenia mózgu.Dwudziestowieczne zwątpienie w siebie kazało nazwać chorobę alergią na swe własne czasy.Gregory zapragnął zostać twórcą równie oryginalnej dolegliwości, odejść z tego świata ze swym wynalazkiem na ustach.Zapomniał, po co poprosił o prezydentów.Sprawdził Casanovę: niestety, nie Porażenie Serca, po prostu starość.- Jedna jest chyba pociecha - powiedział Gregory do matki pewnego wieczoru - że to nie może się ciągnąć w nieskończoność.- Och, nie, nie ciągnie się.Kiedyś się musi skończyć.Przecież o to właśnie chodzi.- A, nie, ja nie o tym.Nie można o tym w nieskończoność myśleć.Przy jakiejś innej okazji KOZ miał dobry tekst: że nie można patrzeć pod słońce ani na śmierć bez zmrużenia oczu.Jean Serjeant uśmiechnęła się, w oczach Gregory’ego niemal protekcjonalnie.Ale przecież nigdy nie lubiła się mądrzyć - może po prostu coś sobie przypomniała.Gregory patrzył na nią.Powoli zamknęła oczy, jakby w ciemnościach przeszłość była bardziej wyrazista.- Pod słońce da się patrzeć.Dwadzieścia lat przed twoim urodzeniem znałam kogoś, kto nauczył się patrzeć pod słońce.- Przez kawałek mlecznego szkła?- Nie.- Powoli, nie otwierając oczu, podniosła dłoń do twarzy, po czym rozwarła palce.- Był pilotem.Musiał się nauczyć.Kwestia przyzwyczajenia.Trzeba tylko patrzeć przez rozwarte palce.Tak długo, jak zechcesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]